02.

2.8K 105 11
                                    

Kiedy otworzyłam oczy, obraz był rozmazany. Zacisnęłam mocno powieki i szybko je otworzyłam. Nie mogłam się ruszyć, wszystko mnie bolało. Obróciłam głowę w lewo i zobaczyłam chłopaka, który zastrzelił moją mamę. Z przerażeniem dopiero teraz zorientowałam się, że jesteśmy w samochodzie. Na zewnątrz było już całkiem ciemno, a ja nie miałam pojęcia, jak długo już jedziemy i gdzie jesteśmy. Zaczęłam się szarpać, ale moje dłonie były zakute w kajdanki, a ciało przypięte pasem do fotela.

- Możesz przestać? - usłyszałam jego zachrypnięty i zirytowany głos.
- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam nie przestając się poryszać, próbując się uwolnić.
- Ja? Niczego - wzruszył ramionami. - Ale mój ojciec potrzebuje informacji.
-

Ale ja nic nie wiem...
- Nawet nie wiesz, na jaki temat, maleńka - stwierdził, a jego lewy kącik ust powędrował ku górze.

- Więc o co ci chodzi? - zapytałam marszcząc brwi.
- Jak już mówiłem, nie mi, tylko mojemu ojcu - powiedział niskim głosem. - Dowiesz się w swoim czasie.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytałam zaglądając przez okno.
- Wyjeżdżamy właśnie z Polski - powiedział, a ja zaskoczona otworzyłam szeroko oczy. 
- Zabiłeś moją mamę - szepnęłam cicho.

Kątem oka zobaczyłam, jak jego palce ciaśniej owijają się na kierownicy, a szczęka napina. Nie odpowiedział mi, co uznałam za odpowiedź twierdzącą. Obróciłam głowę w stronę bocznej szyby i oparłam się o nią czołem. W moich oczach pojawiły się łzy, którym swobodnie pozwoliłam spłynąć po moich policzkach. Zamknęłam oczy i starałam się ponownie zasnąć, jednak brunet obok mnie skutecznie mi to uniemożliwiał, znacznie przygłaszając radio i co chwilę zmieniając stacje. W końcu przeklnął pod nosem i sięgnął do schowka, którego klapa wylądowała na moich kolanach. Zirytowana mruknęłam pod nosem coś, czego sama nie zrozumiałam. Chłopak kilka minut grzebał w środku, aż w końcu wyciągnął szukaną przez siebie płytę i włożył ją do odtwarzacza. Środek samochodu wypełnił zagraniczny rap. Westchnęłam cicho i wgapiając się w obraz za oknem, nawet nie zorientowałam się, kiedy ponownie zasnęłam, wykończona wypłakiwaniem sobie oczu.

§₪§

- Wstawaj mała. Jesteśmy na miejscu.

Niechętnie otworzyłam oczy. Brunet dalej miał na sobie okulary z przyciemnianymi szkłami, chociaż było już kompletnie ciemno. Stał przy otwartych drzwiach pasażera i palił papierosa.

- Gdzie jesteśmy? - mój dłużej nieużywany głos był teraz lekko zachrypnięty i cichy.
- W Berlinie - odparł, włożył papierosa między wargi i zaczął odpinać mój pas.

Skrzywiłan się, kiedy poczułam zapach palonego tytoniu tuż przy swoim nosie. Brunet wyprostował się i uderzył palcem wskazującym trochę powyżej filtra, aby pozbyć się popiołu.

- Dlaczego Berlin?
- Nie zadawaj tylu pytań - zbył mnie.

Westchnęłam cicho i podwinęłam nogi w kolanach, opierając na nich brodę i obejmując je rękoma. Cały czas miałam przed oczami martwe ciało mojej matki, tą szkarłatną plamę krwi i broń w dłoni bruneta. Wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegł nieprzyjemny dreszcz. Dlaczego on to zrobił? Dlaczego ją zabił? Czego chce ode mnie jego ojciec? Kim jest ten chłopak? I co robimy w Berlinie? Miałam do niego tyle pytań i żadnej odpowiedzi... Chłopak w końcu wyrzucił peta na śnieg i spojrzał na mnie wyczekująco.

