Rozdział 119

28 3 0
                                    

Kroki stały się głośniejsze z każdym krokiem.Minęły dwie skały otaczające najwyższe drzewo sawanny. Słońce przyjemnie ogrzewało futra dwóch lwic, a wiatr powiewał w ich stronę, muskając pyski. Zwierzyna odwracała się w ich stronę zaciekawiona ,ale i ze strachem. Od razu je rozpoznali, nie dało się nie poznać dwóch córek dawnej królowej.

Białe lwice szły koło siebie, że ocierały się o siebie. Nora zatrzymała się nagle, z uszami do góry.

-Może zapolujemy? Zgłodniałam.

-W porządku, ale skończmy patrol,-podpowiedziała Lajla, ogonem przejezdzając po pysku siostry. Ruszyły dalej, wciąż nie zwalniając. Lwice uważnie się rozglądały,by nie umknął im żaden szczegół.

-Jak ci się układa z Msimu?-to pytanie zdziwiło Lajlę, ale lwica odpowiedziała.

-Jest cudownie. Oboje nie mogliśmy pomyśleć, że tak to wszystko się potoczy, że będziemy mieli takie cudowne dzieci ,-spojrzała szybko na Norę, opuściła uszy,-przepraszam..

-To nic,-mruknęła Nora, uśmiechnęła się,-Patrol przebiega spokojnie. Myślałam, że pojawią się jakieś kłopoty po wczorajszym pojedynku krokodyli.

Lajla skinęła głową.

Tak, pojedynek w którym krokodyle mieli wybrać nowego przywódcę odbył się wczoraj i był bardzo krwawy.

Lajla aż poczuła niemiłe dreszcze. Pomyślała przelotnie o tym,że po patrolu musi jeszcze zapolować z grupą. Może jakby zabrała Norę spędziłyby więcej czasu razem i siostra by trochę się rozluzniła?

Otworzyła pysk by o to zapytać, kiedy Nora zatrzymała się. Ciężko dyszała. Lajla zaniepokoiła się.

-Nora, co ci jest?

-Ni...nic...zaraz...przejdzie,-westchnęła biała, ale zaczęła mocniej oddychać. Położyła uszy po sobie i usiadła. Ogon położyła na brzuchu, w oczach pojawił się ból. Lajla przycupnęła obok niej.

-Czy coś zjadłaś? Walczyłaś z kimś? Siostra, co ci jest?

-Nie wiem, od nie dawna mam takie ataki, to przez stres, tak mówiła Mati..-nie dokończyła ,bo zakręciło jej się w głowie. Położyła się, z zamkniętymi oczami. Skrzywiła się jeszcze.

Lajla poderwała się z miejsca.

-Pójdę po Matibabu

Puściła się biegiem w stronę jaskini medyków, zostawiając siostrę samą, chodz zle się z tym czuła.

Biegła nie zwalniając tempa, żeby wpaść do jaskini Matibabu. Zawołała medyczkę, której szara głowa, wynurzyła się z cienia.

W pysku miała jakiś kwiatek z którego sypały się pojedyńcze nasionka. Na pysku jej malowało się zmieszanie, kiedy zauważyła Lajlę.

-Nora..zle się poczuła,-wyksztusiła dawna księżniczka, podnosząc na nią błagalny wzrok.

Matibabu nie czekała ani chwili dłużej . Złapała jakieś liście, po czym wyszła błyskawicznie, a za nią Lajla. Dobrze,że Matibabu była lwicą ,bo poszło im szybciej.

Gdy dotarły na miejsce, w oczach obu lwic odbył się strach. Okazało się, że Norze wcale nie będzie już potrzebna pomoc.

***

Zunia ziewnęła przeciągle. Wstała, by rozprostować kości. Od razu dostrzegła mamę, która w najlepsze rozmawiała z Nyeusi i Taje. Obie się śmiały, z żartów białej lwicy. Dawno nie widać było na ich pyskach takich uśmiechów, nie od czasu śmierci Busary i Kilio.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now