Rozdział 12

772 46 85
                                    

Frisk zaczęła wyciągać wszystko co było w torbach. Zachwycała się każdym sweterkiem lub spodenkami. Jeden natychmiast założyła, nie dziwię się że jej się spodobał. Sweter był niebieski i cały błyszczał od różowych gwiazdek. Jednak najlepsze zostawiłam na koniec, gdy skończyła przeglądać ubrania podałam jej jeszcze jedną torbę.
Frisk niepewnie wyciągnęła z niej puchatą niebieską piżamę. Gdy zorientowała się co to jest pisnęła radośnie i przytuliła mnie krzycząc:

-Dziękuje! Jest cudna!

-Cieszę się że ci się spodobało. - powiedziałam i zaczęłam delikatnie głaskać brunetkę po głowie.

Nagle usłyszałam trzask drzwi i do pokoju wbiegł Asriel.

-Eja! Już jesteśmy! Co robi... A to ja może nie będę przeszkadzał.

Wycofał się z pokoju patrząc na nas z dziwnym uśmieszkiem. Frisk zarumieniła się lekko a ja spojrzałam na niego groźnie.

-Chara złotko, zrobiłaś naleśniki? - usłyszałam głos Toriel.

-Tak! Azzy może zjeść to co zostało! - krzyknęłam.

-Naleśniki?! Gdzie?! - wrzasnął Asriel.

Usłyszałam jak biegnie przez korytarz. Zaśmiałam się cicho.

-Nie potknij się po drodze! - krzyknęła Frisk.

A ta jak zwykle martwi się o innych bardziej niż o siebie, chyba się od niej tym zaraziłam.

P.O.V Frisk

Nie rozumiem dlaczego Chara jest dla mnie taka dobra. Nigdy nie byłam przyzwyczajona do bezinteresownej pomocy ze strony innych ludzi. Dziwi mnie to że nie ma nic przeciwko gdy chcę z nią spać, nawet wygląda jakby cieszyła się z tego powodu. Powiem szczerze że ja naprawdę lubię spać z Charą. Ona jest taka ciepła i mogę bezkarnie ją przytulać przez całą noc. Ale trochę niepokoi mnie mój ostatni sen. Po tym jak Chara opatrzyła moje rany po ataku Undyne a ja zasnęłam, śniło mi się coś... dziwnego. Siedziałam z Charą na łące pełnej złotych kwiatów, trzymałyśmy się za ręce. Nagle Chara mnie pocałowała a mi bardzo się to podobało. Całe szczęście gdy się obudziłam Chary jeszcze nie było. Policzki tak mnie piekły a ja sama byłam strasznie szczęśliwa. Po jakimś czasie udało mi się znowu zasnąć, ale tym razem nic mi się nie śniło.

                       *  *  *

Obudziłam się dość wcześnie, zegarek na biurku Chary pokazywał 5:23. Niemal od razu poczułam ręce dziewczyny na swojej talii. Chara dość mocno przytulała mnie do siebie, jakby bała się że jej ucieknę, głowę miała opartą o moje ramię. Czułam jak jej serce bije spokojnie, uśmiechnęłam się delikatnie. Przez te kilka dni Chara okazała mi więcej miłości niż moja matka przez całe moje życie. Nagle Chara poruszyła się i nieświadomie przejechała dłońmi po mojej odsłoniętej talii. Zarumieniłam się i westchnęłam cicho. Talia to najbardziej wrażliwa część mojego ciała, wystarczy tylko mnie tam dotknąć i niemal od razu się rumienię. Chara przyciągnęła mnie do siebie jeszcze mocniej, cały czas łaskocząc moją talię. Wyglądałam wtedy jak dojrzały pomidor. Po kilku minutach uspokoiłam się i spróbowałam znowu zasnąć, udało mi się to bez większego problemu.

                         *  *  *

-Frisk... - usłyszałam.

Powoli otworzyłam oczy i spojrzałam na stojącą nade mną Charę. Odkąd pierwszy raz ją zobaczyłam pokochałam kolor jej oczu. Ta głęboka czerwień przypominająca płatki najpiękniejszych róż. Poczułam jak moje serce przyspiesza, o czym ja myślę?

-Wstawaj jest już śniadanie.

Mruknęłam jak mały kotek i przeciągnęłam się. Chara wydała z siebie długie:

-Awwww... Mruczysz jak kotek. - powiedziała.

Położyła rękę na moim policzku i pogłaskała mnie delikatnie. Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się ciepło. Poczułam przyjemne ciepło w okolicach serca. Dotyk Chary był dla mnie taki kojący, nawet kilka razy przyłapałam się na tym że chciałabym żeby mnie pocałowała...

~Czy ja się zakochałam?

Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz