18/02/19

240 35 42
                                    

- Poczekaj jeszcze sekundę. - Rzucił cicho Baekhyun, spoglądając na moment w stronę Simby. Jego drżące palce ledwo utrzymywały w dłoniach kokardę zrobioną z fragmentu wstążki. Nie była idealna. Dobrze wiedział, że Chanyeol, jego siostry czy też mama zrobiłyby to lepiej. Niestety był teraz całkiem sam. Nawet dziwne zwierzę opuściło go w nocy. Tak przynajmniej mu się zdawało, ponieważ kiedy wyjrzał na zewnątrz nie widział go w pobliżu. To nic. I tak nie było rozmowne. 

Czuł jak serce mocno uderza o jego klatkę piersiową. Nie robił wiele. Jedynie wiązał wstążkę, ale jego ciało było już tak wyczerpane, że nawet to kosztowało go wiele wysiłku.

 Dzień wcześniej przeniósł Simbę na tylne siedzenie, gdzie stworzył swój kąt do spania, leżenia, myślenia, jedzenia, picia i do wszystkiego, co przypominało mu normalne życie. Normalne, ponieważ sytuacja w jakiej się znalazł wcale taka nie była.

W samochodzie było wyjątkowo zimno tego dnia. To dziwne, wcześniej tak mu to nie doskwierało. Teraz było gorzej. Nie był pewny jak było na zewnątrz. Do zasypanego śniegiem samochodu nie dochodził otaczający go widok. Baekhyunowi pozostawało więc zamartwiać się na temat tego jaka pogoda panowała poza samochodem. 

Zresztą powoli przestawało go to obchodzić. Wkroczył w dziwny stan obojętności, który nie przerażał go tak bardzo, jak mógłby sądzić, że będzie. Po prostu już mu nie zależało. Chciał tylko końca tej przygody. Były dwie możliwości. Umrze, albo ktoś w końcu go znajdzie. Nie obchodziło go już którą wybierze los. Chciał po prostu końca. Nie miał już siły. Nigdy nie czuł się tak źle i bezsilnie. Był obolały, było mu zimno, był głodny, spragniony, znudzony i najzwyczajniej w świecie smutny. Nie chciał już trwać w tym zawieszeniu. Po prostu przyjmie to, co go zastanie. Jeśli umrze, to... W porządku. Miał plany, marzenia i ambicje, ale w porządku. Przeżył piękne życie, wśród wspaniałych, kochających go ludzi, pełne zabawy i radości. Miał wszystko, o czym mógłby marzyć.

Wszyscy pogodzą się z jego odejściem. Chanyeol zajmie się nimi. Powie jego mamie, że najważniejsze, że nie cierpiał za bardzo, tacie, że ma jeszcze dwie córki i ukochaną, którymi musi się zająć, bliźniaczkom, aby wspominały go z uśmiechem i były wdzięczne, za czas, jaki razem spędzili. Sam pewnie będzie tęsknił. Bardzo, ponieważ każdy postrzegał ich jako dwie połówki jabłka, bratnie dusze. Byli nierozłączni, ale i on zapomni. Nim zajmą się ich przyjaciele. Pewnie przepłaczą razem kilka nocy. W końcu jednak wszystko ucichnie, a inni zaakceptują jego brak i wypełnią pustkę po Baekhyunie. Wiedział to. Nie był niezastąpiony. 

Nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad swoim pogrzebem. Żył chwilą, aktualnym dniem. Nie przejmował się przyszłością. Kiedy odłożył królika i oparł się o szybę czując, że jego ciało drży, a serce nie przestaje mocno bić, pomyślał, że chciałby, aby ten dzień nie był smutny. Goście powinni być ubrani w najróżniejsze kolory, a wokół powinny być miliony kwiatów. Albo nie! Ceremonia powinna odbyć się na łące,ale czy znajdą łąkę wypełnioną zielenią w lutym? Raczej nie. Pozostaje mu więc liczyć, że nie znajdą jego ciała zbyt szybko. Niech poczekają do wiosny, aby uroczystość odbyła się w pięknym miejscu pełnym roślinności. Oh, i mógłby to być wieczór, a oni wszyscy powinni wypuścić chińskie lampiony w kierunku księżyca, aby mógł je zobaczyć. Z Parkiem jako nastolatkowie zawsze kupowali lampiony latem, po czym w środku nocy wymykali się z domu i  patrzyli, jak lecą w stronę nieba. 

Dużo jego dobrych wspomnień związanych było z najlepszym przyjacielem, ale pomyślał, że to w porządku. W końcu kocha go z całego serca. 

**

- Mamo, proszę. - Westchnął Baekhyun obejmując swoją rodzicielkę, która o dobrych dwudziestu minut wylewała gorzkie łzy na jego ulubioną bluzę. - To nie tak daleko.

Missing |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz