Rozdział 19

722 49 55
                                    

Obudziłam się i od razu zauważyłam że nie ma przy mnie Frisk. Pewnie wstała wcześniej i krząta się po kuchni. Wstałam i przeciągnęłam się. Nagle usłyszałam krzyk Frisk i głośny huk. Wybiegłam z pokoju.
Gdy weszłam do kuchni pierwsze co zobaczyłam to Asriela leżącego na podłodze, oczy miał szeroko otwarte. Frisk stała nad nim, w jednej ręce trzymała patelnię i mruczała coś pod nosem. Azzy nagle usiadł i zaśmiał się głośno.

-Co tu się stało? - spytałam.

-Wystraszyłem Frisk i prawie oberwałem od niej patelnią.

-Prawie dostałam zawału! - powiedziała.

-No już możesz odłożyć patelnię. Więcej cię nie przestrasze, obiecuję. - powiedział Asriel i położył rękę na piersi.

Frisk niepewnie odłożyła patelnię na blat. Nagle chyba sobie o czymś przypomniała, bo gwałtownie otworzyła piekarnik. Założyła różowe rękawice ochronne i wyciągnęła z pieca blaszkę z trzema zapiekankami.

-Eja! Ty umiesz gotować? - spytał.

-Trochę... - powiedziała.

-Zawsze lepiej niż Chara. - mruknął.

Popatrzyłam na niego groźnie ale on nie zwrócił na to uwagi.

-A co potrafisz zrobić? - spytał Azzy.

Frisk zamyśliła się ale po chwili zaczęła wymieniać:

-Zapiekanki, pizze, naleśniki, gofry, ciasto truskawkowe, czekoladowe i cytrynowe a i jeszcze ciastka kakaowe.

Ja i Azzy byliśmy w szoku, a Frisk uśmiechnęła się do nas promiennie.

-Jak ty? Skąd? Po co? - mamrotał Asriel.

-Kilka lat temu chodziłam na zajęcia kulinarne i trochę się tam nauczyłam tego i owego. - powiedziała.

Asriel pewnie stracił wiarę w swój "talent" kulinarny gdy dziewczyna powiedziała:

-Dzisiaj chcę zrobić ciasto truskawkowe, nie macie nic przeciwko?

Asriel wyszedł z kuchni załamany, pewnie pójdzie odwiedzić Napstablooka i razem będą leżeć na podłodze przez kilka następnych godzin. Zaśmiałam się cicho i powiedziałam:

-Nie, nie mamy nic przeciwko, a ja chętnie ci pomogę.

Oczy mojej dziewczyny błysnęły
radością. Frisk uśmiechnęła się uroczo i spojrzała na mnie.

-Ale wy nawet nie jedliście śniadania! Azzy! Chodź tu bo zapiekanki wystygną!

Asriela nie trzeba wołać dwa razy jeśli chodzi o jedzenie. Wbiegł do kuchni a chęć do życia błyskawicznie do niego wróciła.
Frisk zaśmiała się cicho.

*  *  *

-Undyne to nie jest dobry pomysł. - powiedziałam.

Undyne próbowała nauczyć Frisk robienia spagetti, a ja dobrze wiedziałam że to zazwyczaj nie kończy się dobrze.

-Uderz w te warzywa jakby były twoim największym wrogiem! - powiedziała.

Brunetka delikatnie trąciła pomidora palcem, na co Undyne krzyknęła:

-Pokaże ci jak to się robi!

Zgniotła pomidory tak mocno, że
aż Frisk się wystraszyła. Ogólnie cała lekcja polegała na tym że, Frisk obchodziła się ze wszystkim bardzo ostrożnie a Undyne robiła demolke w całym domu. W pewnym momencie nad moją głową przeleciał garnek i wybił najbliższe okno, oczywiście to Undyne nim rzuciła. Siedziałam przy stole i zastanawiałam się czy nie pomóc mojej dziewczynie. Nagle garnek z makaronem zajął się ogniem, Frisk pisnęła wystraszona. Zaledwie sekundę później poczułam jak wtula się we mnie.

~Jaka ty jesteś wrażliwa. - pomyślałam.

Undyne jakimś cudem ugasiła ten mały pożar i spojrzała na nas z dziwnym uśmiechnem.

-Rozumiem że jesteście już razem? - spytała.

Popatrzyłam na nią niepewnie ale kiwnęłam głową.

-Jak uroczo! Podejrzewam że Asriel trochę wam pomógł.

-Ta... Chyba przeszkadzał. On jest czasami naprawdę irytujący. - mruknęłam.

Usłyszałam jak Frisk cicho się śmieje. Odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła się promiennie.

-To fakt, trochę nas prześladował, w sumie nadal to robi. - powiedziała.

-Ej! Wcale nie! - usłyszałyśmy krzyk.

Spojrzałam w stronę wybitego okna. Niemal od razu zauważyłam Asriela stającego na zewnątrz.

-Nudzi ci się w życiu? - krzyknęłam.

-Prawie zostałem zabity latającym garnkiem a ty masz to w głębokim poważaniu! - krzyknął zbulwersowany.

-Niesamowicie mnie ostatnio denerwujesz! - wrzasnęłam.

-No to wkurze cię jeszcze bardziej. Zjadłem całe ciasto truskawkowe! - krzyknął i zaczął uciekać.

-O żesz ty!

-Całe?! Ono ważyło jakieś trzy kilogramy! - powiedziała Frisk.

-Jak wrócimy Asriel dostanie ode mnie taką lepę... - zaczęłam.

Ale jak zwykle Frisk nie mogła znieść tego że jestem zdenerwowana. Poczułam jak przytula się do mnie i szepcze:

-Oddychaj głęboko, następnym razem schowamy gdzieś to ciasto tak żeby Asriel go nie znalazł.

Frisk niewątpliwie wie jak poprawić mi humor. Pogłaskałam brunetkę po głowie i powiedziałam:

-Nawet już wiem gdzie można je ukryć.

Zaśmiałyśmy się cicho a Undyne patrzyła na nas z uśmiechem.




Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz