Jeszcze jeden i epilog, potem mamy pirackie au z larrym abo (H alfa). Więc wiecie, dużo komentarzy i powoli działamy...
Niall i Zayn na dobre zadomowili się w nowym miejscu, co nie było trudne. Dom był bardzo wygodny i spełniał ich wymogi. Wszystko też było już praktycznie przygotowane na przyjście, na świat ich synka. Termin Nialla był tuż, tuż i jak powiedział Nick... Tak naprawdę blondyn może zacząć rodzić w każdym momencie.
Maura też na dobre zagościła w ich życiu. Często odwiedzała narzeczeństwo i pomagała, kiedy była potrzeba. Zaprzyjaźniła się również z Tricią i Yaserem. Po latach zaznała spokoju, którego tak potrzebowała. Kobieta była podekscytowana na zostanie babcią i oferowała w późniejszym czasie opiekę nad maleństwem, ponieważ sama mieszkała w Londynie.
Zayn od blisko dwóch tygodni siedział w domu razem z Niallem, wziął wolne od zajęć, które do tej pory prowadził w szkółce Paula. Nie chciał opuszczać narzeczonego nawet na krok. Malik kochał przytulać się do brzucha narzeczonego, mówić do niego i bawić się ze swoim synkiem.
Miał wiele nagrań, gdzie dotykał napiętej skóry, a Tahir mu oddawał rączką, czy nóżką. To było magiczne dla boksera, nie raz kończył ze łzami w oczach.
Lubili też dni, kiedy spokojnie mogli odpoczywać razem na kanapie, gdzie Niall opierał się plecami na klatce piersiowej Zayna, siedząc między jego nogami. Oglądali głupie programy w telewizji i przytulali się.
- Tylko uważaj na siebie, jest późno i nie lubię, kiedy po nocy prowadzisz - prosił Horan, kiedy poprawiał wiosenny płaszcz mężczyzny.
- Nie wiem co Paul odwalił, żeby upić się w środku tygodnia - pokręcił głową - Jestem pod telefonem, tak? Mam baterię naładowaną na sto procent i cokolwiek, by się nie działo dzwonisz do mnie.
- Tak jest! - zawołał i pocałował ciemnowłosego - Paul na pewno miał co do tego powód. Znasz go. Dowiesz się, kiedy go odbierzesz z tej knajpki.
- Kocham was, a ty maluchu siedź w środku i nawet nie waż się wychodzić - pogroził Malik.
- Nie kracz! - zawołał wrogo Horan, uderzając go w ramię.
- Po prostu się boję - westchnął Zayn.
Niall rozumiał to, a raczej się starał. To było ich pierwsze dziecko i wszystko jakby powiedzieć, dwa razy mocniej przeżywali. Palcami delikatnie przejechał po nieogolonym policzku mężczyzny.
- Jedź Zee, nie wiadomo ile tam jeszcze wypił przez ten czas.
- Okej, okej - skinął i wcisnął do kieszeni portfel oraz kluczyki.
Horan odprowadził go do drzwi od garażu i machnął w jego stronę ostatni raz. Zayn szybko dotarł pod wskazany adres i wszedł do baru. O dziwo było w nim dużo osób, jak na ten dzień tygodnia. Rozejrzał się szukając swojego trenera w pomieszczeniu.
Nie musiał go długo szukać. Już po chwili jego oczy miały na celowniku przyjaciół mężczyzny. A gdzie oni, tam Paul. Zawsze tak działali. Byli zgraną drużyną. Od razu do nich podszedł i przywitał się spokojnie, ci powitali go ciepło, jednak nie tak cicho jak on to zrobił.
- Będę ojcem Zayn! Mówię ci! To będzie syn! - wołał pijackim głosem Paul, chcąc zamówić kolejną kolejkę, ale został skutecznie powstrzymany.
- Gratuluję Paul, na pewno tym razem będzie syn. Może wrócisz do Angel sprawdzić jak ona się czuje? - zasugerował.
- Chyba masz rację - spojrzał na zegarek, ale kompletnie nie rozumiał cyfr w tym momencie - Do domu?
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?