Dość lekkie drzwi zostały zamaszyście pchnięte przez zadowolonego od ucha do ucha Leona który już zaczął lekko podrygiwać w rytm klubowej muzyki. Niestety siostra która nie zaraziła się jego dobrym nastrojem zmuszona tułała się za bliźniakiem wśród tłumu bawiących się ludzi.
Niedobrze jej sie robiło na widok pustych lasek które swoim zachowaniem jak i wyglądem przypominały potocznie mówiąc dziwki które były obmacywane po każdej części ciała przez napalonych facetów z przerostem tostesteronu.
Kiedy Leon zaproponował siostrze wyjście na parkiet ta dążyła do przekonania ,że jeszcze nie teraz choć w planach miała wogóle się tam nie pojawiać. Tak więc wysłała bruneta w towarzystwo pląsających czarodziejów gdzie jak sie potem okazało świetnie się odnalazł.
- Veron to co zwykle poprosze.- Zwróciła się do skrzata stojącego za barkiem przy którym się aktualnie znajdywała.
- Czy mnie moje oczy nie mylą? Panienka Clark? Dawnoście tutaj nie byli. Pamiętam cie jeszcze jako małą gówniare która zrywała sie tutaj z Hogwartu.- Twarz Verona rozpromieniła się na widok dobrze znanej mu brunetki która serdecznie się do niego uśmiechnęła co bywa u niej niemałą rzadkością. Kupe lat znała to stworzenie i wiedziała ,że to porządny skrzat któremu zawsze mogła potruć dupe o donoszenie drinków.
Veron zaraz po "krótkiej" pogawędce którą uskutecznił sobie z piwnooką zupełnie się rozkojarzył czego skutkiem byli sfrustrowani czarodzieje schodzący się zgłaszając skargi na spóźniające się zamówienia. Wtedy skrzat był zmuszony przeprosić Emme która jako gość honorowy jako pierwsza otrzymała swój trunek.
Powoli sączyła procentowy napój który z czasem z naczynia znikał w zastraszającym tępie. Leon miał po części racje. Musiała choć na chwile sie z tego wszystkiego oderwać. A alkochol był wręcz idealnym rozwiązaniem.
- Wolne piękna?- Z zamyślenia wyrwał ją głos wskazującego na siedzenie obok mężczyzny zbliżonego jej wieku.
- Nie.- Syknęła skanując go chłodnym wzrokiem który po spędzeniu tyle czasu z Riddlem powoli zaczął wchodzić jej w nawyk.
- Ale z ciebie kokietka.- Mruknął mimo zaprzeczeń usadawiając się na miejscu tuż obok dziewczyny. Clark wiedziała ,że ma nie łatwy orzech do zgryzienia więc poprostu przyjęła taktyke skutecznego ignorowania towarzysza płci męskiej jednak z jego zachowania wynika ,że nie był nauczony takich słów jak przestrzeń osobista.
- Może byśmy gdzieś wyszli? Jeśli wiesz co mam na myśli...- Niewiadomo skąd usłyszała jego głos niczym zjawy przy samym uchu. Nagle poczuła coś na co odrazu się wzdrygnęła a mianowicie dłoń błądzącą po jej wyrzeźbionej talii.
Te dłonie. Zmieniły się w ciężkie, silne i łapczywe. Emma by uwolnić się z tego amoku spojrzała mu prosto w twarz aby utwierdzić się w przekonaniu ,że to wciąż ten sam przygłupawy natręt lecz i tym razem się myliła. Młodzieńczą twarz z iskierkami pożądania zastąpiła stara pomarszczona ze zgryźliwym uśmiechem. Ojciec.
- Nie pozbędziesz sie mnie córeczko.- Jego twarz wykrzywiła się w parszywy uśmieszek a Emma pod wpływem emanujących z niej emocji których pod rzadnym pozorem nie była w stanie kontrolować z całej siły wymierzyła mu idealnie w twarz prawego sierpowego.
Chłopak który ani troche nie przypominał nieżyjącego już Steva Clarka upadł bezwładnie na podłoge z sączącą się strużkami krwią z okolic nosa. Kiedy ostatecznie udało mu się powstać o własnych nogach wyrecytował piękną składanke przekleństw skierowanych w strone Emmy na co ta jedynie nie ruszyła się dumna z miejsca z idealnie wymierzonego ciosu.
- Widze nie straciłaś formy.- Veron podał jej kolejny już z rzędu drink który z gracją schwyciła w swe długie, pianistyczne palce patrząc na uciekającego nieszczęśnika. Podczas kiedy Clark była tu częstszym gościem faceci z zakrwawionymi twarzami nie byli tu żadną rzadkością. Każdy kto dobrze znał Emmę zgodnie mógł potwierdzić ,że okiełznanie jej nie łatwego charakteru graniczy z cudem.
***
- Ilu jeszcze dałaś wpierdol?- Spytał zrezygnowany brunet prowadząc już lekko wstawioną przez nadmiar alkocholu w jej organiźmie siostre. Mimo faktu ile procentowego płynu dzisiaj zażyła trzymała się naprawde w dobrej formie.
- Siedmiu.- Powiedziała zgodnie z prawdą nie kryjąc lekkiego rozbawienia po przypomnieniu sobie ich przerażonych niczym małe, zbłąkane owieczki twarzy.
- Dobra z trzema znam już historie. Ale pozostali? Za co sobie zasłużyli zdeformowaniem twarzy?- Dociekiwał wciąż nie rozumiejący zachowania swojej bliźniaczki.
- Nie będe pozwalała sobie na to żeby jakieś leszcze rozbierały mnie wzrokiem.- Prychnęła podirytowana jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie odgarniając przy tym swoje lekko zawiewające na jej twarz brunatne włosy.
- Takim sposobem nigdy nie znajdziesz sobie męża.- Ciemne londyńskie uliczki przeszła fala chłodnego przedwiosennego wiatru. Głuchą ciszę przerywaną pojedyńczymi powiewami wiatru zakłóciło głośnie zaklnięcie wydobywające się z delikatnych ust długonogiej.
- Cholerne szpilki.- Niezastanawiając się zbyt wiele zdjęła te narzędzia tortur z obolałych stóp pozostawiając je całkiem bose na chłodnej posadzce. W ostateczności stwierdziła ,że napewno nie będą jej już potrzebne i para całkiem przyzwoitych butów wylądowała w pobliskim kanale.
- A one czym ci podpadły?- Pisnął rozemocjonowany chłopak.- Merlinie daj mi cierpliwość- Uniósł ręce ku niebiosom widząc triumfalny uśmiech Emmy.
Ich wymiane zdań przerwało wyjście człowieka odzianego w ciągnąłcą się spiralami po ziemi długą, ciemną pelerynę oraz przyodzianego o charakterystyczną maskę który wyglądem przypominał mroczne widmo pojawiające się w niejednym horrorze. Emma niemal odrazu rozpoznała w nim śmierciożerce.
Leon pozostając o w miare trzeźwych zmysłach chwycił ze swojej tylnej kieszeni dość zadbaną wykonaną z włókna smoczego serca różdżkę celując wprost w napastnika.
Kiedy ich oprawca odsłonił maskę uazując swe arystokrackie oblicze okazało się iż był to bardzo dobrze znany Emmie Lucjusz Malfoy. Blondwłosy mężczyzna dał znak Leonowi by opuścił różdżkę gdyż przychodzi tu w pokojowych zamiarach a ten jedynie nieufnie się go posłuchał.
- Czarny Pan pragnie aby panienka Clark teraz się u niego wstawiła.- Jego wzrok spoczął na lekko chwiejącej się Emmie która jak mogła się zapewne spodziewać tego ,iż to nie koniec przygód na dzisiejszy dzień.
***
Ostatnio widziałam się z wami w Wigilie a tymrazem ponownie piszę w równie ważny dzień którymi są sylwestra!
Czego ja wam moge życzyć w sylwestra. Napewno zajebistej zabawy bo chyba to sie najbardziej liczy tego dnia ale również aby każdy następny dzień w nowym roku był coraz to lepszy. Mam nadzieje że rok 2019 pozwoli wam spełnic wszystkie zaplanowane przez siebie cele.
Do następnego roku Black_cat221 💜
CZYTASZ
Death Eater
FanfictionA co jeśli śmierć będzie musiała się stać główną domeną? Autor: Black_cat221 Autor okładki: Black_cat221 ~RANKINGI 02.01.2019~ #2🏆- #tommarvoloriddle #4- #czarnypan #22- #tomriddle #39- #voldemort #57- #hp #127- #hogwart #669- #fanfiction ~15.05~ #...