Rozdział 122

38 2 2
                                    

Wise odeszła dwa dni pózniej. Pożegnała wszystkich bardzo ciepło. Dzieci, stado, przyjaciół. Nyeusi od razu zaciągnęła Kilio II na trening, by ukryć smutek. Taje, Mto pożegnali córki i razem z Wise przekroczyli granicę. Nora spoglądała na nią niepewnie, gdy matka znikała na horyzoncie. Podobnie Lajla i Ndoto. Wise, u boku Zuni szła pewnie.

-Gotowa?-zapytała córki

Zunia Lila odwróciła się jeszcze, by spojrzeć na Miko i córki Kamby. Pózniej skinęła głową. Czuła strach ,ale przeważała ekscytacja. Uśmiechnęła się. Szła do nowego domu.

-Tak.

Cała czwórka ruszyła przed siebie.

Następnego dnia...

Imani przyczupnęła niżej. Wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt, do którego zbliżała się łapa za łapą. Obnażyła kły, wystawiła pazury. Gdy była dość blisko, wyskoczyła. Antylopa uciekła spłoszona. Imani rzuciła w jej stronę szyderczy uśmiech, nim odwróciła się do dwójki lwiątek. Jicho i Hakimu, jej synów.

-Tak właśnie macie podchodzić. Spokojnie, ale pewnie. Nie może was zauważyć ani usłyszeć. Łapy mają przylegać do ziemi.

-Rozumiem mamo,-przytaknął Jicho

-Gdzie góralki?-spytał Hakimu

-Sami musicie je wytropić,-odpowiedziała lwica

Lubiła momenty, w których mogła być z synami. Zwłaszcza , kiedy mogli wspólnie cieszyć się jej pasją. Jicho i Hakimu pewnie także polubią polowania. Imani polizała ich po głowach, by dodać otuchy lewką. Ci posłali w jej stronę uśmiechy, po czym z nosem u ziemi zaczęli szukać.

Niedaleko Kukaa leżała z Amarą. Lwiczka podniosła głowę, by obojgu obserwować. Sama by się przyłączyła , ale mama mówiła, że jutro dopiero ją czegoś nauczy.


Jicho i Hakimu wytropili kilka góralków. Przypadli do ziemi.Sprawdzili wiatr,ale wiał z inne strony. Cicho ,bez szmeru i łapa za łapą, zbliżali się do nich.Gdy byli dość blisko, wzbili się w górę, by zaatakować. Dwa góralki padły martwe, gdy lewki złapały je w kły. Odwróciły się do matki z triumfem. Imani była bardzo dumna.

-Takie jak mama,-powiedziała z uśmiechem Amara

***

Idia wstała. To dało znać innym lwicą, które za nią opuściły jaskinię, by udać się na polowanie.

Gdy wróciły, stado mogło rozkoszować się zebrami. Pózniej, lwy i lwice walczące musieli iść do kotliny szkoleniowej, ćwiczyć nowe ruchy. Lwiątka wybiegły by się pobawić, Kamba i Hope poszły za nimi.Lwice polujące mogły odpocząć przed kolejnym polowaniem. Niektóre lwy poszły na patrol. Ogółem, wszyscy zajęli się swoimi obowiązkami.


Nora i Kisu rozmawiali zawzięcie u boku Lajli, gdy do jaskini wszedł Ndoto. Lew westchnął.

-Raporty Zazy są za długie.

Nora wstała i otarła się pyskiem o pysk brata.

-Dzięki, że go wysłuchałeś. Naprawdę nie miałam dzisiaj do tego głowy.

-Spokojnie, jestem przecież od doradzania,-uśmiechnął się czerwonogrzywy lew

Lajla także się uśmiechnęła.

-Dzisiaj mamy trochę luzniejszy dzień. Tylko wysłuchanie skarg słoni i tyle. Nawet nie wiem na co się skarżą.

Kisu zmarszczył brwi.

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now