W poniedziałek Baekhyun dopuścił do siebie myśl, że być może Chanyeol ma problem ze znalezieniem go. Oczywiście wiedział, że Park w końcu to zrobi. Zawsze ratował go z opresji. Nie zostawiłby go po prostu na pastwę losu. Musiał zorientować się, że coś nie tak, prawda? Kochał go. Na pewno się o niego martwił. Dotąd spędzali ze sobą wiele czasu, więc nie mógł po prostu zignorować jego zniknięcie.
Miłość Chanyeola zawsze była dla niego nie do pojęcia. Jak ktoś taki jak on mógł zakochać się w kimś pokroju Baekhyuna? Stanowiło to dla niego pytanie nie do rozwiązania. Byli zupełnie inni. Park był naprawdę dobrą, ułożoną osobą. On był tym, który zawsze sprowadzał go na złą drogę. Ich związek nie byłby udany, niezależnie od tego jak bardzo kochał swojego przyjaciela. Ciągle miałby wrażenie, że niszczy mu życie. Miał więc nadzieję, że wkrótce ta wielka miłość się skończy, a oni wrócą do przyjaźni, która od zawsze ich łączyła. Tak byłoby po prostu najlepiej.
Poza tym jak rodzice Chana zareagowaliby na ich związek? Zabili by go lub pozbawili męskości, a on całkiem ją lubił i niespecjalnie chciał tracić. To nie tak, że państwo Park go nie lubili. Właściwie miał wrażenie, że traktują go z pewnego rodzaju sentymentem. Trochę jak wredne zwierze, które zawsze było w rodzinie. Ni to się pozbyć, ni to cieszyć się obecnością. Akceptowali jego wybryki, ale wiedział, że wiele by w nim zmienili i z pewnością nie chcieliby kogoś takiego na towarzysza życia dla ich jedynego syna.
Nigdy więc nawet nie brał pod uwagę, że mogliby spróbować. Miał nadzieję, że zauroczenie Chanyeola szybko minie pozostawiając po sobie zabawne, niewiarygodne wspomnienie.
- To może jeszcze chwilę potrwać, Simba. - Oświadczył królikowi popołudniu, kiedy w końcu wybudził się ze swojej drugiej tego dnia drzemki. Był bardzo głodny co wyjątkowo go osłabiało. Miał wrażenie, że każdy ruch kosztuje go ogromną ilość energii. Nie miał jej wiele. Nie miał z czego ją czerpać. Mimo to zmuszał się do aktywności świadom, że nie mógł po prostu przesypać całego dnia. Musiał nieco się poruszać, nawet, jeśli za wszystko przepłacał okropnym bólem głowy i chwilową utratą równowagi. Czuł się okropnie. Tak bardzo chciał do domu. Chciał zjeść coś dobrego, najlepiej z ekskluzywnej restauracji. Jego ciało stało się mniejsze niż na początku tej przygody. Zastanawiał się czy to utrata wody czy faktycznie przez wymuszoną dietę schudł nieco. W końcu minęło już jedenaście dni odkąd jadł coś porządnego. Nie mógł się nawet zważyć czy zobaczyć w lustrze. Było mu odrobinę smutno z tego powodu. Zawsze zastanawiał się jak wyglądałby gdyby w końcu zrzucił te znienawidzone kilogramy.
Na wszelki wypadek oszczędzał wodę, ale i tak nie zostało mu jej wiele. Niecałe trzy litrowe i jedna mała butelka. Miał też wygazowaną colę, którą znalazł pod przednim siedzeniem. Nie miał pojęcia ile tam leżała i nieco go to przerażało. Nie pamiętał dnia, kiedy ją kupił. Równie dobrze mogła znajdować się tam od kilku lat. Trzymał ją na kryzys. Miała w sobie dużo cukru, więc uznał, że wypije ją kiedy ponownie uda się na wędrówkę. Miał nadzieję, że nie będzie miał takiej okazji. Plusem zimy był śnieg. Wokół było go pełno. Składał się z wody, więc w najgorszym razie będzie mógł włożyć go do butelek i rozmrozić. Zdawało mu się, że to całkiem niezły pomysł, ale nie poświęcił na niego wiele czasu. Napojów powinno mu starczyć na kolejny tydzień, jeśli będzie oszczędny. Gorzej z jedzeniem. Miał jeszcze pół batona i kilka cukierków. Niewiele. Powinien poszukać czegoś w bagażniku. Może miał tam jakieś resztki z wycieczek. Koniecznym byłoby jednak wyjście z samochodu. Odkąd przeniósł wodę na przednie siedzenie pasażera niemal nie wychodził. Nie chciał wychładzać organizmu. Wiedział jednak, że zrobi to kiedy skończy mu się jedzenie.
- Pewnie dziś lub jutro Chan nas znajdzie. Myślisz, że co powie? - Zapytał po chwili kaszląc. Potrzebował ciepłej herbaty z miodem. Ewentualnie leków. Żałował, że nigdy bardziej nie przyłożył się do wyposażenia samochodu. Wrzucał i wyrzucał stąd rzeczy nie myśląc o tym wiele. Nie miał pojęcia co jeszcze może tu znaleźć. - Nigdy nie rozstawaliśmy się na tak długo. To śmieszne, prawda? Najdłużej rozstaliśmy się na tydzień, kiedy Chan pierwszy raz pojechał do siostry. Miał zostać tam miesiąc, ale wrócił szybko, bo Sehun nagadał mu jakiś głupot o mnie i naszym znajomym. Strasznie był na mnie zły. Nie rozumiem tego. Wtedy jeszcze mnie nie kochał, prawda? Na pewno nie, mieliśmy po piętnaście lat. Mimo to zrobił mi straszną awanturę po powrocie. - Zaśmiał się na to wspomnienie. Właściwie nie był pewny kiedy Park zaczął czuć do niego coś więcej niż przyjaźń. Może jakoś w liceum? Chociaż nie. Powiedziałby mu o tym dużo wcześniej. W takim razie może po tym jak oboje wyprowadzili się na studia? To miałoby sens. Zaczęli spędzać ze sobą jeszcze więcej czasu.
CZYTASZ
Missing |ChanBaek|
FanfictionW wyniku wypadku 20-letni Baekhyun zostaje uwięziony w samym środku lasu na długie tygodnie. Ranny, w trakcie zimy, bez jedzenia i picia nie traci nadziei na to, że ktoś go odnajdzie. Spędza ten czas na wspominaniu całego życia, które spędził u bok...