-Ja mam bandaże, mogę ci dać. - powiedziała nagle Undyne.
-Naprawdę? Dziękuje! To bardzo miło z twojej strony! - powiedziała Frisk.
~A tak lubię trzymać ją na rękach. ~ pomyślałam.
Zaczęłam rozglądać się za czymś miękkim. Dość spore skupisko błękitnych kwiatów od razu mnie zainteresowało. Delikatnie położyłam Frisk na kwiatach a Undyne podała mi bandaże.
-Po co ty nosisz przy sobie bandaże? - spytałam.
-Nie wiadomo kiedy mogą się przydać. - powiedziała i usiadła obok mnie.
Zaczęłam owijać opatrunkiem nogę Frisk. Na całe szczęście rana nie okazała się tak głęboka jak przypuszczałam, ale nadal dość mocno krwawiła. Spojrzałam na jej rękę i zdałam sobie sprawę że trochę problematyczne może okazać się opatrzenie tej rany.
-Frisk?
-Hmmm?
-Jak ja mam opatrzyć ci tą ranę? - spytałam trochę speszona.
-Chyba będę musiała ściągnąć ten sweter. - powiedziała i zarumieniła się.
-Undyne? Czy mogłabyś? - spytałam.
-Co? Aha, dobrze już mnie nie ma. - powiedziała i odwróciła się.
Pomogłam Frisk ściągnąć sweter. Faktycznie jakbym chciała tylko podwinąć rękaw mogłabym tylko podrażnić ranę a tego nie chciałam. Za wszelką cenę starałam się nie patrzeć na Frisk, skupiłam się na opatrzeniu jej rany. Parę razy syknęła z bólu ale nie dziwię jej się. To rozcięcie było paskudne, rana była lekko poszarpana i dość głęboka. Dokładnie owinęłam rękę brunetki i sprawdziłam czy bandaż się nie rozwiąże. Gdy uznałam że wszystko jest dobrze spojrzałam na Frisk. Mimo odniesionych obrażeń była szczęśliwa i uśmiechała się promiennie. W jednej ręce trzymała zwinięty sweterek.
-Pomożesz? - spytała patrząc na swój sweter.
-Jasne. - powiedziałam.
Uważnie pomogłam założyć jej sweter. Szczególną uwagę zwróciłam na ranną rękę i nie pozwoliłam żeby materiał chociażby musnął ranę Frisk. Brunetka próbowała wstać ale niemal natychmiast upadła na ziemię z piskiem. Złapała się za ranną nogę i syknęła z bólu. Bez ostrzeżenia wzięłam brunetkę na ręce i powiedziałam:
-Poniosę cię, i tak jesteś leciutka.
-Nie musisz, dam sobie radę. - powiedziała.
-O nie! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz a do tego nie mogę dopuścić. Nie tym razem. - ostatnie zdanie wręcz szepnęłam.
-Ani mi się waż siebie obwiniać!
Rozumiesz?! - powiedziała patrząc na mnie groźnie.-Mogę już się odwrócić? - spytała Undyne.
-Co? Aha tak jasne. - powiedziałam.
-Cała jesteś? Bardzo cię boli? - pytała.
-Nie, wszystko jest dobrze. Dziękuję za bandaże, bardzo się przydały. - uśmiechnęła się delikatnie.
-Przynajmniej tyle mogłam zrobić. Jeszcze raz przepraszam cię Frisk. - powiedziała.
-Nic nie szkodzi, naprawdę.
-Chara masz świetną dziewczynę. - powiedziała nagle.
-Co?! - krzyknęłam.
Frisk tylko się zarumieniła i schowała twarz w dłoniach.
-Jeszcze nie jesteście razem? Przecież widzę jak na siebie patrzycie, nie jestem ślepa.
Już chciałam zacząć ją wyzywać gdy zrobiła w tył zwrot i uciekła z cwanym uśmiechem na ustach.
-Powodzenia! - krzyknęła.
Poczułam jak głowa Frisk opada mi na pierś. Spojrzałam na nią i zauważyłam że zasnęła.
~Nie będę teraz iść do domu, jeszcze się obudzi. - pomyślałam.
Powoli położyłam się na trawie żeby czasem jej nie obudzić. Frisk chyba już odruchowo przytuliła się do mnie przez sen i mruknęła coś pod nosem.
~Urocza aż do przesady... ~ pomyślałam.
Jedną ręką otoczyłam ją w pasie a drugą delikatnie zaczęłam głaskać Frisk po głowie. Jej włosy były takie miłe w dotyku i delikatnie błyszczały. Lubiłam kiedy Frisk się do mnie przytulała, to jest takie miłe uczucie. Westchnęłam cicho. Pora to w końcu przyznać przed samą sobą:
~Chara Dreemurr zakochała się po uszy.
CZYTASZ
Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction* * * Frisk bez wahania złapała mnie za dłoń. Gdy miałyśmy już iść ona nagle spojrzała na kwiaty a jej oczy zabłyszczały się radośnie. Zaczęła zrywać kwiatki i dopiero gdy miała całkiem pokaźnych rozmiarów bukiet podeszła do mnie i powiedziała: ...