Rozdział 130

25 1 3
                                    

-Nie powinnaś się wtrącać w moje sprawy, siostro. Wiem z kim chce być, wiem jaką mam funkcję pełnić. Jestem starszy! Wiesz, że mam racje, a w moich relacjach nie ma...

Kira przerwała księciu głośnych prychnięciem. Mfalme zmarszczył brwi i w wyczekiwaniu oczekiwał tego, co powie Kira. Lwiczka jednak minęła go. Nos w nos stanęła z Kukką, mierząc ją wzrokiem.

-Od kiedy to trwa?

-Dzisiaj zostaliśmy parą

-To wiem, od kiedy ci się podoba?

-Od... sama nie wiem,-mruknęła Kukaa,-Ale.. czuję.. że go kocham. Stworzymy świetny związek.

-Jesteście tylko lwiątkami.

-Ty również,-zamrugała Kukaa,-A mimo wszystko nosisz na sobie wielki obowiązek. Ja z resztą też i dalej będę najszybszą..

-To co innego!

-Ja nie widzę różnicy,-powiedziała Kukaa. Zbliżyła się do Mfalme. Bokiem otarła się o jego bok. Kira westchnęła ciężko, machając ogonem w powietrzu. Gdy przeniosła wzrok na brata, zdała sobie sprawę z tego, jak wyrósł od czasów, gdy przebywali w łapach mamy. Miał grzywkę. Brązową. Oraz mądre spojrzenie babci Wise.

Kira nie wątpiła, że brat ją kocha i że zawsze będzie przy niej. Czemu nie mógł jednak teraz odpuścić i uszanować jej wolę?!

Poddała się, by móc już odejść.

-Idzcie nad wodopój, czekają tam na was,-mruknęła lwiczka. Odwróciła się do nich tyłem,-Pozwalam wam być razem, ale miejscie na uwadze to, że dzieciństwo kiedyś przeminie.

Kira pomknęła do przodu, dławiąc się własną dojrzałością. Biegła tak szybko, że nie zauważyła drzewa na które wpadła. Potarła obolałe miejsce, wstała i odważnie ruszyła dalej, biegnąc ku środkowi sawanny. Postanowiła zapolować. Na góralki. Musiała na czymś skupić myśli.

***

Kukaa toczyła piłkę przed sobą, zmierzając w stronę wodopoju. Oczy lwiczki lśniły ekscytacją. Mfalme kroczył obok niej, od czasu do czasu, skacząc na nią i gryząc w ucho. Kukaa zawsze się śmiała. Tego dnia wszystko wydawało się piękniejsze, nawet po kłótni z przyjaciółką.

Mfalme nie wydawał się jednak tego taki pewien.

-Coś się wydarzyło, nie powinieniem dać jej odejść.

-Tak jest z lwicami, czasami muszą pobyć same,-powiedziała Kukaa, odwracając w jego stronę głowę. Uniosła ją wyżej,-Zachowuję się okropnie. Nie robimy nic złego.

-Wiem,-wysunął szyję, by polizać córkę Amary w policzek,-Ale to moja siostra, czy ty nie myślałabyś podobnie o Jasirim?

-Każde rodzeństwo potrzebuje małej sprzeczki,-zmrużyła oczy Kukaa, ale z uśmiechem. Tym pięknym uśmiechem! Mfalme od razu się rozpromienił.

Kukaa postanowiła pokazać Mfalme jak szybciej biegać. Dzięki temu, książę i jego towarzyszka szybciej znalezli się nad wodopojem z owocem.

Do zgromadzenia lwiątek doszły również : Luna, Lea, Adele, Giza, Nzuri. Była więc więkza zabawa, oczywiście pod czujnym okiem Hope.

***

Noc nadeszła równie szybko co zaczął się dzień. Lwie stado zjadło kolacje, umyło uważnie futra i było gotowe do zdrowego snu. Każdy lew podzielił się na grupkę, ciaśniąc w jaskini. Dobrze, że Biała Skała posiadała je dwie, inaczej trzeba by było spać na dworze. Tak rozrosło się stado!

Historia Wise:Tom 3Where stories live. Discover now