15/02/19

255 34 58
                                    

        Baekhyun zastanawiał się co tak naprawdę go uratowało. To duch zmarłego dziadka? Bóg, w którego istnienie wątpił? Modlitwy rodziny o jego bezpieczny powrót? Nie miał pojęcia, ale wiedział, że decyzja o powrocie do samochodu była najlepszą, jaką mógł podjąć. Przez noc spadło kolejne trzydzieści centymetrów śniegu. Padał tak mocno i gęsto, że Byun nie zasnął nawet na moment czując tak duży niepokój, że nie potrafił zamknąć oczu. Raz spojrzał na zewnątrz, aby sprawdzić czy zwierze wciąż znajdowało się w okolicy. Nie widział go. Miał nadzieję, że schował się w jakimś osłoniętym miejscu. 

Simba wrócił na swoje stare miejsce na przednim lusterku, ale mężczyzna prawie wcale go nie widział. Wszystkie dojścia słońca zostały osłonięte przez śnieg. Jeśli nie zapalał lampki nie widział co dzieje się w pojeździe. W pewien sposób uspokajało go to. Znał ciemność, nie była mu tak obca jak noce w samochodzie czy ogromna ilość śniegu. Czuł się nieco bezpieczniej. Zapominał gdzie się znajdował.

Ponieważ śnieg nie przestawał padać Baekhyun obawiał się tego jak będą wyglądać najbliższe dni. Musiał zabrać wszystko z bagażnika i szczelnie zamknąć samochód. Będzie z niego wychodził tylko w razie potrzeby. Musiał ograniczyć wyjścia.

Noga znów go bolała. Było to tak tępe odczucie, że miał ochotę po prostu się skulić i płakać. Nie robił tego, ponieważ dobrze wiedział, że spowoduje to jego całkowite załamanie. Musiał być silny. Dla wszystkich tych, którzy z pewnością niepokoili się o jego los. 

Znów nawiedziły go myśli o rodzinie. Zastanawiał się jak wszyscy znosili jego zniknięcie. Minęło tyle dni, że każdy musiał już zorientować się, że stało się coś złego. Ciekawe gdzie go szukali. Obszar gór był ogromny. Droga, którą odbył jadąc tu zajęła kilka godzin. Pewne myśleli, że miał wypadek samochodowy po drodze. Martwiło go to. Jadąc mijał wiele punktów, które przy nieuwadze mogłyby być niebezpieczne.

Wiedział, że nie powinien o tym myśleć, dlatego za wszelką cenę starał się odsuwać od siebie tego typu myśli. Wszystko będzie dobrze. Wróci do rodziny, przyjaciół i Chanyeola. Może nawet uporządkuje w końcu relacje między nimi? Chyba najwyższy czas to zrobić. Park powinien wyleczyć się wreszcie z tej niewyjaśnionej miłości w jego kierunku. Musiał znaleźć kogoś porządnego, dobrego. Kogoś niezwykłego, kto będzie godny tego, aby stać u jego boku przez resztę życia. Kogoś, kto nie był Baekhyunem.

- Właściwie będę za tym tęsknił. - Powiedział cicho, spoglądając w stronę Simby. Naprawdę nie sądził, że pluszowy królik będzie dla niego tak dobrym rozmówcą. Cieszył się, że go odnalazł. Jego specyficzne towarzystwo dobrze działało na Baekhyunową psychikę. - Zawsze jestem jego priorytetem. - Dodał. Wiedział, że nie brzmi to dobrze, ale był równie świadom, że to prawda. Cokolwiek Chanyeol robił uwzględniał go w swoich planach. Nawet w środku nocy potrafił pytać go jak będzie się czuł z czymś co chce zrobić. Jak będzie się czuł z tym, że wyjedzie na dwa dni, że kupi szary, a nie beżowy dywan, że na obiad zrobi dla nich bulgogi lub bibimbap, że schowa już dekoracje świąteczne. Czasami wyjątkowo go to denerwowało. Chanyeol nie był już dzieckiem. Powinien samodzielnie podejmować decyzje. Z drugiej strony nieco go to smuciło. Kiedyś było inaczej. Park był bardziej pewny siebie w jego obecności. Odkąd wyznał mu swoje uczucia wyjątkowo się zmienił. Był ostrożniejszy. Baekhyun wiedział, że to jego wina oraz faktu, że wciąż daje mu złudne nadzieje na to, że między nimi zaistnieje coś innego niż przyjaźń. Był okropny. Może to wina karmy, że znalazł się w takiej sytuacji, jak teraz? Może przez nią siedział samotnie w samochodzie niemal umierając z zimna.

- Głupota. - Mruknął cicho, zamykając oczy. To niemożliwe. 

**

Missing |ChanBaek|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz