50. [OSTATNI]

2.8K 108 17
                                    

Przeciągnęłam się i powoli otworzyłam oczy. Igora nigdzie nie było. Zniknęły też jego ubrania. Niespiesznie podeszłam do swojej szafy i wyciągnęłam z niej czyste ubrania. W końcu swoje własne, a nie pożyczone od Izy. Ogarnęłam się szybko i zeszłam na dół. Wszyscy z wyjątkiem Igora byli w kuchni i jedli popisowe omlety mojej mamy.

- Tęskniłem! - Dawid szybko podniósł się z krzesła i podszedł do mnie, biorąc mnie w swoje ramiona.
- Minęły trzy dni - wywróciłam oczami i poklepałam go po plecach. - Gdzie Igor?
- Też chcielibyśmy wiedzieć - Iza spojrzała na Kubę, a on tylko wzruszył ramionami.
- Nie mam zielonego pojęcia.

Usiadłam na wolnym krześle i podparłam głowę na pięści. Co ten dupek znowu kombinuje?

- Głodna? - zapytała moja rodzicielka, podstawiając mi pod nos talerz z omletem z bitą śmietaną i brzoskwiniami.

Z uśmiechem chwyciłam talerz i postawiłam przed sobą. Brat podał mi sztućce i zaczęłam jeść. Wciąż jednak zastanawiałam się, gdzie do cholery poszedł Bugajczyk. Jak na zawołanie, chłopak pojawił się w korytarzu. Jego twarz zasłaniał ogromny bukiet czerwonych róż. Zmarszczyłam brwi i przełknęłam ostatni kęs śniadania. Igor podszedł do mnie z szerokim uśmiechem, a ja już domyśliłam się, co to wszystko ma znaczyć.

- Dla ciebie, kochanie - powiedział podając mi bukiet.

Wstałam z miejsca i położyłam na ramieniu kwiaty. Drugą ręką zasłoniłam usta i z całych sił starałam się powstrzymać łzy cisnące się do moich oczu.

- Nie wiem, który raz już o to pytam... - zaczął nie przestając się uśmiechać.

W kuchni panowała idealna cisza, a zachrypnięty głos Igora odbijał się echem od ścian. Wszyscy byli skupieni na mnie i Bugajczyku.

- Wiem, że już się zgodziłaś, ale chcę to zrobić tak, jak należy. - Bugajczyk klęknął przede mną i wyciągnął małe pudełeczko obite w czerwony welur. - Wyjdziesz za mnie?
- Tak! - krzyknęłam i kiedy tylko wstał, od razu rzuciłam się w jego ramiona, atakując jego usta swoimi. - Kocham cię, pieprzony dupku!
- Też cię kocham, mała - mocno mnie przytulił, a potem wsunął śliczny, srebrny pierścionek na mój serdeczny palec.
- Gratuluję dzieciaki! - mama przytuliła nas oboje, ocierając łzy z policzków.

Iza i Kuba również nas przytulili i razem z moją mamą już zaczęli planować wesele. Wywróciłam oczami. Żadnego wesela nie będzie. Nie wiem, jak to przetłumaczę mamie, ale bardzo się postaram.

- Gratuluję - Dawid spokojnie podał rękę Igorowi, a mnie pocałował w policzek.
- Dzięki - Bugajczyk objął mnie ramieniem i pocałował w skroń.
- Masz się nią dobrze opiekować, bo to moja młodsza siostrzyczka. Jasne?
- Jak słońce - brązowooki przytaknął. - Chyba czas, żebyś zobaczyła nasze nowe mieszkanie...
- Nie mogę się doczekać - mruknęłam przygryzając jego brodę.
- Muszę ją na chwilę porwać - powiedział i pociągnął mnie za sobą w stronę wyjścia.

Zdążyłam tylko odłożyć kwiaty na stół i już po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Nie jechaliśmy długo. Minęło może piętnaście minut, a Igor zaparkował pod jednym z wypasionych domów na bogatym osiedlu. Szybko weszliśmy do środka. Dom był urządzony bardzo elegancko i nowocześnie. Duży salon z kominkiem ze sztucznym ogniem i ogromnym, plazmowym telewizorem na ścianie. Skórzane kanapy i drogie meble z prawdziwego mahoniu. Cudownie urządzona kuchnia i łazienka. Dwa pokoje gościnne, każdy z osobistą toaletą. Ale najbardziej podobało mi się nasze łóżko. Duże z miękkim materacem i ciemną pościelą. Od razu się na nie rzuciłam głośno wzdychając.

- Bajka - mruknęłam i przyciągnęłam Igora do siebie. - Chyba powinniśmy wypróbować ten materac...
- I każde inne miejsce w tym pieprzonym domu, pani Bugajczyk - mruknął zagryzając dolną wargę.

Objęłam go w pasie nogami i przyciągnęłam jeszcze bliżej swojego ciała. Palce jednej dłoni mocno zacisnęłam na jego kroczu, a Igor warknął ciche przekleństwo pod nosem.

- Trzeba zrobić parapetówkę - mruknęłam, kiedy jego usta zjechały na moją szyję.
- Na razie trzeba się zająć przedłużeniem rodu - powiedział, a po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Kocham cię - powiedziałam patrząc wprost w jego brązowe tęczówki.
- Myślałem, że jestem zagrożeniem dla samego siebie, ale ty pokazałaś mi, że wcale tak nie jest. Też cię kocham, mała.

×××

Hepi kurwa nju jer xD
Dziękuję że byliście ze mną przez ten rok!
Jesteście wielcy, kocham was ❤
Mam nadzieję że ten rok będzie dla was jeszcze lepszy niż ten miniony i że spełnią się wasze wszystkie życzenia!
Zapraszam do moich kolejnych opowiadań o Reto!

✓I'm A Hazard To Myself | Reto✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz