"To moja wina..."

648 56 39
                                    

- Nie chcę już o tym rozmawiać- rzucił cicho Zayn, ścierając łzy ze swoich policzków- przecież i tak już wszystko słyszałeś- spojrzał wyczekująco na Liama

- To prawda, słyszałem- przyznał Payne- ale chciałbym troszeczkę o tym z tobą pogadać. Nie musisz niczego mówić. Jeśli chcesz, to ja będę mówił, a ty słuchał. Jeśli tego też nie chcesz robić, to możemy posiedzieć w milczeniu. To czasem pomaga

- Chcę tylko wiedzieć, dlaczego to musiało się przytrafić akurat mi- głos nastolatka znowu się załamał

- Zayn...- zaczął spokojnie terapeuta- na niektóre sytuacje nie mamy wpływu. Dzieją się czy tego chcemy, czy nie. Wiem, że musisz się czuć z tym koszmarnie i nie wątpię w to, że wolałbyś o wszystkim zapomnieć, ale spróbuj pomyśleć o tym w nieco inny sposób. Gdybyś tutaj nie trafił, nie poznałbyś Erika, a z tego co wiem, mocno się zaprzyjaźniliście. Wiem, że to może być słabe pocieszenie, ale taka jest prawda... nie mogłeś niczemu zapobiec, bo to nie stało się z twojej winy

- Właśnie, że mogłem- przerwał czarnowłosy- powinienem ochronić przed tym swoją matkę, a nie pozwolić jej umierać na moich oczach! Powinienem już wcześniej zmusić ją do złożenia zeznań na policji i ją w tym wspierać!- nastolatek coraz bardziej podnosił głos- powinienem, do cholery, być lepszym synem!

- Nie mów tak...

- Będę tak mówił, bo nic innego już nie mogę zrobić! Ona przecież nie żyje, do kurwy! Umarła przeze mnie!- pacjent ponownie zalał się łzami, uciekając wzrokiem od oczu terapeuty

- Wcale nie masz racji. To nie jest prawda- powiedział łagodnie Liam- nie zrobiłeś niczego złego. Dodatkowo dosłownie chwilę wcześniej sam zostałeś skrzywdzony. Założę się, że nie byłeś w stanie się przed nim bronić...

- Przestań, przestań, przestań!- wrzasnął czarnowłosy, wchodząc na łóżko i nakrywając się kołdrą, żeby nie musieć już dłużej słuchać tego, o czym mówił lekarz

- Posłuchaj mnie jeszcze przez chwilę- poprosił Payne- chcę dla ciebie jak najlepiej, więc muszę być z tobą szczery. Powinienem podać ci coś na uspokojenie, bo jesteś obecnie w bardzo złym stanie. Zgadzasz się na to?

- Mam to wszystko gdzieś- warknął siedemnastolatek- możesz od razu dać mi całe pudełko. Wtedy wszyscy będą mieli święty spokój

- To wcale nie jest rozwiązanie problemów- westchnął brunet- samobójstwo to ucieczka od nich

- Przynajmniej nie trzeba się tyle męczyć!- krzyknął Malik, mocno przeciągając paznokciem po skórze na nadgarstku

- Zayn, przestań- obok niego natychmiast pojawił się Liam, próbując go powstrzymać od robienia sobie krzywdy

-Nie! Nienawidzę siebie! Nienawidzę was wszystkich!- po pewnym czasie chłopak zupełnie stracił nad sobą kontrolę, wpadając w szał i przeciągając paznokciami po nadgarstku jeszcze kilka razy- kurwa!- wrzasnął, kiedy nie udało mu się zobaczyć nawet jednej kropelki krwi- nienawidzę!- krzyknął ponownie, po czym zobaczył w pokoju pielęgniarkę ze strzykawką i małą igłą, którą kobieta wbiła mu w rękę

Payne chciał uniknąć podawania pacjentowi leków na uspokojenie, ale tym razem nie miał wyjścia. To zaszło za daleko i musiał działać, zanim Zayn zrobiłby sobie krzywdę.

- Cholera...- szepnął lekarz, łapiąc się za głowę, po czym skierował się do gabinetu Tomlinsona

Nie spodziewał się aż takiego ataku ze strony Malika, ale był przerażony zachowaniem chłopaka i bał się o niego coraz bardziej, chociaż powinien traktować go tak samo, jak innych podopiecznych...

************************************

Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału🖤

Powerless | Ziam & Durtra | KontipiszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz