Rozdział 10

794 50 56
                                    

-Ja mam bandaże, mogę ci dać. - powiedziała nagle Undyne.

-Naprawdę? Dziękuje! To bardzo miło z twojej strony! - powiedziała Frisk.

~A tak lubię trzymać ją na rękach. ~ pomyślałam.

Zaczęłam rozglądać się za czymś miękkim. Dość spore skupisko błękitnych kwiatów od razu mnie zainteresowało. Delikatnie położyłam Frisk na kwiatach a Undyne podała mi bandaże.

-Po co ty nosisz przy sobie bandaże? - spytałam.

-Nie wiadomo kiedy mogą się przydać. - powiedziała i usiadła obok mnie.

Zaczęłam owijać opatrunkiem nogę Frisk. Na całe szczęście rana nie okazała się tak głęboka jak przypuszczałam, ale nadal dość mocno krwawiła. Spojrzałam na jej rękę i zdałam sobie sprawę że trochę problematyczne może okazać się opatrzenie tej rany.

-Frisk?

-Hmmm?

-Jak ja mam opatrzyć ci tą ranę? - spytałam trochę speszona.

-Chyba będę musiała ściągnąć ten sweter. - powiedziała i zarumieniła się.

-Undyne? Czy mogłabyś? - spytałam.

-Co? Aha, dobrze już mnie nie ma. - powiedziała i odwróciła się.

Pomogłam Frisk ściągnąć sweter. Faktycznie jakbym chciała tylko podwinąć rękaw mogłabym tylko podrażnić ranę a tego nie chciałam. Za wszelką cenę starałam się nie patrzeć na Frisk, skupiłam się na opatrzeniu jej rany. Parę razy syknęła z bólu ale nie dziwię jej się. To rozcięcie było paskudne, rana była lekko poszarpana i dość głęboka. Dokładnie owinęłam rękę brunetki i sprawdziłam czy bandaż się nie rozwiąże. Gdy uznałam że wszystko jest dobrze spojrzałam na Frisk. Mimo odniesionych obrażeń była szczęśliwa i uśmiechała się promiennie. W jednej ręce trzymała zwinięty sweterek.

-Pomożesz? - spytała patrząc na swój sweter.

-Jasne. - powiedziałam.

Uważnie pomogłam założyć jej sweter. Szczególną uwagę zwróciłam na ranną rękę i nie pozwoliłam żeby materiał chociażby musnął ranę Frisk. Brunetka próbowała wstać ale niemal natychmiast upadła na ziemię z piskiem. Złapała się za ranną nogę i syknęła z bólu. Bez ostrzeżenia wzięłam brunetkę na ręce i powiedziałam:

-Poniosę cię, i tak jesteś leciutka.

-Nie musisz, dam sobie radę. - powiedziała.

-O nie! Jeszcze sobie krzywdę zrobisz a do tego nie mogę dopuścić. Nie tym razem. - ostatnie zdanie wręcz szepnęłam.

-Ani mi się waż siebie obwiniać!
Rozumiesz?! - powiedziała patrząc na mnie groźnie.

-Mogę już się odwrócić? - spytała Undyne.

-Co? Aha tak jasne. - powiedziałam.

-Cała jesteś? Bardzo cię boli? - pytała.

-Nie, wszystko jest dobrze. Dziękuję za bandaże, bardzo się przydały. - uśmiechnęła się delikatnie.

-Przynajmniej tyle mogłam zrobić. Jeszcze raz przepraszam cię Frisk. - powiedziała.

-Nic nie szkodzi, naprawdę.

-Chara masz świetną dziewczynę. - powiedziała nagle.

-Co?! - krzyknęłam.

Frisk tylko się zarumieniła i schowała twarz w dłoniach.

-Jeszcze nie jesteście razem? Przecież widzę jak na siebie patrzycie, nie jestem ślepa.

Już chciałam zacząć ją wyzywać gdy zrobiła w tył zwrot i uciekła z cwanym uśmiechem na ustach.

-Powodzenia! - krzyknęła.

Poczułam jak głowa Frisk opada mi na pierś. Spojrzałam na nią i zauważyłam że zasnęła.

~Nie będę teraz iść do domu, jeszcze się obudzi. - pomyślałam.

Powoli położyłam się na trawie żeby czasem jej nie obudzić. Frisk chyba już odruchowo przytuliła się do mnie przez sen i mruknęła coś pod nosem.

~Urocza aż do przesady... ~ pomyślałam.

Jedną ręką otoczyłam ją w pasie a drugą delikatnie zaczęłam głaskać Frisk po głowie. Jej włosy były takie miłe w dotyku i delikatnie błyszczały. Lubiłam kiedy Frisk się do mnie przytulała, to jest takie miłe uczucie. Westchnęłam cicho. Pora to w końcu przyznać przed samą sobą:

~Chara Dreemurr zakochała się po uszy.


Jako jedyna okazałaś mi litość... [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz