Rozdział 62

108 10 1
                                    

Do Goczałkowic dojechałyśmy przed 19, bo były małe korki. Przed salą w której leżał Łukasz, siedział Kuba. Po chwili przyszła Nadia z siostrą, wytłumaczyły wszystko Tini. Była wściekła na Nadię i myślałam że zaraz jej coś zrobi. Kiedy z sali wyszli rodzice Łukiego, ta dwa pasożyty poszły. Pozwolili jej wejść, spędziła u niego 30 minut i się wybudził. 

Kiedy przeszedł badania, lekarz powiedział że ma odpoczął, więc wszyscy pojechaliśmy do jego domu. Martina była szczęśliwa. Kuba wieczorem zostawił nas same i poszedł gdzieś się przejść.

- A jeśli on nie będzie mógł grać w piłkę. Przecież to jego całe życie.

- Tini, co ma dziecko do piłki.

- Nie mówię o dziecko, tylko o tym co się stało.

- Lekarz mówił że będzie grał, a po drugie Łukasz jest zbyt uparty i zawzięty. Jeszcze jedno ty i dziecko jesteście dla niego najważniejsi.

- Skąd to wiesz, nie mówiłam mu o dziecku.

- Gdyby cię nie kochał, nie wybudziłby się dziś.

- Mogę już? - za drzwi usłyszałyśmy głos Kuby.

- On stoi tam cały czas?

- Nie sam chciał nas zostawić. Wejdź. 

Przyszedł i usiadł na łóżku.

- Nie wierzę, mój przyjaciel też zostanie tatusiem.

- Co?

- Wyszłem, ale nie było mowy o podsłuchiwaniu.

- Można było się domyślić. Ale nie mówcie nikomu.

- Nie powiemy nikomu.

- Tak będę milczeć jak grób.

- Lepiej chodźmy już spać.

Położyliśmy się spać, chwilę jeszcze pogadaliśmy,a potem zasnęliśmy.



________________________________________________________________________________

Witam was wszystkich. Przepraszam za błędy. Do zobaczenia nie długo. 


JuliaP

Bezcenna Miłość  K.BOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz