Za piękne komentowanie! Obu tak dalej! Na rozruszanie kolejny!
Niall kończył opatrywać swojego przyjaciela, Harry'ego, który całkowicie był niezdarą.
- Nie zakładaj buta na te nogę i najlepiej pożycz od kogoś kulę, czy coś. Zaraz ci wypiszę receptę, pechowcu.
- Nie wiem, jak ci się odwdzięczę Niall - westchnął, było mu wstyd. To nie pierwszy raz, kiedy Niall musiał interweniować przez jego niezdarność - Myślałem, że obejdzie się bez wizyty, ale ból był nie dozniesienia.
- Po prostu patrz jak stawiasz nogi, proszę - zsunął z rąk rękawiczki i prędko wykonał papierkową robotę.
Brunet potulnie pokiwał głową i wziął od przyjaciela receptę. Wymienili jeszcze kilka zdań po czym Tomlinson postanowił, że musi już się zbierać. Niall wziął go pod ramię i westchnął.
Cała niezdara z tego lokowatego. Przytulił go mocno. Na pewno nie tak, jak lekarz pacjenta i pomógł mu wyjść z gabinetu. Niall spojrzał na krzesełka i od razu rzucił mu się w oczy znajomy już brunet. Nie wierzył, że mężczyzna jednak trafił na jego zmianę.
- Dasz radę Hazza, czy wezwać Louisa? - mówiąc Louiasa, miał na myśli męża Harry'ego. Styles już nie był Stylesem a Tomlinsonem.
- Louis nic nie wie, wolę żeby się nie denerwował - skrzywił się. Jego mąż, był naprawdę troskliwy, można było nawet powiedzie, że za bardzo.
- I tak się dowie w domu - podszedł z brunetem pod krzesełka - Siadaj i dzwoń po niego - był uparty, ale nie można było mu się dziwić. To był jego przyjaciel.
- Ale po co Niall, wezmę taksówkę i za chwilę będę w domu - jęknął.
- Albo ty albo ja. Wybieraj - zażądał. Nie bawił się w kotka i myszkę. Ułożył dłonie na biodrach i czekał.
Harry przewrócił oczami i rzeczywiście zadzwonił do Louisa, naokoło tłumacząc szatynowi czemu w ogóle ma się pojawić w pracy u Nialla. Lekarz zadowolony ostatni raz objął przyjaciela i kazał dać mu znać, kiedy Louis go zabierze.
Zawsze się martwił.
W końcu jego wzrok skrzyżował się z tym należącym do Malika. Mężczyzna uśmiechnął się z satysfakcją i wstał z plastikowego krzesełka.
- Zapraszam Zayn - pokręcił czule głową i pokierował się z mężczyzną do swojego gabinetu.
- Widzisz trafiłem na twój dyżur, to na pewno nie przypadek - zauważył i nie zatrzymał tego dla siebie.
- Widocznie - pokazał mu by usiadł - Czyli ściąganie tych pięknych szwów? - uniósł brew i złapał za rękawiczki z pełnego pudełka.
- Czas najwyższy, bo okropnie swędzi - skrzywił się - Ale maść zadziałała cuda - wytłumaczył, będąc naprawdę wdzięczny.
- Cieszę się - odparł i spojrzał na telefon. Wiedział, że Louis przyjedzie to i tak zajdzie do gabinetu by wszystkiego się dowiedzieć.
- Będzie bolało? - spytał niewinnie brunet, widząc jak lekarz trzyma już potrzebne przyrządy.
- Nie będzie - wiedział, że to nie pierwsza taka sytuacja mężczyzny.
- Wszystkich pacjentów traktujesz jak tego przede mną? Ja nie dostałem przytulenia wychodząc ostatnio z gabinetu - zauważył Malik. Kręcąc nosem, możliwe że był odrobinę zazdrosny o uroczego lekarza.
- Tylko tych wyjątkowych - odparł pewnym tonem i po chwili łuk brwiowy mężczyzny był wolny.
- Czyli nie jestem wyjątkowy? - wydął dolną wargę.
- A jesteś? - zadowolony spojrzał na zagojone miejsce i wyrzucił wszystkie użyte rzeczy do kosza.
- No jasne ze tak! Niecodziennie ma się światowej sławy boksera w gabinecie - puścił oczko blondynowi.
- Nie lubię przemocy - przyznał szczerze, ale po chwili się spiął i zrobił mocno blady. Wziął drżący oddech i spojrzał niepewnie na Malika.
- Nie biję się żeby zrobić komuś krzywdę Niall. Muchy bym nie skrzywdził. Boks to sport. Mógłbym sobie zrobić gorszą krzywdę jeżdżąc na rowerze - powiedział ze spokojem w głosie.
To była prawda, ale lubił tę przewagę jeśli chodzi o jego siłę. Wiedział, że będzie w stanie sprawić, że jego partner będzie czuł się bezpiecznie w jego towarzystwie.
- Żeby wszyscy tacy byli - szepnął bardzo cicho, jakby do siebie - Cieszę się, że masz takie podejście. W czymś mogę ci jeszcze pomóc? - przekrzywił głowę.
- Liczyłem jednak na ten numer telefonu, chyba nie wypuścisz mnie z pustymi rękami? - oczy Malika zabłyszczały nadzieją.
- Nie powinienem - zagryzł dolną wargę.
Mimo tego, w jakim zawodzie pracował Zayn, bardzo go polubił. Wierzył też, że nie kłamał. Widział w jego oczach szczerość, to musiało o czymś świadczyć.
- Nie powinieneś, bo jestem twoim pacjentem, czy coś osobistego? - spytał Zayn.
Działał trochę pod wpływem chwili. Nie brał pod uwagę, że blondyn może być zajęty. Albocoś innego wpływało na jego decyzję.
- Nie wiem, czy chciałbym ci o tym tutaj opowiadać - potarł dłonią bok, gdzie miał sporą bliznę na biodrze - Ale dam ci ten numer.
Brunet z małym uśmiechem podał mu swój telefon, aby ten wpisał swój numer. Widział coś smutnego w tych cudownych, niebieskich oczach.
- Proszę, kolejną walkę wygr... - przerwał, kiedy zdyszany Louis wbiegł do gabinetu i złapał go za ramiona - Spokojnie Loueh - był zaskoczony działaniem mężczyzny, ba był przestraszony.
- Stara mi się wmówić - wziął kilka wdechów - Że kompletnie nic mu nie jest, ale ja go za dobrze znam.
- Ma skręconą kostkę, spadł ze stołka - przymknął na chwilę oczy. To był Louis. Nic mu nie zrobi - A teraz puść. Nie chcesz bym miał siniaki, zajmij się swoim mężem i trzy razy dziennie smaruj mu bolące miejsce.
- Gorzej niż z dzieckiem - złapał za nasadę nosa, puszczając przy tym Horana - Dzięki za pomoc Niall i przepraszam za wtargnięcie - spojrzał na Zayna.
- Jesteś w gorącej wodzie kąpany, idź do niego bo i tak ledwo go zmusiłem by do ciebie zadzwonił - odsunął się od przyjaciela i westchnął, kiedy ten wyszedł marudząc coś pod nosem.
- Znajomi? - spytał Malik, patrząc na Nialla.
- Przyjaciele - poprawił Zayna.
- W porządku. - skinął - Jak się wpisałeś? - spytał wskazując na telefon.
- Po prostu Niall. Byś nie zgubił - poprawił swój fartuch i włożył ręce do kieszeni.
- Jesteśmy w kontakcie Niall - uśmiechnął się szczęśliwe bokser, kierując swoje kroki do drzwi.
- Wierzę na słowo -pożegnał się z nim i wezwał kolejnego pacjenta.
Zayn wyszedł zadowolony z tej wizyty, miał zamiar wykorzystać numer do blondyna dość szybko. Bo po co miałby czekać?
Kola 💚💙💚💙
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?