Został ostatni rozdział...
Niall ziewnął ponownie, tuląc do swojej piersi dwumiesięcznego Tahira. Był środek nocy, a mały był po kolejnej porcji karmienia. Blondyn nie wiedział, skąd ten malec miał w sobie tyle apetytu. Starał się wszystko po cichu robić, by jego narzeczony miał całą przespaną noc.
W końcu jako jedyny pracował w tym domu i zarabiał dla nich na jedzenie. Zayn na szczęście nie obudził się, miał dobry sen. Sam był zmęczony pracą i starał się choć trochę pomagać Niallowi, który miał wystarczająco dużo pracy w domu i przy małym.
- Chyba pozwolę ci spać z nami, co mały wojowniku? - zanucił, patrząc na zegarek. Mały na pewno nie obudzi się przed pobudką Malika.
Chłopiec zaskomlał wyciągając rączki do mamy, nie wiedział o co chodzi, ale cieszył się z uwagi, którą
skierował na niego Niall.- I będzie przy nas tatuś - dodał, wstając. Brudną butelkę zostawił w pokoiku, mieli kilka w zapasie, a rano zajmie się tą brudną.
Ostrożnie pokierował się do głównej sypialni, gdzie wpełzł na łóżko z ich synkiem i ułożył go na swojej piersi ponownie.
- Ni? - Zayn uniósł głowę z poduszki, jego włosy sterczały we wszystkie strony i był kompletnie zaspany.
- Śpij kochanie - powiedział tylko, przykrywając siebie i maleństwo - Tahir jest tu z nami - uświadomił go jeszcze, a chłopiec na zawołanie wydał uroczy dźwięk.
- Nie chciał spać? - spytał mimo wszystko, podpierając się na przedramionach na łóżku.
- Nie - zaśmiał się cicho - Po prostu wolałem z nim tu pospać. Jest świeżo po posiłku.
- Okej w porządku - opadł ponownie na poduszki, ale nie zasnął.
Przyglądał się przez chwilę jak urzeczony, Niallowi i Tahirowi. Uwielbiał oglądać jak jego narzeczony opiekował się maluchem. Blondyn też nie spał, ale co innego z ich małą istotką, która czuła się bezpiecznie przy swoich rodzicach.
- On mi ciebie zabiera - szepnął ze śmiechem Malik, wskazując głową na chłopca.
- Tak? Możliwe, nie opieram się tej małej kopi ciebie - przyznał czule, łapiąc w swoją dłoń tę Zayna.
Brunet przybliżył się do mniejszego ciała i oparł głowę na ramieniu narzeczonego.
- Na mnie kiedyś też tak zasnąłeś - wspominał bokser, wracając myślami do tamtej sytuacji.
- Jestem pieszczochem. A twoja klatka piersiowa była dobrą poduszką - poczuł ciepło, na to wspomnienie. Kto by pomyślał, że ponad rok są razem.
- Twoja chyba też jest - ziewnął i zamrugał parę razy powiekami, mimo wszystko był śpiący.
- Co się dziwić, jeszcze nie wróciłem do swojej wagi... - wiedział, że jeszcze sporo mu zostało do starej sylwetki.
- I tak dużo straciłeś Ni, zdrowo zrzucasz. Nie można za dużo na raz - mruknął, wtulając się bardziej w ramię Horana.
- Wiem, ale chciałbym już wrócić do swojego brzuszka z przed ciąży. Bo w tyłek i uda nie wierzę, że coś się zmieni - zmarszczył nos.
- Ja tam nie mam nic do twojego tyłka, wręcz przeciwnie - zagryzł wargę - Ale jeśli chcesz możemy coś pomyśleć jeśli byś chciał. No wiesz ćwiczenia razem, nic wielkiego. Dalibyśmy małego do twojej mamy dwa razy w tygodniu albo jak będzie spał... Na górze w mini siłowni - zaproponował.
- Znasz mnie, wiesz jakim leniwcem jestem pod tym względem - spojrzał w ciemne oczy i pocałował narzeczonego w czoło - Ja i sport nie potrafimy się dogadać, zawsze kończę na wielu siniakach i stłuczeniach.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanfictionDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?