Rozdział 133

20 1 0
                                    

Na Białej Ziemi wstał nowy dzień. Zwierzęta przebudziły się do życia. Zapowiadał się słoneczny dzień. Stado białoziemców, właśnie się obudziło, gotowe do działania. Nora i Kisu wybrali się jako para królewska by wysłuchać raportów, natomiast lwice polujące pod czujnym okiem Idii, ruszyły w stronę pastwisk. Po drodze jak zawsze trwała gorąca dyskusja.

-Czemu nie ma lwów polujących!? Tylko ciągle LWICE POLUJĄCE,-zaznaczyła z naciskiem Kiki, maszerując przed siebie.

Najbliżej niej była Zoe. Młoda lwica prychnęła.

-Bo samce nie mają do tego talentu. Pewnie nawet nie odróżniają antylop od zebr!

-Racja!-przytaknęła Kiki

-Co oni by bez nas zrobili?-zaśmiała się złota lwica z pomarańczowymi uszami.

-Nie każdy samiec. Jicho i Hakimu lubię polować,-mruknęła Imani, która miała dość tych rozmów. Specjalnie przyspieszyła, by zrównać się z Idią i Lili.

Towarzyszki przewróciły oczami.

-Ale jedno trzeba przyznać, żaden lew nie będzie równie dobry w tym jak lwica,-zakończyła temat Kiki. Jak zawsze.

Gdy lwice dotarły na pastwisko, rozdzieliły się, dzieląc na grupy. Miały tylko kilka minut na upolowanie oryxów na śniadanie dla całego stada.

Imani uśmiechnęła się. Była w swoim żywiole. Przywarła do ziemi i razem z Idią, mknęły w stronę zwierzyny, starając się być jak najbardziej niewidoczne.

***

Kilio przeciągnęła się, czując jak łagodne promienie słońca wpadające do jaskini ogrzewają ją. Pomlaskała kilka razy, czując, że ma ochotę się napić. W nocy nie można było wychodzić z jaskini. To znaczy, można było, ale tylko w nagłych wypadkach, jak mówiło prawo założone przez Norę i Kisu, mające służyć ich bezpieczeństwu. Tym samym, od ostatniej pory gdy piła, upłynęło dużo czasu.

Zmarszczyła brwi, zastanawiając się, czy wyjść teraz czy pózniej, ale właśnie w tym momencie podeszła do niej Nyeusi.

-Za ile dni wrócisz do treningów?

-Hej, Nye,-przywitała się uprzejmie lwica. Znała swoją przyszłą rolę i wiedziała, że gdy tylko Nyeusi uzna to za osobne, miała zostać główną lwicą walczącą, więc trzeba było trenować.-Daj mi jeszcze miesiąc, malutka powinna niedługo przestać pić mleko.

-Stęskniłam się za moją najlepszą lwicą, co zrobić,-uśmiechnęła się czarna lwica. Przez chwilę stała wpatrując się w lwiątko w łapach Kilio, pewnie rozmyślając o czymś, nim odwróciła się, by porozmawiać z Kodą.

Kilio chwyciła delikatnie lwiątko w swój pysk. Zauważyła, że Hodari opuścił jaskinię, a ponieważ nie czuła się głodna, postanowiła go poszukać.

Zeszła z Białej Skały pełna optymizmu. Od razu skierowała się w stronę wodopoju czyli w najbardziej pewne miejsce.

Intuicja lwicy jak zawsze jej nie zawiodła.

Hodari leżał na płaskim kamieniu, wpatrując się w błękitną wodę. Kilio podeszła do niego. Hodari odwrócił się w jej stronę, a na jego pysku od razu pojawił się szeroki uśmiech.

-Wiedziałem, że przyjdziesz. Mam dla ciebie góralka na śniadanie,-przyciągnął łapą małe martwe zwierzątko. Kilio ułożyła się obok niego, odkładając Asantę obok nich.

Polizała Hodari'ego za uchem, po czym zabrała się do jedzenia.

Hodari wziął lwiczkę w łapy i zaczął się z nią bawić. Mała chwytała jego nos, śmiejąc się, albo zabawiając ojca kilkoma ledwo wypowiedzianymi zdaniami.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now