16.

2.3K 93 7
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, Bugajczyk leżał z głową ułożoną na moim brzuchu i robił coś w telefonie.

- Dzień dobry - mruknęłam wplatając rękę w jego włosy.
- Hej - powiedział i mruknął z zadowoleniem. - Wyspałaś się?
- Mmm, jak nigdy. A ty?
- Też - odłożył telefon na bok i obrócił głowę w moją stronę. - Mam dzisiaj walkę. Pójdziesz?
- Chcesz, żebym tam była?
- Chcę - powiedział patrząc w moje oczy.
- Chyba jeszcze nie przyzwyczaiłam się do ich koloru - przyznałam wpatrując się w brązowe tęczówki bruneta.
- Już się tak nie ekscytuj i nie przerywaj - szturchnął moją rękę, kiedy przestałam drapać skórę na jego głowie.
- No wszystko super fajnie, ale muszę do łazienki - powiedziałam spychając go ze swojego ciała.

Szybko zgarnęłam jakieś ubrania od Izy i uciekłam do łazienki. Na mojej bieliźnie pojawiły się czerwone plamki. Fantastycznie. Już całkowicie zapomniałam, że w ogóle jest coś takiego jak okres. Wychyliłam głowę przez drzwi. Bruneta nie było w sypialni, więc szybko podeszłam do torby, ale niestety siostra Bugajczyka nie zostawiła nic dla mnie na te kobiece sprawy.

- Fuck - mruknęłam pod nosem i wyszłam do kuchni.

Igor właśnie robił kawę. Stał obrócony do mnie tyłem i nucił pod nosem kawałki lecące na jakiejś stacji muzycznej w telewizji.

- Ej?
- Tak, dla ciebie te robię - powiedział przerywając mi.
- Ale...
- Wiem, do połowy woda, reszta mleko i dwie łyżeczki cukru.
- Nie o to chodzi - powiedziałam czerwieniąc się.

Dopiero teraz chłopak obrócił się w moim kierunku i spojrzał pytająco.

- No bo... wiesz... Mam okres - wyrzuciłam z siebie w końcu.
- Dobrze wiedzieć - mruknął do mnie jednym okiem.
- Kurwa, Igor nie mam żadnego tampona albo podpaski - mruknęłam.

W tym momencie musiałam wyglądać jak burak. Moje policzki paliły od wstydu. Chyba nikt nie lubi rozmawiać o swoim intymnych sprawach. Chłopak westchnął przeciągle, a jego ramiona opadły zrezygnowane wzdłuż ciała.

- Musisz iść do sklepu.
- Ja?!
- A ja?
- Ja pierdziele - wzniósł oczy do nieba.
- Idź szybko - wskazałam palcem na drzwi.

Brunet niechętnie ruszył w stronę wyjścia mamrocząc przekleństwa pod nosem. Zaufał mi na tyle, że nie przykuł mnie do łóżka, ani nie zamknął drzwi na klucz. Pewnie pomyślał, że skoro wiem, że mama specjalnie mnie tutaj umieściła, to nie będę próbować uciekać. I miał rację. Od dłuższego czasu już nawet o tym nie myślę. Ani nie zabijam chłopaka w głowie, na każdy możliwy sposób. Igor wrócił po dwudziestu minutach z ogromną reklamówką, wciąż bluźniąc.

- Nie wiedziałem czego używasz, więc wziąłem wszystko - powiedział podając mi reklamówkę. - Nigdy więcej tego nie zrobię! Nigdy!
- Spoko, kupiłeś tego tyle, że starczy mi na rok - powiedziałam i szybko poszłam do łazienki.

Wzięłam prysznic i ubrałam dżinsy i białą koszulkę z Sashą Grey na środku. Wróciłam do chłopaka, który zestresowany siedział na kanapie w salonie.

- Co jest? - zapytałam stając za nim i masując jego ramiona.
- Nic - powiedział łapiąc mnie za nadgarstek.

Przeszłam przez oparcie kanapy i usiadłam obok niego.

- Stresujesz się walką?
- Chyba nie tak bardzo, jak powinienem - powiedział i oparł swoje czoło o moje.

Dał mi buziaka w nos a potem wstał i poszedł do kuchni po talerz z tostami.

- Jedz ciapek.
- Już wolałam "mała" - burknęłam niezadowolona i sięgnęłam po jednego tosta.
- Nie możemy mieć wszystkiego, czego chcemy - powiedział cwanie się uśmiechając.

Wzruszyłam tylko ramionami.  

-Muszę wyjść wcześniej. Iza z Kubą po ciebie przyjadą, okej? 
- A nie mogę jechać z tobą i gdzieś zaczekać? - zapytałam z pełną buzią. 
- Wolałbym nie, bo kręci się tam dużo nieprzyjemnych typów, a ja nie będę mógł cię obronić - mruknął i wstał idąc po popielniczkę. 
- O nie! Wyjazd z tą fajką! - krzyknęłam wyrywając mu paczkę z papierosami z ręki. 
- Jeszcze niedawno sama paliłaś na imprezie. Pamiętasz? - zapytał i tym razem on bez problemu zabrał mi paczkę i odpalił szluga. 
- Uh, pamiętam wszystko. Nie byłam taka pijana - łypnęłam na niego udając obrażoną.

Miałam małe luki w pamięci, ale nie było tak źle. Nie jestem pewna co do tego, jak znalazłyśmy się w mieszkaniu Izy i Kuby, ale to było mało ważne, skoro dotarłyśmy całe i zdrowe.

- Jasne - wywrócił oczami. - Chociaż może w porównaniu z tym, co robiłaś w hotelu przedwczoraj, to rzeczywiście w klubie byłaś w lepszym stanie. 

Wbiłam palce w jego żebra, a on tylko się zaśmiał. Wydaje mi się, czy od wczoraj zachowujemy się dziwnie? Coś pomiędzy przyjaźnią, a flirtem. 

- Na prawdę już więcej nie piję - mruknęłam i obrażona poszłam do sypialni. 

Zaczynał mnie boleć brzuch. Położyłam się na plecach i przymknęłam powieki. Prawie zasypiałam, kiedy Igor wszedł do pokoju robiąc przy tym hałas. Westchnęłam i obróciłam się tyłem do chłopaka grzebiącego w szafie. 

- Będą po ciebie o 21 - powiedział Bugajczyk i położył się za mną. - Zaraz idę. 
- Pa - mruknęłam w poduszkę. 
- Tak się ze mną żegnasz? - zapytał i zaczął łaskotać mnie po talii. 
- Igor! - warknęłam odpychając jego ręce. 
- Co cię ugryzło? - zapytał, a ja posłałam mu znaczące spojrzenie. - A no tak... te cholerne dni. Do potem. 

Pokazałam mu środkowy palec, kiedy klepnął mnie w tyłek i wyszedł przewieszając sobie sportową torbę przez ramię. 

✓I'm A Hazard To Myself | Reto✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz