Kończą nam się zapasy sprawdzonych rozdziałów...
Horan razem z całym tłumem wszedł na halę lotniska, miał pójść po bagaż, ale kompletnie nie miał pojęcia, gdzie to było. Lot mu się niesamowicie dłużył na samym początku, ale potem na szczęście zasnął.
Postanowił ruszyć za innymi pasażerami, co nie było złym pomysłem. Przeszedł spokojnie przez straż graniczą. Przez to, że trzy loty się wymieszały, naprawdę nie wiedział, gdzie 'wyleci' na taśmie jego walizka.
Nie lubił tłumów, a tam ludzi było aż ponad normę. W końcu to był Nowy Jork, wszystko było wielkie i imponujące, ale jednocześnie przerażające.
Chciał żeby Zayn już z nim był. Dosłownie w ostatniej chwili odnalazł swoją torbę i odetchnął. Teraz pozostało mu tylko znaleźć odpowiednie wyjście, dlatego też zaczął spoglądać na znaki. Widział, że był jednym z ostatnich z tej wielkiej chmury co poszła.
Zayn był już na lotnisku od ponad pół godziny, przeskakiwał z nogi na nogę. Dzwonił dwa razy od Nialla, ale ten nie odbierał telefonu. Wiedział, że samolot z Londynu już wylądował. Dokładnie godzinę temu.
Paul wolał, by byli na miejscu po czasie. Rzeczy związane z lotniskiem zawsze długo zajmowały. Ale kiedy pół godziny czekania zmieniło się w kolejną godzinę, Zayn denerwował się stojąc na głównej hali.
- Kurwa, gdzie on jest? Pisał zanim wsiadł do samolotu - denerwował się brunet.
- Spokojnie, spójrz idzie tam - Paul wskazał na blondyna niosącego swoją ciężką torbę oraz bagaż podręczny.
- Idę mu pomóc - od razu ruszył do swojego chłopaka.
Uśmiechał się jak głupi, ale tęsknił za nim bardzo. Chciał już go wziąć w swoje ramiona.
- Zee - Horan jakby ożywił się, a jego kroki stały się szybsze - Więcej sam nie lecę!
- Teraz będziesz już latał ze mną - objął mocno niebieskookiego.
- Liczę na to - wtulił się w jego wielkie ciało - Cholernie mocno tęskniłem, Zaynie.
- Ja też! Bardzo, bardzo - przyznał - Daj mi te ciężkie rzeczy.
Niall się odsunął od partnera i podał mu swoją główną torbę - Wziąłem też tę bluzę, którą żałowałeś, że nie zabrałeś.
- O wszystkim myślisz kochanie - pocałował krótko blondyna.
- Oczywiście, że tak - wyszeptał w jego wargi.
- Paul na nasz czeka, chodźmy - wziął dłoń młodszego w swoją wolną.
Horan przywitał się z trenerem swojego chłopaka i przeszli razem do samochodu stojącego na parkingu. Dosłownie całe lotnisko było zatłoczone, ale nie było to dziwne ze względu na miejsce, gdzie się znajdowali.
- Bardzo ci doskwierał? - spytał cicho szefa, kiedy Zayn chował torby do bagażnika, a oni usiedli w środku samochodu.
Paul był kierowcą.
- Tak trochę. Szczególnie jak kończyliście te swoje rozmowy - przewrócił oczami, jednak się zaśmiał.
- Mój kochany bokser - pokręcił głową i spojrzał na tył, na Zayna, który już zamykał bagażnik.
Brunet usiadł z tyłu, do swojego chłopaka. Od razu złapał dłoń blondyna i bawił się jego palcami.
- Na szczęście nie jestem śpiący, przespałem ponad połowę trasy po tabletce - wyznał, bardzo chętnie spoglądając na piękne widoki.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?