-Wracaj tu! - wrzasnęłam.
Biegłam wściekła za Asrielem, ten idiota tym razem naprawdę oberwie!
*retrospekcja*
-Przez trzy dni będziecie same, jesteś z tego zadowolona? - spytał.
-Bardzo, odpoczynek od ciebie dobrze mi zrobi. - spojrzałam na niego z szyderczym uśmiechem na ustach.
-Będziesz sama z Frisk, co zamierzasz z tym faktem zrobić? - uśmiechnął się dziwnie.
-Czy ty coś sugerujesz? - spytałam.
-Nie no skądże! Tylko chcę subtelnie podkreślić że jesteście za młode na dzieci. - powiedział.
Zarumieniłam się i zaczęłam na niego krzyczeć.
-Obie jesteśmy dziewczynami debilu!
Asriel wybiegł w panice z domu a ja pobiegłam za nim.
*koniec retrospekcji*
-Nie mogłem się powstrzymać! Proszę nie zabijaj mnie! - krzyczał.
Rzuciłam się na niego i powaliłam go na ziemię. Zaczęłam łaskotać go po brzuchu, Asriel po chwili płakał ze śmiechu. Wiedziałam że Azzy prawie wszędzie ma łaskotki i często wykorzystywałam to w torturowaniu go.
-Przepraszam! Proszę przestań! - krzyczał co chwilę.
Jednak ja ignorowałam go kompletnie i dalej brutalnie torturowałam Asriela. Dopiero po kilku minutach przestałam, wstałam i otrzepałam się z ziemi. Spojrzałam na niego z wyższością i uśmiechnęłam się szyderczo.
-Następnym razem zamknę cię w piwnicy, nie żartuję. - powiedziałam.
Azzy spojrzał na mnie niepewnie i uniósł ręce nad głowę.
-Proszę przyjmij moje przeprosiny o cudowna królowo podziemia. - powiedział żartobliwie.
-Zastanowie się milordzie. - powiedziałam i uderzyłam go w ramię.
Zaśmialiśmy się głośno. Nie potrafiłam się na niego długo złościć, w końcu jest moim bratem.
-Tu jesteście! Azzy jesteś cały? - usłyszałam krzyk.
Po chwili zobaczyłam biegnącą w naszą stronę Frisk. Zatrzymała się przy nas gwałtownie i spojrzała na nas niepewnie.
-Ucierpiała jedynie moja duma. - powiedział dramatycznie Asriel.
Frisk zaśmiała się radośnie i powiedziała:
-Po tym co powiedziałeś, to dosłownie cud że żyjesz.
-Nie mów że to słyszałaś... - mruknął.
Frisk pokiwała głową i zarumieniła się delikatnie.
-Ale kiedy tak dokładnie nas zostawiacie? - spytała.
-Jeszcze pięć dni, spokojnie. - powiedział.
-I trzy dni was nie będzie?
-Trzy albo cztery... - powiedział.
-Myślę że Chara będzie szczęśliwa z chwili spokoju. - zaśmiała się.
-Jak miło że mnie rozumiesz. - powiedziałam i przyciągnęłam ją do siebie.
-Ona zawsze się cieszy z mojego nieszczęścia... - mruknął.
-Prawie zawsze. Nie liczę twojego wypadku z ciastem i tego że wtedy zemdlałam, bo niby jak wtedy miałam się z tego cieszyć? - powiedziałam.
-Cichaj tam, to było dawno.
-Ale i tak nigdy ci tego nie zapomnę. - powiedziałam.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy z czystej złośliwości, dopiero Frisk przerwała naszą cichą walkę.
-No już wystarczy! Chodźmy do domu! Chara chcę Ci coś pokazać. - powiedziała.
-A co takiego? Mów dalej ja z chęcią posłucham. - powiedział Azzy przez co oberwał ode mnie po głowie.
Asriel wstał i spojrzał na mnie z dziwnym uśmiechem na twarzy.
Zignorowałam to kompletnie, do życia z tym debilem już dawno się przyzwyczaiłam. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu, Azzy uciekł do kuchni najpewniej by przeszukać zawartość lodówki. Poczułam jak Frisk łapie mnie za rękę i pociąga za sobą. Gdy byłyśmy już w swoim pokoju Frisk wyciągnęła z szuflady jakąś torbę.-Zaczekaj tu chwilkę. - powiedziała.
Pokiwałam głową i usiadłam na łóżku. Po kilku minutach Frisk wróciła a ja ledwo co powstrzymałam się przed krzykiem gdy ją zobaczyłam.
-Undyne mi to dała kilka dni temu, powiedziała mi że lubisz koty. - szepnęła zarumieniona.
Frisk miała na sobie krótką różową sukienkę i białe rajstopy. Na głowie dziewczyny znajdowała się opaska z uszkami kota a na policzkach miała narysowane kocie wąsy. Patrzyłam na nią z szokiem, nie widziałam w życiu niczego bardziej słodkiego i delikatnego.
Po prostu rzuciłam się na nią i pocałowałałam ją. Dziewczyna chyba nie spodziewała się takiej reakcji bo pisnęła zaskoczona. Gdy następnym razem spotkam Undyne podziękuję jej za doprowadzenie mnie do cukrzycy.
CZYTASZ
Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE]
Fanfic* * * Frisk bez wahania złapała mnie za dłoń. Gdy miałyśmy już iść ona nagle spojrzała na kwiaty a jej oczy zabłyszczały się radośnie. Zaczęła zrywać kwiatki i dopiero gdy miała całkiem pokaźnych rozmiarów bukiet podeszła do mnie i powiedziała: ...