Huruma i Johari

109 3 0
                                    

Witaj! Od razu mówię, że nie jest to opowiadanie specjalne. Jest to tylko fanfik, stworzony przeze mnie. Opowiadanie nie jest kanoniczne, a przedstawione tu wydarzenia nigdy nie miały, ani nie będą mieć miejsca. Huruma i Johari nigdy się nie spotkali, ani o sobie nie dowiedzieli. Potraktujcie to opowiadanie jako zwykły wymysł, co mogłoby się wydarzyć gdyby Johari nie umarła i mogliby się zobaczyć. Postanowiłam stworzyć ten fanfik, po komentarzach, w których dostawałam pytania typu "Czy Huruma i Johari się kiedyś spotkają, dowiedzą że są rodzeństwem?" Zawsze wtedy odpowiadałam dlaczego do tego spotkania dojść nie może, a oto rezultaty:

Jeszcze raz: pamiętaj, że te wydarzenia nigdy nie miały miejsca i nie będą mieć.

Zapraszam do czytania i pozdrawiam!


PS: Mimo wszystko, jest tu ukryty Easter Egg

☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️☁️

Johari otworzyła zmęczone oczy. Całe ciało piekło ją od niewyobrażalnego bólu. Nie miała siły nawet poruszyć łapami. Rozejrzała się dookoła siebie. Znajdowała się na Białej Ziemi, blisko granicy. Wokół nie unosił się już zapach krwi, ani okrzyki bitwy. Wszystko wróciło do spokoju, białe królestwo pozostało niezniszczalne. Johari poczuła palącą jej serce nienawiść. Przegrała! Nie widziała nikogo ze swojego stada, nawet Sawy..

Próbowała wytężyć myśli i usłyszeć głos Hasiry, ale nawet ona milczała, zawiedziona nieudolnością swojej uczennicy.

Johari zdawała sobie sprawę z tego, że uznano ją za martwą. Żyła! Była gotowa ciągnąć dalej swoją zemstę.

Ostatkiem sił, które jej zostały, podniosła się na równe łapy. Pod osłoną nocy, lwica przeszła przez granicę i ruszyła przed siebie.

Nie wiedziała, czy ponownie odnajdzie stado, partnera, i czy odzyska utracony honor. Szła nierówno przed siebie, a wiatr muskał jej pyszczek. Starała się nie upaść na ziemię. Była przyzwyczajona do ran, więc po kilkunastu krokach zupełnie zapomniała o poranionym boku.

Wędrówka białej lwicy była długa i męcząca. Zatrzymywała się jedynie wtedy, gdy dostrzegła gdzieś zbiornik z wodą by się napić.

Johari nie przerywała swej podróży. Lwicę denerwowały tylko dwie rzeczy: gdy zbyt mocno grzało słońce, lub gdy padał deszcz i jej sierść mokła.

Cały czas lwica kierowała się przed siebie, unikając innych ziem.


W końcu jednak nawet Johari musiała nie wytrzymać. Lwica zatrzymała się nagle, po czym trzepnęła ogonem o ziemię z frustracji. W oczach odbijała się złość. Gdyby nie Kira, nie byłaby teraz do tego zmuszona!

Łapy bolały ją od podróży, dlatego usiadła. Przed chwilę wpatrywała się we własne łapy, dopiero pózniej unosząc wzrok. Zwierzyna! Tak!

Johari stanęła, krzywiąc się, na równe łapy. Rany już dawno zdążyły się zagoić, ale wciąż były widoczne. Antylopa pasła się niewiele skoków od niej. Johari ustawiła się w pozycji łowieckiej, skradając się . Miała szczęście, że biała sierść wtapiała się w piasek. Skradała się cicho, bez szmeru. Wiatr wiał od strony antylopy, przez co ona nie mogła jej wyczuć. Gdy była dość blisko, wystawiła pazury i obnażyła kły. Skoczyła na kark antylopy, od razu ją zabijając. Prysła krew. Johari z satysfakcja zatopiła kły w mięsie, szybko przeżuwając kolejne kawałki.

-Ej ty!

Johari zjeżyła sierść na karku, gdy biały lew zbliżył się w jej kierunku. Spojrzeli na siebie z wrogością.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now