Rozdział 31

609 43 12
                                    

Frisk krzątała się po kuchni a ja siedziałam przy stole i obserwowałam wszystko co robi.
Mamy dla siebie jeszcze dwa dni, Azzy dzwonił do mnie dzisiaj rano i powiedział że jednak nie będzie ich przez cztery dni albo nawet i dłużej. Nadal zastanawiam się co oni tam robią, rozumiem ważne sprawy potworów ale jakie dokładnie to już mi nie powiedzieli. Przynajmniej mamy więcej czasu dla siebie a ja nie zamierzałam go marnować. Brunetka włożyła ciasto do piekarnika i zaczęła sprzątać w kuchni. Gdy skończyła odwróciła się do mnie i powiedziała:

-Teraz wystarczy zaczekać jakieś dwadzieścia minut.

Frisk uśmiechnęła się promiennie i spojrzała na mnie tymi swoimi cudownymi złotymi oczami. Usiadła na stole i zaczęła wesoło machać nogami w powietrzu. Nie mogłam się dłużej powstrzymać, wstałam i podeszłam powoli do brunetki. Stanęłam między jej nogami i spojrzałam jej w oczy. Dziewczyna niemal od razu lekko się zarumieniła i odwróciła wzrok. Poczułam jak moje serce przyspiesza, Frisk zawsze na mnie tak działa. Delikatnie musnęłam palcami policzek brunetki, jej skóra zawsze jest taka przyjemnie ciepła. Położyłam dłonie na jej talii i przyciągnęłam ją do siebie. Frisk była dość mocno zarumieniona, wyglądała tak uroczo.

-Jaka ty jesteś niewinna... - szepnęłam.

Czule pocałowałam moją dziewczynę, zareagowała na to cichym westchnięciem. Frisk wydawała się taka krucha, więc cały czas byłam co do niej bardzo delikatna. Po kilku minutach oderwałyśmy się od siebie ale ja niemal natychmiast zaczęłam całować jej szyję. Kiedy lekko gryzłam albo lizałam jej skórę, Frisk cicho dyszała. Dziewczyna jęknęła gdy połaskotałam ją po talii. Uśmiechnęłam się i spojrzałam jej w oczy, brunetka była wyraźnie zarumieniona ale w jej oczach błyszczały iskierki radości. Delikatnie pogłaskałam ją po policzku i szepnęłam:

-Kocham cię.

Uwielbiam to do niej mówić, tak pięknie się wtedy uśmiecha. Brunetka wtuliła się we mnie i powiedziała cicho:

-Też cię kocham.

*  *  *

-To jest takie pyszne! - powiedziałam.

Obydwie zajadałyśmy się ciastem czekoladowym, które zrobiła Frisk.

-Trzeba coś zrobić z tą czekoladą, nie może się przecież marnować. - zaśmiała się.

-Ale że dwadzieścia pięć kilo, Azzy tym razem naprawdę przesadził. - dodała.

-On jakby chciał to w tydzień by to wszystko zjadł. - powiedziałam.

-W tym nie mogę w niego wątpić.

-Dobrze że nie słyszy że go obgadujemy. - zaśmiała się.

-A skąd to wiesz? To jest Asriel, jego nie zrozumiesz.

Zaśmiałyśmy się głośno, jak miło mieć chwilę spokoju od wszystkich. Miałam dużo czasu by być z moją kochaną Frisk a Azzy nie mógł nam przeszkadzać. Nagle Frisk zerwała się z łóżka i wybiegła z pokoju. Spojrzałam na nią zdziwiona, pewnie znowu wpadła na jakiś cudowny pomysł. Wróciła dosłownie po chwili, w jednej ręce trzymała grzebień a w drugiej bukiet złotych kwiatów. Podeszła do łóżka i usiadła za mną mówiąc:

-Mogę zrobić ci taką cudną fryzure? Pomyślałam że naprawdę będziesz wyglądać pięknie z tymi kwiatkami we włosach.

-Oczywiście, rób co chcesz. - powiedziałam.

Dziewczyna przytuliła mnie od tyłu po czym zabrała się do pracy. Nigdy nie pomyślałabym że zwykłe czesanie włosów może być tak przyjemne. Frisk zupełnie pochłonięta pracą nagle zaczęła nucić jakąś piosenkę, słuchałam jej z zamkniętymi oczami. Nawet nie zorientowałam się gdy brunetka włożyła ostatni kwiat w moje włosy i powiedziała:

-Skończyłam! Wyszło mi nawet lepiej niż się spodziewałam!

Podała mi lustro i spytała niepewnie:

-Podoba ci się?

Włosy miałam upięte w pięknego koka a małe kwiatki wyglądały jak złoty diadem.

-Minęło tyle czasu a ty wciąż mnie zaskakujesz. - powiedziałam.

Poczułam jak dziewczyna przytula mnie czule. Uśmiechnęłam się lekko i odwróciłam się w jej stronę. Delikatnie pogłaskałam brunetkę po głowie i powiedziałam:

-Dziękuję ci Frisk.

-Co? Za co? - szepnęła.

-Za wszystko. - powiedziałam i pocałowałam ją.

Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz