Rozdział 128

54 1 14
                                    

Dzień rozpoczął się jak zwykle, czyli stado obudziło się , lwice poszły zapolować. Akurat Mfalme wybrał się na patrol ze swoim ojcem i wrócił w sam raz na śniadanie w postaci zebry. Następnie książę miał rozpoczął lekcje z matką, a Kira udać się na krótki spacer z ojcem, nim pod kłamstwem pójdzie "bawić się" z przyjaciółmi. Będzie jednak chronić Krąg Życia jako liderka ze swoją Lwią Gwardią.

Reszta stada, uda się wykonać swoje obowiązki;czyli treningi walki, polowania, opieka nad lwiątkami, rządzenie całą sawanną i doradzanie. Była jeszcze Zaza, która jak codzień składała swoje długie raporty.

***

-Na pewno dobrze się czujesz?-spytał zatroskany Ndoto

-Tak, mówiłam, że czuję się dobrze!

Dwa lwy siedziały na skałach blisko Białej Skały, pochłonięci w rozmowie. Ndoto miał akurat przerwę w obowiązkach, a Imani zakończyła polowanie. Tym razem, lwica zamierzała polować, dopuki jej brzuch nie urośnie;była to przecież jej największa, trudna pasja.

-Wiesz, że martwię się..

-Nic mi nie będzie. Urodziłam już dwójkę wspaniałych synów, zapomniałeś?-spytała Imani , podnosząc jedną brew do góry. Ndoto wywrócił oczami. Mocniej przytulił do siebie ukochaną, złączyli się w długim, namiętnym pocałunku.

Imani westchnęła, po czym się położyła.Głowę ułożyła na łapach. Ndoto poszedł w ślad za ukochaną.

-Mam nadzieję, że to będzie kolejny chłopiec,-westchnęła Imani,-Hakimu i Jicho są wręcz cudowni.

-Ja wolałbym dziewczynkę. Tak mądrą i piękną jak jej mama,-powiedział czule Ndoto.

Imani rzuciła na niego ślepe spojrzenie, ale się uśmiechnęła.


Nagle, coś przykuło uwagę Ndoto. Wytężył wzrok.

-Imani... musimy iść...

-Co się stało?

-Muszę coś sprawdzić,-mruknął lew i pomógł wstać partnerce, a pózniej razem weszli na Białą Skałę.

***

Treningi wśród walczących szły bardzo dobrze. Młode, starsze lwice i lwy radziły sobie dokładnie tak, jak było zaplanowane. Kilio II także robiła znaczące postępy, mimo iż często nie było jej na treningach, przez obowiązki złączone z opieką nad córką. Nyeusi była jednak z niej dumna jako mentorka.Widziała w niej godną następczynię i coraz bardziej żałowała, że nie ruszyła do Tęczowej Krainy z Wise. Co ona teraz robiła... jak wyrosła Zunia... jak ją tam traktują... i czy wróci???? Tyle pytań rzucało się na głowę liderki, że ćwicząc była nawet zbyt mocna.

Lwy walczące trenował Teo, następca Mto , który ruszył z Taje i Wise, do Tęczowej Krainy, by Zunia odbyła trening na przyszłą królową. Teo, także sobie dobrze radził. Był świetnym liderem, chodz trochę zbyt wyniosłym.

Lwice polujące nie zmieniały swoich strategii, ale ich przybywało. Zawadi, córka Kamby, była jedną z nich-jedną z najlepszych. Jej siostra ,Maisha, wybrała drogę lwicy walczącej. Nie przeszkadzało jej to, bo dalej miały ze sobą świetny kontakt.

Jak narazie, nikt nie umierał, nikt nie odchodził poza bezpieczną linię Królestwa Białej Ziemi.

***

Nora zakończyła swoje lekcje-dzisiaj o tolerancji i godzeniu zwierząt-ze swym jednym synem. Pozwoliła mu więc dołączyć do innych lwiątek nad wodopojem, a sama udała się na Białą Skałę. Królowa czuła taką dumę, że po tylu nieudanych próbach i łzach została matką, że chciała tylko chronić ,kochać i dbać o swoje dzieci. Może właśnie dlatego miała z nimi wielką wiez, a stado widziało ją jako zupełnie inną lwicę, niż ta co zasiadła na tronie. Wydoroślała, zmądzała. Pozostała dalej uśmiechnięta, służąca pomocą.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now