Rozdział 11

785 52 32
                                    

Powoli otworzyłam oczy, niemal od razu poczułam ciężar na mojej piersi. Frisk nadal spała? To może ja jednak zaniosę ją do domu. Powoli podniosłam się z ziemi, jednocześnie trzymałam śpiącą brunetkę. Wstałam i delikatnie przytuliłam dziewczynę do siebie. Ona lekko się poruszyła i wyszeptała przez sen:

-Chara...

Zarumieniłam się ale ruszyłam przed siebie. Waterfall to naprawdę cudowne miejsce, muszę kiedyś przyjść tu z Frisk jeszcze raz. Nadal zastanawiam się jak się tu znalazłam, może Asriel coś wymyśli. Cały czas szłam i nie oglądam się za siebie, jednocześnie starałam się nie obudzić mojej Frisk. W pewnym momencie zauważyłam że dziewczyna uśmiecha się ciepło przez sen i zaczyna coś mamrotać. Spojrzałam na jej sweter i wpadłam na świetny pomysł. Może kupię jej nowy? Ten nie za bardzo nadaje się już do noszenia.

* * *

Weszłam do domu i od razu zorientowałam się że nikogo nie ma. Poszłam do mojego pokoju i delikatnie położyłam Frisk na łóżku, przykryłam ją kołdrą i wyszłam zamykając za sobą drzwi.

-Gdzie ja mogę kupić sweter?
O! Już wiem!

Wybiegłam z domu podekscytowana, miałam przy sobie dość sporo pieniędzy i od dłuższego czasu nie wiedziałam co z nimi zrobić. Kupię Frisk najcudowniejszy sweter jaki widziała!

*Time skip*

Kupiłam trochę więcej ubrań niż chciałam, uroki bycia kobietą. W dłoniach trzymałam kilka kolorowych toreb. Byłam z siebie bardzo zadowolona. Weszłam do domu i położyłam torby w kuchni. Poszłam do swojego pokoju i uchyliłam drzwi, Frisk nadal spała. Zaczęłam zastanawiać się gdzie wcięło mamę i Asriela. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam do mojego "brata".

-Co jest? - usłyszałam.

-Gdzie ty jesteś? - spytałam.

-Będziemy wieczorem, nie za bardzo mam czas na rozmowę. Pa! - powiedział i rozłączył się.

Musiał robić coś naprawdę ważnego, mam nadzieję że opowie mi o wszystkim gdy wróci. A skoro nie ma Toriel to może ja zrobię coś do jedzenia. Frisk niech sobie śpi, musi odpoczywać. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić naleśniki. To jedyne danie które umiem robić całkiem nieźle. Tak się zatraciłam w gotowaniu że nie zauważyłam kiedy Frisk stanęła za mną.

-Co robisz? - spytała.

Podskoczyłam i pisnęłam wystraszona. Odwróciłam się i spojrzałam na brunetkę.

-Przepraszam! Nie chciałam cię wystraszyć! - powiedziała patrząc na mnie ze skruchą.

-Dlaczego wogóle wstałaś? Nie możesz się przemęczać! Zaraz zmienię ci bandaże. - powiedziałam i wzięłam ją na ręce.

-Dam sobie radę. Naprawdę nie martw się o mnie. - mówiła.

Nie zwracałam uwagi na jej protesty. Weszłam do swojego pokoju i delikatnie położyłam ją na łóżku. Frisk spojrzała na mnie lekko zarumieniona.

-Lubisz naleśniki? - spytałam.

-Uwielbiam! - powiedziała z uśmiechem.

-To dobrze. Nie ruszaj się stąd. - spojrzałam na nią szczęśliwa i wyszłam z pokoju.

Weszłam do kuchni i nałożyłam na talerz trzy naleśniki i dodałam do nich trochę pokrojonych truskawek. Wyciągnęłam z szuflady bandaż, wodę utlenioną i wróciłam do Frisk. Po drodze wzięłam torby z ubraniami. Weszłam do pokoju, dziewczyna posłuchała mnie i nigdzie nie poszła. Podałam jej naleśniki na co ona pisnęła że szczęścia.

-Dziękuję! Kocham truskawki! - powiedziała z szerokim uśmiechem.

Zaśmiałam się cicho i zaczęłam powoli ściągać bandaż z jej nogi. Gdy w końcu się go pozbyłam, wzięłam do ręki wacik i skropiłam go wodą utlenioną. Spojrzałam na brunetkę niepewnie i powiedziałam:

-Może trochę zaszczypać.

Frisk pokiwała głową. Zaczęłam delikatnie oczyszczać jej ranę, na początku syknęła z bólu ale po chwili zamknęła oczy i zacisnęła zęby. Źle czułam się z myślą że ona cierpi, pocieszało mnie jedynie to że dzięki temu rany szybciej się zagoją. Odłożyłam wacik i wzięłam do ręki czysty bandaż. Bez problemu opatrzyłam ranę Frisk. Gdy skończyłam podniosłam wzrok na dziewczynę, uśmiechała się i patrzyła na mnie z wdzięcznością. Wstałam i usiadłam obok niej. Frisk powoli ściągnęła swój sweter odsłaniając ranną rękę. Od razu zaczęłam ściągać jej bandaż, trochę mnie zaniepokoiło to że cały był przesiąknięty krwią. Znowu przemyłam ranę wodą utlenioną na co Frisk trochę się spięła. Delikatnie owinęłam nowym opatrunkiem jej rękę.

-Dziękuję. Dziękuję że się mną opiekujesz. - powiedziała patrząc mi w oczy.

Już chciała założyć swój sweter gdy poderwałam się i powiedziałam:

-Zaczekaj! Nie zakładaj go!

Brunetka spojrzała na mnie zdziwiona ale posłuchała mnie. Podeszłam do reklamówek, które stały obok drzwi i położyłam je obok Frisk. Niemal od razu zapytała:

-Co to?

-Kupiłam ci kilka rzeczy. Mam nadzieje że spodobają ci się.

Iskierki radości zabłyszczały w oczach Frisk.

Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz