Karo znalazła chwilę czasu, by skontrolować rozdział i dodać... Razem z Olą nie wiemy kiedy next, moje matury się zbliżają, a Ola ma do ogarnięcia nasze ffs na swoim profilu x
Atmosfera walk Zayna zawsze była niesamowita, kolejna z nich była na szczęście w Londynie, dzięki czemu nie musieli martwić się o podróż i samopoczucie Nialla, które wydawało się ostatnio i tak być lepsze. Ciężarny promieniał, a jego brzuch coraz mocniej rósł.
Mężczyźni mieli szczęście, że nikt z zewnątrz nie dowiedział się o stanie blondyna. Wiedzieli, że nie będą w stanie ukrywać tego, aż do porodu bo Niall musiałby nie ruszać się z domu. Ale chcieli mieć to tylko dla siebie, tyle ile się da. Za duże bluzy, koszulki i swetry stały się codziennością.
- Będziesz na siebie uważał prawda? Nie chcesz nas mocniej denerwować? - prosił Niall, kładąc dłonie Zayna na swoim brzuchu, który przez grubość bluzy był ledwo wyczuwalny.
- Będę uważał jak zawsze - obiecał - Może lepiej nie oglądaj walki, jak nie chcesz się denerwować - mruknął troskliwie Malik.
- Nie dam rady, miłości - pokręcił głową - Wolę widzieć co się dzieje, po prostu pamiętaj o nas i nie daj się.
- Trzymaj za mnie kciuki - połączył na chwilę ich usta, trzymając dłonie na biodrach blondyna.
- Och... - Niall odsunął się od starszego z grymasem bólu, który zaraz zamienił się w uśmiech - Ono też ci daje kopa, tatusiu...
- Poruszyło! Ledwo poczułem, ale to było to! - Zayn starał się nie krzyczeć, ale był nad wyraz podekscytowany.
- Ono daje ci doping - w niebieskich oczach błyszczały łzy - Dalej tato, wygrasz to dla nas.
- Teraz nie mogę tego spieprzyć - powiedział poważnie, ostatni raz łącząc ich usta.
Horan dał mu tylko kopniaka w tyłek na wyjście i postanowił czekać na wszystko w szatni. Tu też znajdował się mały telewizorek. Z resztą. Często przebywał podczas walk w szatni.
Czekał na to dobre piętnaście minut...
Paul tym razem był przy ringu, Zayn wszedł na niego jako pierwszy. Serce Nialla waliło jak szalone, ich maleństwo też było aktywne. Wszystko było jak zawsze, ale emocje i tak brały górę nad młodszym. Ściskał mocno swoje dłonie.
Zayn ponownie walczył z kimś znajomym. Przez ten czas Horan zapamiętał sporo twarzy, ale za chiny nie mógł sobie przypomnieć kto to był, mimo że operator krzyczał jego imię. Niall po prostu był na to głuchy. Walka szła równo, żaden z nich nie atakował zbyt agresywnie, wszystko było wyważone i mocno przemyślane, widział to po twarzy swojego narzeczonego.
Maleństwo naprawdę rozkopało się w jego brzuchu, jakby chciało być takim bokserem jakim jest Zayn.
Ta walka była jedna z tych dłuższych i minęły wszystkie rundy, więc mężczyźni byli oceniani na punkty przez sędziów. Po chwili stali na środku ringu, a mężczyzna pomiędzy nimi trzymał ich nadgarstki, aby ogłosić wynik.
Horan głośno zaczął piszczeć, kiedy dłoń Zayna została uniesiona w górę. Zwyciężył, ponownie. Zrobił do dla nich. Widział, nawet z ekranu wiele siniaków na jego ciele, ale na szczęście obyło się bez ran. Był naprawdę dumny ze swojego narzeczonego, wiedział ile pracy Malik ładuje w swoją pasję i pracę jednocześnie.
Zayn otrzymał swoje nagrody i wolnym krokiem miał przejść do szatni, gdzie czekał na niego ukochany. Nie zrobił tego jednak, tylko poprosił o mikrofon. Horan otworzył szerzej oczy i wstał z ławki.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?