- Wychodzisz? - zapytał zirytowany i chciał chwycić mnie za nadgarstek, ale szybko go powstrzymałam.
- Nie dotykaj mnie! - warknęłam zabijając go wzrokiem.

Chłopak zaśmiał się odchylając głowę do tyłu. Potem nachylił się do mojego ucha i wyszeptał swoimi wargami drażniąc płatek mojego ucha:

- Za niedługo wręcz będziesz o to błagać, mała - uśmiechnął się cwaniacko i odsunął pozwalając mi wysiąść samej.

Postawiłam stopy na zimnym śniegu. Byliśmy w jakiejś starej kamienicy. Szare Audi chłopaka zaparkowane zostało między dwoma obdrapanymi budynkami z ciemnych cegieł. Moja głowa poruszała się na boki, przyglądając się otoczeniu.

- Masz zamiar tutaj zamarznąć? - zapytał chłopak, będąc już kilkanaście kroków przede mną.

Uchyliłam usta, żeby mu odpowiedzieć, ale wtedy wpadłam na genialny pomysł. Czemu ja nawet nie staram się uciec? Obróciłam się tyłem do bruneta i zaczęłam biec przed siebie. Mój idealny plan miał jednak kilka mankamentów - po pierwsze, chłopak ma auto, po drugie jestem w Berlinie, nie znam tutaj ludzi ani języka. Może dogadałabym się z kimś po angielsku, ale okolica nie wyglądała zachęcająco i wątpie, żeby w pobliżu znajdowali się ludzie, którzy chcieli by mi bezinteresownie pomóc. Po trzecie chłopak ma broń i jest ode mnie o wiele silniejszy i szybszy, co udowodnił już po kilku przebytych przeze mnie metrów. W momencie znalazł się przy mnie i złapał w pasie. Obrócił do siebie przodem i bez trudu przerzucił przez swoje ramię. Znów... Moje bicie go po plecach w ogóle mu nie przeszkadzało. Niewzruszony wszedł do jednego z bloków i wszedł ze mną na ramieniu na drugie piętro. Otworzył drzwi do swojego mieszkania i odstawił mnie dopiero w sypalni. Rzucił mnie na łóżko, nie siląc się na żadną delikatność. Odpiął jedną rękę z kajdanki i przypiął do ramy dużego, małżeńskiego łóżka. A już się cieszyłam, że będę wolna... Miałam jeszcze bardziej ograniczone ruchy i nie mogłam się nigdzie ruszyć.

- Rozgość się, mała - powiedział obojętnie. - Czuj się jak u siebie, a ja zadzwonię do ojca i powiem, że już jesteś.
- Dupek - mruknęłam cicho do siebie, kiedy chłopak wyszedł.

Irytowało mnie to, że mówi do mnie "mała". Wcale nie jestem taka mała. Co prawda brunet przewyższa mnie wzrostem o ponad głowę, ale prawdopodobnie nie mnie jedyną. Położyłam się na łóżku i podwinęłam nogi, żeby ściągnąć buty. Palcami u stóp sięgnęłam jeszcze po koc, leżący na końcu łóżka i przykryłam się nim. Dopiero teraz dopadły mnie drgawki. Było mi zimno, chociaż moje czoło parzyło. Świetnie, mam gorączkę... Zamknęłam oczy i chciałam zasnąć, ale nie umiałam przestać myśleć, o tym co się stało. Znów zaczęłam płakać. Słyszałam, jak chłopak wyszedł z domu i wrócił do niego po dłuższym czasie, ale nie sam. Dopóki na dworze nie zaczęło świtać, słyszałam jednoznaczne dźwięki, wydawane przez dziewczynę. Dlatego zasnęłam dopiero nad ranem.

§₪§

Miło by było, gdyby, każdy kto przeczyta ten rozdział, zostawił po sobie ślad, bo nie wiem czy opłaca mi się go pisać, skoro nikt by tego nie czytał xD
Miłego dnia robaczki! 😏😘

✓I'm A Hazard To Myself | Reto✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz