Rozdział 121

38 3 0
                                    

#zostawślad


Na Białej Ziemi rozpoczął się kolejny dzień. W jaskini stada, wszyscy byli pogrążeni jeszcze w krainie snu. Ba, słońce ledwo wstało. Tylko dwójka lwiątek, obudziła się. Biały lwiak ziewnął szeroko, odsłaniając różowy języczek, natomiast lwiczka przeciągnęła się ,sennie otwierając oczy.

Minęły cztery miesiące od śmierci Maji. Lwiątka Nory były już starsze. Odkąd na oczach rodziny nauczyły się chodzić i mówić, bawiły się tylko w jaskini.

W stadzie nic się nie zmieniało, panował spokój. Lwice polowały, lwiątka się bawiły, lwy patrolowały, Kisu i Nora pochłonięci byli królewskimi obowiązkami. Kira i Mfalme byli wiecznie we dwójkę do zabaw. Lubili berka, zapasy i kopanie do siebie kamyczków. Bawili się jeszcze w zobacz co widzisz, królestwa i wojnę ,ale to rzadziej.

Dzisiaj dla nich był jednak specjalny dzień. Tak długo oczekiwany.

-To już dzisiaj,-szepnął Mfalme do swojej siostry, która niemal od razu skinęła głową.

Podnieśli się ze swojego posłania z trawy obok rodziców, po czym mieli do nich podejść. Kira wywróciła się jednak, upadając prosto na Wise. Biała lwica błyskawicznie otworzyła oczy, a sierść Zuni zjeżyła się z przestrachu.

Kira położyła uszy na głowie.

-Przepraszam babciu.

Mfalme musiał sam dokończyć dzieła, kiedy dawna królowa myła jego siostrę. Podszedł do rodziców i łapką dotknął matki. Nic. Spróbował więc z ojcem. Wciąż nic. Książę wściekł się , nabrał rozpęd i wskoczył prosto na Kisu.

Lew oprzytomniał od razu. Nora westchnęła.

-Twój syn się zbudził

-Przed wschodem słońca, to twój syn,-mruknął lew.

Mfalme wpatrywał się w niego obrażonym wzrokiem. Jego główkę porastały pierwsze włosy sugerujące o przyszłej grzywie.

-O co chodzi, synku?

-Tato, zapomniałeś? Dzisiaj z Kirą mieliśmy pierwszy raz wyjść sami nad wodopój.

"Sami" .. rodzeństwo domyśliło się, że z góry będzie czyhać Zaza, a nad wodopojem pilnować Kamba. Ale to nie było aż takie szczególne...

... nowi przyjaciele... zabawy... miejsca...

-Dobrze, ale jak stado się obudzi,-mruknął lew. Mfalme rzucił się na niego i oboje przytulili się śmiejąc.Nora zmusiła się do otworzenia oczu.

Kira uwolniła się od babci i wskoczyła z powrotem na podwyższenie. Polizała Norę po uszach.

-Możemy iść?

-Dzieci, macie uważać, dobrze? I po śniadaniu,-dokończyła królowa, wpatrując się w córkę pilnie. Kira westchnęła z goryczą, ale skinęła głową.

Podeszła do brata. Zaczęli się siłować.

Znudziło im się to jednak szybko, więc Mfalme zaproponował:

-Może obudzimy już stado?

-To dobry pomysł. Po co mają dłużej spać,-oczy księżniczki Kiry zabłysły.

Oboje z bratem wzięli głęboki wdech i na cały głos wykrzyczeli:

-WSTAWAĆ!!! NOWY DZIEŃ!!! WSTAWAJCIE!!!

-Kira! Mfalme! -syknęła Nora

Było już jednak za pózno. Lwice, lwy i lwiątka przebudzili się. Zmęczonymi oczami wpatrywali się w książęta z wrogością. Dlaczego dzisiaj?!

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now