I o to epilog! Sprawdźcie, czy czytaliście ostatni rozdział! Na dole ważna notka!
Ośmioletni Tahir podszedł do mamy z niepewnym uśmiechem, chłopiec dopiero teraz odważył się podejść do rodzica. Wiedząc, że tata poszedł po Yasemin do przedszkola. Wszedł do kuchni, gdzie znalazł swoją mamusię.
- Tahir? Skarbie? Coś się stało? - Malik niemal od razu zauważył zamyślonego chłopca.
- Nie, nie. Po prostu tak myślałem... - bujał się z palców na pięty i z powrotem, był lekko speszony.
Już od jakiegoś czasu zbierał się do rozmowy z rodzicami, w końcu zaczął więc nie mógł się wycofać.
- No dalej słoneczko, usiądź kochanie i powiedz wszystko mamie - wskazał na krzesło i zmniejszył płomień, by zupa się zagrzała powoli, a on mógł porozmawiać z synkiem.
- Ja chyba chciałbym chodzić na zajęcia - zaczął spokojnie, patrząc na rodzica z błyszczącymi oczami.
- Zajęcia, ale jakie? - złapał rączkę dziecka - Wiesz, że z tatą zawsze ci pomożemy.
Zayn od ponad dwóch lat nie walczył zawodowo, jednak wciąż tak samo ćwiczył, by podobać się mężowi. Choć Niall kochałby go bez tego.
- Chodzi o boks, chciałbym spróbować - powiedział pewniej.
Malik dalej prowadził zajęcia dla dzieciaków, jak i starszej młodzieży. Zdarzały mu się też jakieś indywidualne lekcje, ale nie było ich dużo.
- Och - Niall był mocno zaskoczony, ale po chwili szeroko się uśmiechnął. Cieszył się, że chłopiec chciał pójść w ślady ojca. Nie mógł się doczekać reakcji Zayna - To wspaniale synku, a chciałbyś... Chciałbym, żebyś to robił z tatą. Dobrze?
- Jasne, że tak! Tata to najlepszy bokser na świecie! - był tego pewien, przecież to właśnie jego rodzic zdobył nie raz mistrzowski pas.
- To jak wróci z Yasemin, to pomogę ci porozmawiać z tatą, urwisie mały - obiecał, wstał i pocałował czoło swojego dziecka. Tahir nic się nie zmienił z buzi, wciąż był wierną kopią Zayna.
- Dziękuję mamo! - wstał i szybko przyległ do ciała Nialla.
Po tym ulotnił się i tyle blondyn go widział. Pokręcił tylko głową i wrócił do przygotowywanego jedzenia. Kiedy wszystko naszykował, usłyszał trzask drzwi od garażu i wesoły śmiech Yasemin, jak i Zayna.
Nie mógł się doczekać, by ich zobaczyć. Wszystko było gotowe. Zawołał swojego syna na dół.
- Mamo mam rysunek! - dziewczynka od razu wpadła do kuchni, nie zdążyła jeszcze zdjąć plecaczka.
- Tak? Zaraz pokażesz kochanie - pochylił się i złożył na jej czole pocałunek - Najpierw umyj łapki - poprosił, chcąc doprowadzić do rozmowy o ćwiczeniach syna.
- Nie zdążyłem jej złapać w przedpokoju - pokręcił głową ciemnooki, kiedy sam znalazł się w kuchni i podszedł do męża.
Niall krótko musnął usta swojego życiowego partnera, nim do kuchni wszedł trochę przestraszony Tahir. Nigdy nie lubił takich rozmów, ale chciał być bardzo jak tata.
- Uwielbiam obiady w rodzinnym gronie - przyznał zadowolony Zayn, roztrzepując włosy syna.
- Tato? Ja... - zaciął się i spojrzał z paniką na mamę, widząc ciepły uśmiech. Uspokoił się - Chciałbym trenować boks, z tobą tatusiu.
- Naprawdę? Boks? - starszy Malik czuł się jak dziecko, które dostało cukierka - Oczywiście, kiedy tylko chcesz kochanie.
- Chcę naprawdę - pokiwał gorliwe głową i wtulił się w ciało ojca.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanficDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?