25.

2.4K 88 3
                                    

W nocy napadało sporo śniegu. Audi Igora przykryte było sporą warstwą białego puchu. Brunet oczywiście nie mógł się powstrzymać przed nie zapaleniem. Wywróciłam oczami i zanim chłopak zdążył jakoś zareagować otworzyłam drzwi i wyciągnęłam plastikowy odśnieżacz do szyb. Spojrzałam na niego dokładnie oglądając z każdej strony.

- Co za geniusz to wymyślił? - zapytałam sama siebie.

Bugajczyk wywrócił oczami i wyciągnął przyrządzenie spomiędzy moich palcy.

- Oddaj to lepiej dziecko i wchodź do środka - kiwnął głową na drzwi.
- Uh, daj mi spokój - wytknęłam go palcem. - Przecież też mogę to zrobić...
- Ciapek, nie plącz mi się pod nogami - Bugajczyk mruknął pod nosem i zaczął pozbywać się śniegu z auta.
- Mogę chociaż popatrzeć, jak seksownie palisz? - zapytałam klepiąc go w tyłek.

Igor zaśmiał się i potrząsnął z rozbawieniem głową, ale nie kazał mi spadać do samochodu.

- Wiesz, że kiedy zrobi się ciepło, to wezmę cię na masce? - Igor uniósł jedną brew w górę.
- Grozisz czy obiecujesz?
- Interpretuj jak chcesz - wypuścił dym z płuc, a ja żeby powstrzymać się przed rzuceniem na niego, wsiadłam do samochodu.

Chłopak zajął miejsce kierowcy po chwili i spojrzał na mnie wciąż z rozbawieniem w oczach.

- Co cię tak bawi? - zapytałam obracając się do niego przodem.

Uśmiechnął się lekko, a potem złączył nasze usta razem. Zacisnęłam palce na jego udzie, a on cicho mruknął. Odsunął się po chwili i bez żadnego wyjaśnienia odpalił silnik i ruszył w nieznaną mi stronę. W radiu rozbrzmiewała piosenka jakiegoś polskiego rapera, a chłopak obok mnie cicho nucił ją pod nosem. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Bugajczyk wziął wózek i weszliśmy do sklepu. Zgarnialiśmy z półek dużo niezdrowego żarcia i alkoholu. Pomyślałam, że dzisiaj będę kulturalna i wypiję tylko wino. Igor spojrzał na mnie zdziwiony.

- Myślałem, że bierzemy wszystko z wyjątkiem wina - powiedział wciskając szkocką pomiędzy butelki z piwem, dobierając do tego jeszcze burbon.
- Dzisiaj mam zamiar być grzeczna - wzruszyłam ramionami, a chłopak niemal padł ze śmiechu.
- Przypomnę ci, że w hotelu w Polsce mówiłaś, że już nigdy nie tkniesz alkoholu. A możesz mi przypomnieć ile razu od tego czasu byłaś najebana? - nachylił się na wózkiem, żeby być bliżej mnie.
- Synek...
- Ciapek...

Wywróciłam oczami i odłożyłam wino na półkę. Chwyciłam litrową butelkę pierwszej lepszej wódki i wsadziłam do wózka.

- Teraz masz zamiar upić się najtańszą wódką? - pokiwał głową z niedowierzaniem i wyciągnął wybrany przeze mnie alkohol.

Wziął butelkę Finlandii i w końcu udaliśmy się do kasy. Igor zapłacił za nasze zakupy i mogliśmy wrócić do domu. Zdziwiona spojrzałam na chłopaka, kiedy zamiast udać się na drugie piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie, on przywołał windę i wjechaliśmy na samą górę.

- Co...
- Zobaczysz - przerwał mi, kiedy już miałam pytać, po jaką cholerę wjeżdżamy na piąte piętro.

Drzwi windy rozsunęły się, a moim oczom od razu ukazał się ogromny apartament. Było tu tylko jedno ogromne, przeszkole pomieszczenie. Napinany sufit podświetlany na czerwono rzucał słabe światło na tego samego koloru ściany. Podłoga była wyłożona czarnymi płytkami. Po prawej stała cała konsola dla Dj'a, a w każdym kącie ustawione były głośniki. Środek zapewne służyć miał jako miejsce do tańczenia. Na lewo stały dwa stoliki otoczone przez półokrągłe czarne kanapy obite satynowym materiałem. Obok był podest i dwie rury. Okna wychodziły na tą znacznie ładniejszą część miasta. Kiedy obróciłam głowę jeszcze bardziej w lewo, moim oczom ukazał się bar z wysokimi krzesłami. Prawie jak w klubie Grabowskiego.

- Masz własny klub?
- To nie klub. Dawno tutaj nie siedzieliśmy - powiedział i oświecił kryształowy żyrandol na środku sufitu, który dał o wiele więcej światła. - Dawniej codzniennie graliśmy tutaj w pokera, albo któryś zapraszał dziewczynę na prywatne party.

Igor uśmiechnął się do swoich wspomnień.

- Czemu już tego nie robicie? - zapytałam stając za barem.

Bugajczyk wyciągał alkohol z reklamówek, a ja ustawiałam go na półkach.

- Bo Kuba otworzył swój klub, a na jakiś czas nasze drogi się rozeszły. Część ekipy wróciła na stałe do Polski. Inni przyjeżdżali tylko przejzadem. Teraz zostało nas tu niewielu. Z resztą miałaś okazję poznać ich w klubie.
- Kiedy ostatni raz tutaj byłeś?
- Dwa dni przed tym, kiedy cię tutaj przywiozłem...
- Porwałeś - poprawiłam go. - Z jakąś dziewczyną?
- Ta. Z moją siostrą. Ktoś czasami musi tutaj ogarnąć, żeby nie przejęły tego miejsca pająki - powiedział i przeszedł na drugą stronę lady.

Stanął za mną. Swoje dłonie ułożył na blacie i nachylił się w moją stronę, całując mój kark.

- Nie martw się mała. Nigdy nie wziąłem tutaj żadnej laski. Tak samo w moim łóżku. Ty będziesz pierwsza.

Uśmiechnęłam się sama do siebie i obróciłam przodem do brązowookiego. Akurat teraz miał na sobie białe soczewki. W sumie, to nawet trochę za nimi tęskniłam.

- O której mają przyjechać? - zapytałam zagryzając dolną wargę.
- Za pół godziny - Igor rzucił okiem na swój zegarek.
- Okej, chodźmy się ogarnąć - pociągnęłam bruneta za sobą.

Gdybyśmy mieli więcej czasu, zapewne chłopak byłby bardzo zadowolony z tego, co bym z nim zrobiła...

✓I'm A Hazard To Myself | Reto✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz