Tęskniliście? Bo my tak! Niestety weekend miałyśmy mocno zajęty, ale wracamy z prawie 3 tyś słów! Prosimy o komentarze! <3
Niall właśnie skończył opowiadać chłopakom kto jest jego partnerem, ponieważ ci byli zdziwieni zaproszeniem na walkę, kiedy poczuł silne i znajome dłonie na swoich biodrach. Otrzymał też pocałunek w czubek głowy.
Brunet miał już związane bandaże na nadgarstkach oraz, miał koszulkę ze swoim nazwiskiem. Niall doskonale znał te koszulki i wiedział, że będzie na tą polował.
- To teraz oficjalnie się poznacie - złapał czule nadgarstki ukochanego i spojrzał w górę - Zayn, pewnie tę niezdarę pamiętasz... To Harry, a ten wredny szatyn to jego mąż Louis.
- Cześć, kojarzę cię! - zawołał Louis - W sensie z telewizji, widziałem jakieś twoje walki - wyjaśnił prędko.
- Cześć. Chociaż ty. Ten Irlandczyk w ogóle mnie nie znał - cmoknął policzek Horana.
- Też cię za bardzo nie kojarzę - przyznał Harry - On ogląda boks, a ja śpię na jego kolanach.
- To prawda - Louis przygarnął młodszego do siebie i pocałował jego dłoń z odzianą na wyjątkowym palcu obrączką.
- Miło was poznać, ale muszę się jeszcze rozgrzać i ubrać do końca - skinął z drobnym uśmiechem. Dobrze się patrzyło na tę parę - Pójdziesz jeszcze na chwilę ze mną Ni?
- Oczywiście - obrócił się w jego ramionach, kiedy posłał uśmiechy przyjaciołom - Prowadź kochanie.
Malik zgodnie ze słowami blondyna poprowadził go w stronę szatni, gdzie było zdecydowanie ciszej niż na głównej hali. Cieszył się, że jego partner z przyjaciółmi miał te lepsze miejsca, gdzie nie było tłoku i przesiadywali ci z grubszą kasą.
Horan chętnie za nim podążał. W środku był naprawdę podekscytowany, ale i też powoli się martwił o starszego mężczyznę. W czasie drogi mijali osoby zaangażowane w cały event.
- Jak się na razie tu czujesz? - spytał brunet, kiedy dotarli do jego szatni.
- Dobrze, ale powoli czuję spore dozy zmartwienia - odparł i spojrzał na ciemny rząd szafek, jak i ławek.
- Nie martw się i obiecaj mi coś - przyciągnął go do swojej klatki piersiowej i oparł o siebie ich czoła.
- Co mam ci obiecać? - przyległ jeszcze bardziej do jego ciała i nie uciekał nigdzie wzrokiem. Kontakt wzrokowy był ważny.
- To co jest na ringu, zostaje na ringu tak? Nie jestem taki na co dzień - przymknął powieki. Wiedział jaki się robi w czasie walk, nie chciał, by Horan się przeraził.
- Boisz się, że cię zostawię? - spytał w prost.
- Trochę tak - przyznał.
Niall sięgnął po jego zabandażowaną dłoń i przyłożył sobie do serca - Nie zrobię tego, Zayn. Przez ten cały czas zawładnąłeś nad moim serduszkiem, ono bije dla ciebie... Ja, kocham cię - może i były to silne słowa, ale każdy w innym czasie odczuwał miłość. To było po prostu niezależne. Jak... Strzała Amora.
- Kocham cię Niall - połączył na chwilę ich usta.
Serce Horana szybciej zabiło, kiedy chętnie oddał pocałunek. To było jak narkotyk. Bokser trzymał blondyna mocno przy sobie. Te pocałunki były jak uzależnienie. Raz posmakowałeś i chciałeś ich więcej. Niestety to nie zmniejszyło jego obaw. Miał jednak nadzieję, że Niall rzeczywiście to zrozumie.
Boks był tylko sport jak każdy inny.
Po dłuższej chwili odsunęli się od siebie, a ich oczy ponownie się spotkały. Błyszczały i były pełne szczęścia.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?