Rozdział 138

30 1 2
                                    

Mfalme ziewnął i niechętnie otworzył oczy. Słyszał deszcz. Odwrócił się w stronę wyjścia z jakimi. Pomimo poranka już padało, a niewielka mgiełka unosiła się nad Białą Ziemią. Książę nie chciał wybierać się dzisiaj na żaden patrol czy lekcje. Doskonale jednak zdawał sobie sprawę z tego, że jego ojciec już dawno jest na sawannie i czeka aż syn do niego dołączy. Do tego Mfalme czuł ból w kościach. Jego ciało było zdrętwiałe od spania na twardej ziemi bez żadnego legowiska z trawy. Zamarzył by wtulić się ponownie w sierść Kukii, wdychając jej zapach, oraz słyszeć uspokajający oddech.

Zamiast tego pochylił się, by polizać ją za uchem. Kukaa otworzyła oczy i równie niechętnie co on podniosła się na równe łapy.

-Dzień dobry,-szepnęła,-Co dzisiaj za dzień?

-Ulewny,-zaśmiał się pod nosem.

Królowa Nora, leżąca w swoim legowisku, uniosła głowę. Wstała, zaryczała, tym samym budząc całe stado. Lwy walczące mruknęły coś pod nosami, było jasne że w taką pogodę nie będzie treningów! Lwice polujące pod okiem Imani, wstały jednak, gotowe do upolowania śniadania. Grupa składała się wyjątkowo z sześciu lwic. Amara również do nich dołączyła. Lwice z wahaniem opuściły jaskinię.

Mfalme polizał partnerkę za uchem, nim zdecydował się również wyjść z jaskini. Syknął, gdy poczuł deszcz ocierający się o jego futro. Ostrożnie zszedł z Białej Skały, uważając na płaskich, śliskich kamieniach.

Kira odpoczywała obok Nory. Dopiero gdy jej matka zeskoczyła z podwyższenia, pomarańczowa zdecydowała się również wstać.

-Idealny dzień na ślub nie ma co,-mruknęła, marszcząc nos.

-Może się jeszcze rozjaśni,-powiedziała z uśmiechem biała lwica

-Ja również bym chciała ślub,-rozmażyła się Kukaa z westchnieniem.

Nora przyjrzała jej się uważnie.

-Jeśli Mfalme poprosi cię o łapę, również i wam wyprawimy wesele.

Kukaa skinęła głową. Wiedziała jednak, co tak naprawdę królowa chciała powiedzieć. Mimo iż Nora była miłą i dobrą lwicą, znała opinie stada. Kukaa była strażniczką, jej droga do tronu u boku męża była więc daleka. Swoją drogą, złotej lwicy nie zależało na władzy, a jedynie na swoim partnerze. Nie miałaby nic przeciwko temu, by być jedynie "żoną króla". Jednak ich potomstwo... ach, ich piękne dzieci! Kukaa rozmażyła się, jakby mogły wyglądać i się nazywać. Osobiście podobało jej się imię "Milele".

Kukaa przystępowała z łapy na łapę. Czy w ogóle kiedykolwiek będzie mogła założyć rodzinę z Mfalme? Wziązć z nim ślub? Lwica spojrzała na własne łapy, rzucając cichą modlitwę do przodków, by to okazało się prawdą.

W końcu Lajla i Msimu też nie mieli prawa być razem, a teraz? Kukaa spojrzała na lwice i lwa szykujących się do wyjścia z jaskini. Byli tacy zakochani.

-Ej!

Kukaa potrząsnęła głową, czując jak ktoś szturcha ją w bok. Odwróciwszy się zauważyła Jasiri'ego, z którego pyska zwisał góralek. Lwica przyjęła od niego podarunek z wdzięcznością. Nie wiedziała, czy zostanie coś ze śniadania.

Kira ostrożnie zeszła na dół.

-Trochę mokro, ale jestem pewna, że należy sprawdzić glebę, by zwierzynie się nic nie stało.

-Powinnaś odpoczywać,-uparła się Kukaa

Kira przewróciła oczami.

-Nic mi się nie stanie. Z resztą, puki brzucha nie będzie widać, zamierzam służyć mojej gwardii. Nie chce być traktowana wyjątkowo,-po chwili jej oczy się rozjaśniły,-ale nie myślcie że zapomniałam! Dzisiaj nasz wielki dzień,-otarła się pyskiem o pysk Jasiri'ego. Następnie wybiegła z jaskini. Jasiri , Kukaa spojrzeli na siebie porozumiewawczo, po czym ruszyli za lwicą. Nguvu i Jicho poszli w ślad za nimi.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now