09.

2.2K 80 9
                                    

x ALICE x

Dawno tak miło nie spędziłam dnia. Wstałyśmy bardzo późno, obejrzałyśmy głupi film, zjadłyśmy pizzę i dużo rozmawiałyśmy. Oczywiście Kuba co chwilę dzwonił do Izy, ale nie mówił za ile przyjadą. O 17 wybrałyśmy się na lodowisko. Co chwilę obie lądowałyśmy na lodzie głośno się przy tym śmiejąc. Na prawdę dawno tak dobrze się nie bawiłam. Zazwyczaj miałam kolegów, więc grałam z nimi w gry video i bawiłam samochodami. Nie myślałam, że tak dobrze się dogadam z jakąkolwiek dziewczyną.

- Oho, idą problemy - mruknęła dziewczyna objeżdżając mnie dokoła.

Spojrzałam przed siebie, gdzie wolnym krokiem w naszą stronę szedł Igor i Kuba. Bugajczyk po drodze wyrzucił peta i oparł się ramionami o barierki.

- Dobrze się bawisz? - zapytał patrząc na mnie swoimi cholernymi soczewkami z czarnymi iksami.
- Dobrze - powiedziałam i chciałam od niego odjechać, ale szybko złapał mnie za rękę przytrzymując przy barierkach. - To boli.
- Świetnie. Jeszcze raz odwalisz taką akcję, to zaboli bardziej - powiedział zaciskając szczękę.

Nim zdążyłam się zastanowić co robię, moja dłoń wylądowała na policzku bruneta. Sama zaskoczona zakryłam usta dłonią, Kuba parsknął śmiechem, a Iza przestała jeździć i zatrzymała się niedaleko mnie. Igor powoli obrócił głowę w moją stronę. Jeśli wcześniej był wkurwiony, to teraz musiał osiągnąć apogeum wkurwienia. Zaczęłam się cofać, ale zapomniałam, że nie potrafię jeździć tyłem, więc uderzyłam tyłkiem o lód.

- Wstawaj - Iza pomogła mi się podnieść.

Żeby bardziej nie zdenerwować chłopaków oddałyśmy łyżwy i stanęłyśmy na przeciwko nich. Kuba ledwo powstrzymywał śmiech.

- Zaimponowałaś mi młoda - zwrócił się do mnie. - Pójdziemy na nogach do domu. Wy się dogadajcie.

Chłopak podszedł do mnie i zbił piątkę. Iza dała mi buziaka w policzek i życzyła powodzenia. Chwilę patrzyłam na ich oddalające się sylwetki. W końcu nieśmiało spojrzałam na Bugajczyka. Jego zęby nadal były ciasno ściśnięte razem.

- Przepraszam - mruknęłam nieśmiało.

Jego usta opuściło ciężkie westchnienie.

- Nie byłem na ciebie zły. To miał być żart - powiedział wywracając oczami.
- Fantastyczny żart - powiedziałam ironicznie.
- Chodź do domu ciapek - powiedział słodko i objął mnie ramieniem, prowadząc w stronę, z której przyszedł.
- Już nie "mała"? - zapytałam idąc za nim posłusznie.
- Ciapek do ciebie pasuje - powiedział i poczochrał moje włosy.
- Brzmi jak imię dla psa - mruknęłam niezadowolona i odepchnęłam go lekko.
- Cokolwiek maleńka.

Tym razem ja wywróciłam oczami. Wsiedliśmy do samochodu i po kilkunastu minutach byliśmy już w mieszkaniu.

- Kakao? - zapytał chłopak wyciągając szklanki.
- Tak! - krzyknęłam i wskoczyłam na blat obok niego.
- Humor dopisuje?
- Lubię twoją siostrę - powiedziałam i posłałam mu uśmiech.
- Zauważyłem. Przelizała cię szybciej niż ja.
- Mówisz to, jakbyś kiedykolwiek miał mnie przelizać - prychnęłam. - Poza tym "przelizać" nie ładnie brzmi...

Chłopak stanął między moimi nogami z cwanym uśmiechem.

- Gdybym chciał, mógłbym cię przelizać nawet teraz - powiedział kładąc nacisk na "przelizać".
- I udajesz, że tak bardzo nie chcesz? - uniosłam brwi w górę. - Poza tym Sherlocku miałeś robić kakao, a jak na razie wyciągnąłeś tylko kubki.

Zsunęłam tyłek z blatu. Musiałam unieść głowę do góry, żeby dalej patrzeć mu w oczy. Byłam o wiele niższa. Chłopak bez problemu mógłby położyć sobie brodę na mojej głowie.

- Niczego nie muszę udawać - mruknął.
- Jasne - mrugnęłam do niego jednym okiem i poszłam usiąść na kanapie.

Czy to właśnie był flirt?

✓I'm A Hazard To Myself | Reto✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz