Rozdział 126

36 1 0
                                    

Nie można było powiedzieć ,że Kira radzi sobie zle. Wręcz przeciwnie.Liderka i jej Lwia Gwardia świetnie sobie radzili. Każdą misję wykonywali jak najlepiej i wspólnie. Były to oczywiście małe zadania ,jak rozplątanie trąby słonia, pomoc góralkowi z wyjścia z ostrokrzewów, czy doprowadzenie zwierząt do dobrego pastwiska. Wszystko robili w tajemnicy przed królem i królową Białej Ziemi.

Kiedy ci patrzyli, Kira i jej drużyna zaczynali się bawić grając w pozory niewinnych lwiątek. Ich ulubioną grą była piłka. Kira kopała ją do Nguvu, który zwykle oddawał ją Jicho bądz Jasiri'emu.Kukaa podawała ją natomiast Kirze. Lwia Gwardia była nie tylko drużyną, ale i przyjaciółmi.

Siła Nguvu była wyraznie widoczna. Lewek ćwiczył każdego ranka na kłodach, kamieniach lub siłując się z Hakimu. Miał najgrubsze przez to łapy, co trochę go spowalniało w biegu. Jako dorosły, mógł posiadać więcej siły. Energia go nie opuszczała, kiedy był potrzebny.

Jasiri trzymał się blisko niego jako najodważniejszy. Nigdy się nie wahał, miał pewność siebie. Nauczył się wspinać na drzewa. Gdy mieli styczność z krokodylami, Jasiri zyskał ogromną dumę w oczach drużyny, gdy nie wycofał się po grozbach. Jego przyjazń z Nguvu była właściwa, jego ochrona nad siostrą lojalna.

Kukaa, była zdecydowanie wulkanem optymizmu. Zawsze się uśmiechała. Łapki miała na tyle długie, że wyprzedzała swoją drużynę. Śmieli się z niej , że jest gepardem. Codzień z rana biegała od Białej Skały do granicy i z powrotem. Uważała , by się nawadniać, chodz żadko się męczyła. Gdy Kira zarządzała zbiórkę, trzymała się blisko Jicho w drugim rzędzie gdy wychodzili. Z Kirą przyjazniła się jednak bardziej. Chciała ją pocieszać, ale księżniczka tego nie potrzebowała.

Kira, świetnie radziła sobie jako przywódczyni. Myślała szybko, działała z sukcesem.Była pewna siebie. Ćwiczyła ryk przodków, by ten nie wyszedł spod kontoli. Równocześnie nie porzuciła zabaw z bratem, czy nauki podstaw jako księżniczki. Na wszystko znajdywała czas.

Jicho pogodził się z Hakimu w sprawie jego goryczy o rolę brata, stał się ostrożniejszy.Tak, dało się bardziej. Imani, obecnie ciężarna lwica, wiedziała, że służy w Lwiej Gwardii.Nie przeszkadzało jej to ,a nawet wspierała syna. Jicho musiał wyostrzyć wzrok, więc trenował z majordamuską Zazą.Musiał ją jednak okłamywać, by nie wzbudzać podejrzeń. Był ważnym ogniwem zespołu.

Lwia Gwardia świetnie się uzupełniała.

Tego dnia, wszystkie lwiątka wybiegły wcześniej. Mfalme udał się na lekcje z mamą, natomiast Kira do swojej jaskini. Następnie z przyjaciółmi wybiegła na sawannę, by zająć się kolejną misją. Jicho wypatrzył otóż zagrożenie.

-Biała Ziemia będzie ochroniona...

-...gdyż Lwia Gwardia jej pilnować!

Kukaa przyspieszyła trochę, by zrównać się z krokami Kiry.Oddech córki Amary był równy i bez zmęczenia. Spojrzała kątem oka na przyjaciółkę.

-Spotykasz się dzisiaj z bratem?

-Mfalme mówił, że będzie nad wodopojem. Myślę, że zagramy w piłkę. My wszyscy.

-Lubię grać w piłkę.

-Od kiedy?-spytał z tyłu Jasiri ze śmiechem.

Kukaa spojrzała na niego drwiąco. Miała już się odezwać, ale przeszkodził jej Jicho.

-Zebry dalej pędzą w stronę usypiska.Co robimy, Kira?

-Kukaa musisz przyspieszyć.Spróbuj ich uspokoić.My chronimy boki.Musimy zwolnić i zmienić kierunek stada.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now