Kiedy się obudził było przed czternastą. Spał wyjątkowo długo, ale nie miał tak wiele siły jak sądził, że będzie. Właściwie był dość słaby i obolały. Nie oszukujmy się. Spanie na tylnym siedzeniu starego samochodu nie było spełnieniem marzeń dla jego ciała. Mimo to podniósł się bez większych problemów. Był całkiem podekscytowany myślą, że dziś wróci do domu. Po co mu Park?! Sam poradzi sobie świetnie, a po powrocie będzie go prześladował tym, że go nie uratował. Wybaczy mu dopiero kiedy ten przywiezie mu makaroniki z piekarni w centrum miasta. Były przepyszne, miękkie w środku, chrupiące na zewnątrz. Ah, aż poczuł jak jego wygłodniały żołądek ściska się na samą myśl.
Kiedy już się wybudził wypił porządną ilość wody, zjadł resztę batonika, wypił nieco przerażającej swoim wiekiem coli, po czym otulił się mocno i sięgnął po Simbę.
- Nie zostawię cię samego, nie martw się. - Zapewnił uśmiechając się do maskotki. Schował ją do kieszeni spodni, po czym uchylił drzwi. Gardło od razu go zapiekło przez zimne powietrze wlatujące do pojazdu. Musiał być dzielny. Da radę. Uda mi się stąd uciec. Przecież musi w to wierzyć! Był na tym pustkowiu dwa tygodnie. Ranny, chory, wśród zimna, bez porządnego jedzenia i dostępu do wody. Nie był pewny czy wytrzyma dłużej.
Jego nogi zadrżały, kiedy wyszedł na zewnątrz. Musiał złapać się za pojazd, aby nie upaść. Nie miał wiele siły. Kręciło mu się w głowie, a oczy bolały go od słońca prześwitującego przez wysokie, gęste drzewa. Biały śnieg chłodził jego stopy, każdy podmuch wiatru powodował, że jego ciało niebezpiecznie się chybotało.
Rozejrzał się wokół, aby obrać odpowiednią trasę i wtedy to zobaczył.
Krzyknął cicho, upadając na ziemię, kiedy jego spojrzenie spotkało sylwetkę nieznanego mu zwierzęcia. Co to było? Właściwie wpatrywało się w niego dość niewinnie. Było młode i chyba ranne, ponieważ gdzieniegdzie śnieg znaczyły szkarłatne plamy.
- Czym ty jesteś? - Zapytał cicho wabiąc wzrok stworzenia. Wiedział, że może to być złudne wrażenie, ale naprawdę zdawało się niegroźne. Było całkiem urocze w oczach Baekhyuna. Przypominało mu jelonka Bambi. Było dość małe, miało śmiesznie postawione uszy i łatki na grzbiecie. Jedyne co go niepokoiło to długie, białe kły wystające z mordki zwierzęcia. - Na pewno jesteś głodny. - Powiedział wciąż stojąc w drzwiach samochodu na wypadek, gdyby zwierze postanowiło się na niego rzucić. To on musiał być powodem nocnych hałasów. Może szukał jedzenia lub schronienia przed mrozem. Nie powinien być w śnie zimowym? Może te zwierzęta polowały zimą? Ah, od zawsze nienawidził biologii. W szkole to Park wykonywał za niego zadania z danego przedmiotu. On odrabiał ich biologię i geografie, a Baekhyun Japoński oraz Angielski.
Powoli odsunął się od pojazdu i ruszył w kierunku góry, którą mógł zobaczyć pośród drzew. Wcześniej nie zwrócił na to uwagi, ale to stamtąd musiał zjechać. Bał się tego jak stroma była. Nie miał pojęcia czy da radę wspiąć się i dotrzeć do trasy, z której spadł.
Mimo to musiał spróbować. Śnieg nie sypał dziś tak bardzo. Był drobny i delikatny. Nie przeszkadzał mu równie mocno co wcześniej.
Jego nogi poruszały się powoli, ale stale. Czuł jak chłodny śnieg dostaje się do jego butów, które dotąd naprawdę dobrze ogrzewały jego stopy. Za każdym razem jego ciałem wstrząsały dreszcze. Był naprawdę zimny i nieprzyjemny.
Zwierzę minął bez problemu. Nie zdawało się przestraszone. Baekhyun słyszał kiedyś, że gdzieś niedaleko miasteczka sióstr jest ogromny park. Stworzenie mogło być przyzwyczajone do obecności ludzi, jeśli często bywało w tamtym otoczeniu.
Wątpliwości pojawiły się niemal od razu, kiedy zaczął podążać wybraną trasą. Co jeśli znów wszystko pójdzie na nic? Jego ciało mogło nie wytrzymać kolejnej nocy w śniegu. Musiał wrócić do domu lub samochodu przed zapadnięciem zmroku. Potem robiło się zimniej. Dodatkowo wieczorami miał mniej energii niż za dnia.
CZYTASZ
Missing |ChanBaek|
FanfictionW wyniku wypadku 20-letni Baekhyun zostaje uwięziony w samym środku lasu na długie tygodnie. Ranny, w trakcie zimy, bez jedzenia i picia nie traci nadziei na to, że ktoś go odnajdzie. Spędza ten czas na wspominaniu całego życia, które spędził u bok...