Nie byłem sobą

198 15 8
                                    

Jeff i Liu usiedli w "salonie". Tak naprawdę nie wyglądał zbytnio na salon, ale Jeff tak go nazywał. W salonie stała stara kanapa, mały stolik i jakaś stara szafka w rogu pokoju. Ściany były szare i trochę brudne. Okno było duże i można było stwierdzić, że od bardzo długiego czasu niemyte, miało sporo smug.
Jeff był bardzo przejęty. Ja usiadłam z tyłu, żeby im nie przeszkadzać.
Chłopcy patrzyli sobie w oczy. Widziałam, że darzą się braterską miłością. To było kochane. Jeff zaczął:
-Liu, braciszku, tak bardzo Cię przepraszam... wiem, że to za mało, że to nie naprawi przeszłości, ale ja... nie byłem sobą. Po tym jak Cię aresztowali, poszłeś tam za mnie... ten idiota Randy wszystko zaczął... tak bardzo go nienawidziłem, za to co robił i wtedy na tej imprezie... go zabiłem. Nie wytrzymałem. Nie panowałem nad sobą. To było moje pierwsze morderstwo. To on był temu winny... ja... ja stawałem się coraz bardziej nienormalny... zacząłem czerpać przyjemność z zabijania... w końcu już w ogóle nie kontaktowałem, nie panowałem nad sobą nawet trochę. Byłem już tak zrujnowany w środku, że psycha mi się posypała. Zabiłem tatę... i mamę... i chciałem Ciebie... Boże, Liu, ja tak strasznie żałuję... ja Was kochałem... i kocham... nigdy sobie tego nie wybaczę, że ich zabiłem... Liu błagam... ja się zmieniłem... ja już nie chcę zabijać... wiem, że mnie nienawidzisz, że chcesz zemsty, że dla Ciebie nie jestem już bratem... rozumiem Cię, ale błagam... jako syn naszych rodziców... wybacz... wybacz mi... Liu... dla mnie już zawsze będziesz najcenniejszy... nie mam rodziców, ale mam brata... możesz odejść, możesz zapomnieć o mnie...
ALE BŁAGAM WYBACZ...
Jeff i Liu ryczeli jak najęci. Ja też ryczałam. To było niesamowite.
-Jeff... wybaczam Ci... ty też wybacz... nie wiedziałem, że tak przeżyłeś to, co robił Randy... powinienem się dowiedzieć, porozmawiać... ja mogłem Cię nawet zabić... Jeff, mój bracie...
-Oh, Liu...
-Już zawsze będę z Tobą.
-Ja też.
-Wiem, że mama i tata pewnie teraz uśmiechają się z nieba, bo widzą Twoją zmianę i naszą zgodę.
W tym momencie przez okno do pokoju wpadł jasny promień słońca.
Jeff zadrżał.
-Mamusiu, tatusiu, wy też mi wybaczacie... oh, jak cudownie... kocham Was, tak mi Was brakuje...
-Mi też... - dodał Liu.
Obaj wybuchli donośnym płaczem. Siedzieli przytuleni i płakali. Ja nigdy nie przeżyłam niczego podobnego. To było tak cudowne i wzruszające, że nie dało się nie ryczeć...
Jeff i Liu gdy się uspokoili, siedzieli razem i trzymali razem swoje dłonie.
Jeff w końcu odwrócił głowę i spojrzał na mnie. Powiedział tylko:
-Dziękuję Ci skarbie, wiesz za co.
Uśmiechnął się szeroko.
-Wiem. - popatrzyłam się na niego serdecznie.
Jeszcze nigdy nie widziałam Jeffa tak szczęśliwego. Kochałam go całym sercem. Teraz był odmieniony. Zostawił przeszłość za sobą i naprawił relację z bratem. Dla mnie to najprawdziwszy cud.

                                ***
Pomyśleliście już może, że to koniec? Absolutnie nie! Pisać będę dalej, jeszcze trochę przed nami! Nie wszystko będzie kolorowo, ale nie będziecie się nudzić, to Wam mogę obiecać!
To już mój 10 rozdział książki, łał nie wiedziałam, że aż tyle mi się uda. Piszcie jak Wam się podoba. Czekam na Wasze opinie. Do zobaczenia w następnym rozdziale, buziaki!;**

Your Story With Jeff♡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz