- Co tu robisz? - Chanyeol zaskoczony obejrzał się za siebie, gdzie pośród nocnej ciemności mógł zauważyć zarys drobnej, zbliżającej się do niego sylwetki. Niczym nie okryte stopy zanurzały się w piasku, kiedy Baekhyun powoli do niego podchodził. Miał na sobie ciemną bluzę, która bez wątpienia wyjęta została z walizki młodszego. Tuż za nim podążały dwa z czterech kotów. Matka i syn, który dawno już dorósł.
- Chciałem pomyśleć. - Odparł wyższy, ponownie kładąc się na chłodnym piasku. Dawno nie byli w Busan, ale postanowili skorzystać z zaproszenia i prośby o ponowne zaopiekowanie się zwierzętami. Od pierwszego przyjazdu, kiedy mieli po osiemnaście lat, minęło nieco czasu, a oni pojawili się w okolicy jeszcze cztery razy.
- O czym?
- O wszystkim, Baek. - Rzucił szczerze. Kątem oka patrzył, jak blondyn z cichym stęknięciem siada, po czym próbuje położyć się obok. W ostatniej chwili Chanyeol wyciągnął dłoń powstrzymując go, aby szybko narzucić na przydługie włosy kaptur. Koreańczyk cicho podziękował, po czym ułożył się wygodnie.
- W takim razie ja też pomyślę o wszystkim. - Zdecydował mniejszy. Chanyeol delikatnie się uśmiechnął, kiedy pojawiła się między nimi komfortowa cisza. Oboje wpatrywali się w niemal czarne niebo, na którym świeciło kilka maleńkich gwiazd. Sam robił to już dobre dwie godziny, ale towarzystwo było mu mile widziane. - Powinniśmy zabrać tu kiedyś latawiec. To mogłoby być zabawne i nie przewracalibyśmy się tak bardzo jak na łące w domu. - Zasugerował nawiązując do dni, kiedy brali sfatygowany, żółty latawiec i szli pobliską łąkę. Niestety tamtejsze podłoże było pełne dziur stworzonych przez różne zwierzęta.
- Możemy spróbować. - Potwierdził.
Nie spodziewał się, że Byun do niego dołączy tej nocy. Było około pierwszej nad ranem i kiedy Chanyeol wychodził starszy już spał zmęczony podróżą. Możliwe, że zrobiło mu się zimno, dlatego się przebudził. W końcu spali tuż obok siebie, nie szczędząc sobie nawzajem uścisków.
Tego wieczora Park nie mógł zasnąć. Czuł się źle. Nie pod względem fizycznym, a psychicznym. Miał wrażenie, że coś mu umyka, że czegoś mu brakuje. Jego życie było teraz naprawdę piękne. Studiował, wynajmował mieszkanie, miał kumpli i Baekhyuna obok, więc dlaczego czuł tą dziwną pustkę?
Westchnął cicho, po czym spojrzał w kierunku przyjaciela, aby odkryć, że i on wpatruje się w jego twarz. Z delikatnym uśmiechem, lśniącymi, zmęczonymi oczami i rozczochranymi od snu włosami, wyglądał idealnie. Zupełnie jak zawsze w oczach bruneta. Starszy był dla niego perfekcyjny i bolało go to, że być może nigdy nie będzie mógł mu powiedzieć jak cudowny jest, jak bardzo go kocha i pragnie, aby spędzili razem resztę życia.
- Co jest? - Zapytał cicho blondyn. - Wydajesz się zmartwiony.
- Chyba odrobinę jestem. - Odparł szczerze, powodując tym samym niepokój Byuna. Chwilę później brunet poczuł, jak jego dłoń zostaje dość niezdarnie przechwycona w mniejszą, drobniejszą przyjaciela. Uśmiechnął się na ten niewinny gest, który w dziwny sposób dodał mu odwagi do tego, co pragnął zrobić od dawna.
- Czym?
- Nami.
- Przecież między nami wszystko w porządku. - Rzucił Baekhyun, marszcząc swoje schludnie wyregulowane brwi w niezrozumieniu. W oczach młodszego zdawał mu się głupiutki i nieco naiwny, skoro przez tak długi czas nie zauważył, że brunet kieruje do niego dużo silniejsze uczucia niż przyjaźń. W każdym razie zdawało mu się, że mniejszy go o to nie podejrzewał.
- Właściwie to jest coś co od dawna chciałem ci powiedzieć, ale nie jestem pewny jak. - Napomknął cicho. Bał się, że szum morskich fal zagłuszy jego głos, ale zdawało mu się, że rozmówca powinien wszystko dobrze usłyszeć.
- Dlaczego nie wiesz? - Zapytał wciąż wpatrując się w jego oczy. Zdawał się przejęty tą sytuacją.
- Boję się, że to zmieni coś między nami. - Wyznał. Przez chwilę panowała między nimi cisza. Na dobrą sprawę była całkiem przyjemna. Piasek pod ich ciałami był zimny, morze głośne, a wokół nie było nikogo prócz ich dwójki. Sceneria sama w sobie była całkiem miła.
- Najwyżej będziemy udawać, że nic nie powiedziałeś. - Powiedział w końcu Baekhyun. Chanyeol widział w jego oczach, że wcale nie żartował. Zdawał się poważny, co nie bywało częste. Zwykle traktował wszystko lekko. Wiele osób mogło sądzić, że całe jego życie jest tylko zabawą, ale Chanyeol znał go na tyle długo, aby wiedzieć, że to nie prawda. Jeśli mu na czymś zależało potrafił oddać temu całe serce, całego siebie. Chanyeol skrycie marzył, aby to nieporadne serce biło kiedyś dla niego, aby Baekhyun w końcu zamieszkał z nim, żeby skończyli szkoły i zaczęli życie dojrzałej, kochającej się pary. Chciał mieć pewność, że nikt nigdy ich nie rozdzieli, że zawsze, tak jak dotąd będą dla siebie najważniejsi. Ich dwójka, ich zażyłość. Chciał móc wracać do ciepłego domu ze świadomością, że czeka tam na niego najważniejsza osoba w jego życiu.
Najbardziej na świecie bał się, że któregoś dnia obudzi się zupełnie sam. Był przerażony myślą, że w jego codzienności mogłoby zabraknąć Byun Baekhyuna. Chanyeol był pewny, że nie przeżyje, jeśli ktokolwiek ośmieli się mu go zabrać. Po prostu to wiedział.
- Możesz żałować, jeśli to powiem. - Rzucił cicho, na co mniejszy podniósł się do siadu i pociągnął go do tej samej pozycji.
- No dalej. - Powiedział blondyn, na co Chanyeol westchnął. Znajdowali się na pustej plaży, siedząc naprzeciw siebie po turecku, na chłodnym piasku, z kapturami na głowach i dłońmi splecionymi w mocnym uścisku, którego mniejszy nawet na moment nie poluźnił.
- Kocham Cię, Baekhyun. - Park nie miał pojęcia czy to jego ton, powaga czy mina, ale wiedział, że jego przyjaciel dokładnie wie co ma na myśli. Widział, jak jego powieki na moment się mrużą, aby w następnej chwili szeroko otworzyć. Widział jego delikatnie drżące wargi i nie miał pojęcia czy drżą od zimna czy zaskoczenia. Byun nie potrzebował wyjaśnień co do tego jaki rodzaj miłości jest względem niego kierowany. Zrozumiał go.
Westchnął cicho. Wyglądał na zmieszanego i zakłopotanego, ale to nic. Brunet nie spodziewał się niczego innego. Był pewny, że blondyn nie odwzajemnia jego uczuć.
Zastanawiały go tylko te oczy, które nagle zaszły łzami, kiedy Baekhyun spuścił wzrok na swoje stopy. Dopiero teraz Park zauważył, że nawet nie ubrał butów.
- Chanyeol, ja-
- To w porządku. - Zapewnił wyższy czując ciepło na sercu, kiedy zauważył, że Baekhyun wciąż nie puścił jego dłoni. - Wiem, że dla ciebie jestem tylko przyjacielem i mam nadzieję, że wciąż pozwolisz mi nim być. Po prostu ukrywanie tego stawało się coraz trudniejsze. W końcu ktoś inny by ci to powiedział.
- Przepraszam. - Szepnął Baekhyun nie podnosząc na niego wzroku. Brunet uśmiechnął się delikatnie, nieco rozczulony jego postawą. Zdawał się dużo młodszy i równie zagubiony co dawniej, a przecież był już dorosłym mężczyzną. - Przepraszam, Chanyeol.
- Wszystko dobrze. - Zapewnił puszczając dłonie Byuna. Ten gest nieco go orzeźwił, ponieważ drgnął i ponownie spojrzał na jego twarz. Tylko na moment, ponieważ zaraz Chanyeol schował jego mniejsze ciało w swoich ramionach.
Czuł, jakby trzymał w nich cały swój świat.
Baekhyun był całym jego światem.
_________________________________
Lecę na jogę! Będę po 22,więc... Oto rozdział!
Co tam u was?Ja siedziałam w domku i słuchałam muzyki, zjadłam lody.. A jutro znów szkoła, dziś miałam odwołane zajęcia :C Poza tym nic nie robiłam... Huh
A jak z wami, elfiki?
kocham was!
CZYTASZ
Missing |ChanBaek|
FanfictionW wyniku wypadku 20-letni Baekhyun zostaje uwięziony w samym środku lasu na długie tygodnie. Ranny, w trakcie zimy, bez jedzenia i picia nie traci nadziei na to, że ktoś go odnajdzie. Spędza ten czas na wspominaniu całego życia, które spędził u bok...