Kolejny! To dzięki waszej pracy!Ps. Dużo się dzieje w tym rozdziale 😎
Zostały dwa dni do kolejnej walki Zayna, która miała się odbyć w innym mieście niż Londynie. Niall już nie wytrzymywał presji swojej pracy i właśnie był na poważnej rozmowie ze swoim szefostwem. Jak zwykle bagatelizowali uwagi Horana i przedstawiali mu te same argumenty co wcześniej, których Irlandczyk miał już po dziurki w nosie.
Sam próbował na początku tłumaczyć swojemu chłopakowi, że tak ma być, ale miarka się przebrała.
- Przykro mi, ale podjąłem już decyzję - poinformował dyrektora - Nie dam rady już tutaj pracować, nie z takimi standardami.
- Wiesz jak ciężko teraz o pracę jaką ty miałeś? Nie ma szans na rynku, żebyś coś szybko znalazł - dyrektor drążył dalej.
- O to nie musi się pan martwić - pokiwał głową, choć w środku czuł lekki stres z tym związany.
- Jeśli jest pan pewny, panie Horan - mężczyzna rozłożył ręce.
Chwilę później Niall wypełniał odpowiednie papiery i żegnał się z mężczyzną. Odwiedził też ten ostatni raz Nicka i Adama.
To ich tutaj najbardziej lubił.
Obaj zapewnili, że w razie co są w kontakcie z blondynem. Horan wyszedł z budynku lżejszy na duchu. Zdecydowanie to była dobra decyzja dla jego zdrowia psychicznego, jak i fizycznego. Nie chciał jeszcze przyznawać się o wszystkim Zaynowi i postanowił odwiedzić Tomlinsonów.
Złapał jakiegoś busa i jechał w odpowiednim kierunku. Dawno nie był u przyjaciół przez nawał pracy, bo albo był w szpitalu albo odsypiał długie zmiany.
Czerwony bus zatrzymywał się spory kawałek drogi od dużego domku, ale nie narzekał i powoli kierował się w jego stronę.
Wiatr przyjemnie wiał na jego twarz i dawał trochę świeżości. W końcu doczłapał się do odpowiedniego budynku i wcisnął dzwonek. Miał nadzieję, że nie będzie im przeszkadzał, ale potrzebował wsparcia.
- Nialler! - Harry zawołał, kiedy otworzył drzwi - Boo! Jednak potrzebne nam trzy kubki herbaty - zawołał w głąb domu, nim przyciągnął Horana do uścisku.
- Już się robi! - odkrzyknął szatyn.
Niall miał wrażenie, że się popłacze w ramionach przyjaciela. Był twardy przy rozmowie z dyrektorem, trzymał się w podróży, ale teraz to było za dużo.
- No już, wchodź do domu, wiem że coś się dzieje - szepnął brunet, masując plecy przyjaciela i weszli do środka. Nic nie mówił, widząc oczy pełne łez, kiedy ten się rozbierał.
Harry podał blondynowi chusteczki, kiedy przeszli już do salonu, a chwilę potem dołączył do nich Louis z tacką, na której były trzy herbaty i cukierniczka.
- Dzisiaj mamy chyba wiele nowin - odezwał się najmłodszy z grupy (Harry) - Ale najpierw ty Ni - poprosił, kiedy wszyscy usiedli i zagarnęli swoje kubki.
- Umm, złożyłem wypowiedzenie w szpitalu - wydusił z siebie Horan - Nie dawałem tam rady.
- Niall, dobrze zrobiłeś, pieprzyć taką pracę i pieprzyć takich pracodawców - szatyn posłał blondynowi uśmiech i sięgnął po ciastko.
- Ale jestem totalnie bez pracy, nie będę przecież sobie siedział na garnuszku u Zayna - kręcił głową.
- Przestań, znajdziesz coś. My ci pomożemy, Zayn na pewno też - tym razem wtrącił się Harry, jego głos był szczery i spoglądał czule na przyjaciela.
CZYTASZ
Fight for love/ Ziall/
FanficDemony przeszłości, teraźniejszość i przyszłość... Co będą miały ze sobą wspólnego?