3. Witam w moich skromnych progach.

6.2K 326 161
                                    

Jak widzicie wasza aktywność działa cuda 😈 dlatego też kolejny rozdział dla was!

Niall nerwowo poprawił swoje codzienne ciuchy i wyszedł z pracy. Dziś był umówiony z Zaynem. Był podekscytowany, jak i trochę przerażony. Mężczyzna miał na niego czekać przed budynkiem pracy, po skończeniu jego dyżuru. Pogasił światła i wyszedł, zamykając pomieszczenie na klucz, który zdał na recepcji, żegnając się przy tym z innymi pracownikami. Wyszedł na świeże powietrze i odetchnął z ulgą. Miło było wyjść z pracy po tylu godzinach.

Malik stał już niedaleko wejścia i przeglądał różne strony na swoim telefonie. Był na miejscu sporo przed czasem, ale cóż... Sam się trochę stresował, dawno nie był na żadnej randce... Jeśli mógł to tak nazwać.

- Długo tu stoisz? - Horan stanął koło mężczyzny i uśmiechnął się delilatnie w jego strone.

- Nie, niedawno przyszedłem - skłamał lekko, unosząc wzrok.

- To dobrze - odruchowo poprawił swoją grzywkę. To Zayn był teraz jego 'kompasem', nie na odwrót.

- Zapraszam za mną - brunet schował telefon i ruszył pierwszy w głąb parkingu.

Horan pewnie pokierował się za nim, przegryzając przez cały czas dolną wargę. Malik dotarł do czarnego, błyszczącego Porsche, które wyglądało jakby wyjechało prosto z salonu. Było dość wysokie, to nie było typowe sportowe auto. Zayn odblokował je pilotem, a Niall przeszedł do strony dla pasażera.

- Poczekaj - poprosił, po czym podszedł szybkim krokiem i sięgnął do klamki.

Niall podskoczył z przerażenia, kiedy silna dłoń była tak blisko jego twarzy i ciała. To był odruch. Zrobił się cały blady, a wspomnienia ponownie zalały jego głowę.

- Niall? Wszystko okej? - Malik zamarł w bezruchu - Chciałem tylko otworzyć przed tobą drzwi.

- Ja... Ja naprawdę ci ufam Zayn, ale z przeszłością czasem nie da się wygrać - panicznie potarł swój bok, który o wszystkim mu przypominał.

- W porządku Niall, ja nie zrobię ci krzywdy - wolniejszymi ruchami otworzył drzwi od strony pasażera.

- Przepraszam Zayn, wiem że tego mi nie zrobisz - wsiadł do środka - Dziękuję, dżentelmenie - starał się zażartować.

Malik zajął miejsce po stronie kierowcy i odpalił auto. Był dobrym kierowcą, zawsze dbał o swoich pasażerów.

- Czyli kawiarnia, tak? - upewnił się Horan, zapinając swoje pasy.

- Pomyślałem, że możemy coś zjeść u mnie? Jeśli to w porządku. Nikt nam też nie będzie przeszkadzał, bo na mieście może być różnie - mruknął, wiedząc że nie obejdzie się bez żadnego zdjęcia.

- W sumie, dlaczego nie - kolory powróciły na jego twarz - Potrafisz gotować? - był bardzo tego ciekawy.

Przez żołądek prosto do serca. Tak to zawsze mówił innym i tłumaczył sobie. To były święte słowa.

- Troszkę? Czasami się to przydaje, kiedy nie chce się wychodzić z domu i mieć spokojny dzień - uśmiechnął się.

- Rozumiem, znaczy staram się - poprawił swoje słowa - Chętnie wypróbuję pana kuchni, panie Malik.

- Zobaczymy, czy podejdą ci moje smaki - płynnie poruszał się po ulicy. Drogę od szpitala do swojego apartamentu znał naprawdę bardzo dobrze. Mogło by się to wydawać przerażające, ale nie przy jego pracy.

Czas mijał im na rozmowach, a Zayn ciągle miał w myślach sytuację sprzed kilku dobrych minut.

Brunet wjechał do podziemnego parkingu i zajął swoje miejsce. Nie rwał się już do otwierania drzwi przed Niallem, nie chciał powtórki z rozrywki.

Fight for love/ Ziall/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz