Rozdział 5

822 58 48
                                    

Wyszliśmy z ruin a Asriel zamknął za nami ogromne drzwi. Frisk niemal od razu zaczęła się ekscytować ogromną ilością śniegu.

-Jak tu ładnie! - powiedziała.

Po chwili dosłownie przed moją twarzą przeleciała śnieżka i trafiła niczego nie spodziewającego się Asriela. Usłyszałam głośny śmiech Frisk a potem sama zostałam trafiona śnieżką. Asriel zaczął rzucać śniegiem w stronę Frisk ale ona wszystkiego unikała. Chyba trochę się tym zirytował bo po chwili krzyknął:

-Chara!

-Co? Czego chcesz?

Zanim się obejrzałam Asriel popchnął mnie na biegnącą w naszą stronę Frisk. Wpadłyśmy w zaspę, a ten debil zaczął się śmiać wniebogłosy. Zaczęłam wierzgać nogami i kierować różne obelgi w jego stronę. Dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę że pode mną leży zaczerwieniona Frisk. Ja też się zarumieniłam i wstałam gwałtownie. Asriel chyba się zorientował że ma przesrane bo zaczął uciekać.

-Wracaj tu! Jak cie dorwę... - przerwałam i spojrzałam na brunetkę.

Dalej leżała w śniegu, trochę mnie to zaniepokoiło. Podeszłam do niej, podałam jej rękę i pomogłam jej wstać.

-Cała jesteś? - spytałam.

-Tak, chyba. - powiedziała z uśmiechem.

-Gdzie pobiegł Asriel? - spytała.

-Prawdopodobnie do Snowdin. Jeśli się pośpieszymy może dorwiemy go zanim zabarykaduje się pokoju Sansa.

-Kogo? - zdziwiła się.

-Sans to mój przyjaciel, jest najbardziej leniwym potworem jakiego spotkałam. Na pewno się polubicie. - powiedziałam z uśmiechem.

* * *

-Już jesteśmy! - powiedziałam.

-Ale tu ładnie! Gdzie jest Asriel?

Rozejrzałam się po okolicy i zauważyłam go rozmawiającego z Papyrusem. Chyba nie zdawał sobie sprawy z tego że jesteśmy tak blisko.

-Asriel! Choć tu! - krzyknęła Frisk i pobiegła w jego stronę.

Szczerze mówiąc zdziwiłam się widząc ją w takim stanie. Poszłam za nią dość wolno bo wiedziałam że Asriel na pewno zdąży uciec. Jednak trochę się pomyliłam, Frisk dopadła go zanim ten zdążył cokolwiek zrobić. W tym samym momencie z domu wyszedł Sans. Chyba pomyślał że brunetka zaatakowała Asriela bo jego oko zabłyszczało na niebiesko. Na klatce piersiowej Frisk pojawiło się czerwone serce, które po chwili zmieniło barwę na błękit. Sans podniósł rękę i Frisk zawisła w powietrzu, krzyknęła krótko. Podbiegłam do Sansa i wrzasnęłam:

-Sans! Zostaw ją!

Ten spojrzał na mnie zdziwiony ale posłusznie odstawił Frisk na ziemię. Ona przez chwilę wpatrywała się w znikające już serce na swojej klatce piersiowej.
Zatrzymałam się i pierwsze co zrobiłam to uderzyłam Asriela pięścią w czubek głowy.

-Ej! Za co to?! - krzyknął.

-Ty już dobrze wiesz. - spojrzałam na niego groźnie.

-Nic ci nie jest? - spytałam Frisk i pomogłam jej wstać.

-Co to było? - spytała pokazując na miejsce w którym jeszcze przed chwilą lewitowało czerwone serce.

-To twoja dusza. - powiedział Asriel.

-Co? Moja dusza? - chyba była trochę zakłopotana.

-No tak. Każdy ją ma. Chara też, o dziwo. - Asriel znowu oberwał ode mnie po głowie.

-Nie wiedziałaś że masz duszę? - spytałam zdziwiona.

Frisk pokręciła głową i spojrzała na mnie niepewnie. W jej oczach tańczyły iskierki ciekawości. Nie mogłam uwierzyć że Frisk przez szesnaście lat żyła bez wiedzy o tym że ma duszę.

-Można powiedzieć że przez cały czas myślałaś że jesteś bezduszna. - powiedział Sans.

Uderzyłam się dłonią w czoło.

-Ale to było suche Sans. - powiedziałam.

Usłyszałam cichy śmiech. Naprawdę Frisk śmiała się z tego żartu? Przez chwilę pomyślałam że z tym delikatnym uśmiechem na ustach wygląda słodko. Jednak szybko pozbyłam się tej myśli. Nawet Sans zdziwił się z tego że ktoś śmiał się z jego sucharów.

-Papyrus wisisz mi pięć golda! - krzyknął.

Dobra, ja naprawdę nie wnikam w życie innych. Jednak to trochę mnie zaciekawiło.

Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz