Rozdział 7: Inny człowiek

2.4K 207 121
                                    

Jerzy patrzył w osłupieniu na kobietę, która stała przed nim, a wokół siebie zgromadziła całkiem pokaźne grono gapiów. Jej włosy były rozwiane u dołu, a od nasady ściskała je żółta, materiałowa opaska, wyraźnie kontrastując z czarnym kolorem kosmyków. Poza tym Alicja nie miała na sobie żadnego makijażu i wyglądała trochę inaczej, kiedy jej ust nie zdobiła soczysta czerwień, ale wciąż... Była przepiękna.

Śmiała się subtelnie, unosząc dłoń do ust i patrzyła z sympatią na kogoś, kto właśnie ją rozbawił. Wydawała się odległa i nieuchwytna, mimo że przecież stała kilka metrów dalej. Ubrana w dżinsy z wysokim stanem, grubą, jasną bluzę i z zarzuconą na ramiona czarną kurtką nie prezentowała się gorzej niż w długiej, lejącej sukni.

– Kurde, Jurek, na pewno wszystko w porządku? Może masz jakiś zawał...? – szepnął do niego Janek, kiedy to mężczyzna dalej pogrążony był we własnym świecie.

– Wszystko ze mną w jak najlepszym porządku. To chyba był szok – odpowiedział, ledwo co mogąc odwrócić spojrzenie od kobiety, by skierować je na chłopaka. Janek przyglądał mu się podejrzliwie. Miał splecione ręce na piersi i był wyjątkowo niezadowolony.

– To było głupie – wymamrotał spuszczając wzrok. Jerzy w duchu przyznał mu rację.

Jego zachowanie było bardzo głupie i gdyby ryzykował tak ktoś inny na pewno nie szczędziłby sobie niepochlebnych słów, ale to był on; na dodatek był całkowicie świadomy decyzji, którą podejmował. Może i zrobił to przez własne ego, a może i przez zrezygnowanie – czy to się liczyło? Ważne, że stał tutaj jako zwycięzca, a przed sobą miał tę kobietę...

Już miał do niej podejść, kiedy ktoś z tłumu położył mu rękę na ramieniu i odwrócił go mało subtelnie.

– Kurde, stary! – Andrzej wyrósł przed nim niespodziewanie i dopiero w tym momencie Jurek w ogóle przypomniał sobie o jego istnieniu. – To było coś! – pochwalił, wyciągając do niego dłoń. Jerzy uścisnął ją i przyjął gratulacje. Potem wymienili się własnościami. Andrzej odzyskał kluczyki i oddał Gosowi kartę, a potem przystanął obok, wkręcając się w jakąś rozmowę z kimś obcym.

Jerzy odetchnął drżąco, czując, że jego stan dopiero wraca do normy, oddech się stabilizuje, a bicie serca zwalnia tempo. Do tej pory nawet nie czuł, jak bardzo był spięty.

Przydałby mu się jakiś masaż, zdecydowanie. Nie, żeby masaż był w tej chwili osiągalny, bo nie był. Jerzy wiec musiał się skupić na tym, co było.

Wokół niego znajdowało się trochę ludzi, chyba ta dziesiątka wygranych i kilka innych osób, jak Janek, ten facet w kucyku, Andrzej... No i Kat.

Wszyscy tutaj wyglądali inaczej, mieli różne style i osobowości. Pośród nich znajdowało się kilka małomównych, nijakich osób. Sandra oczywiście błyszczała w swojej inności, ale nie tylko ona – jakiś facet, który był mocno po sześćdziesiątce również się wyróżniał odważną stylizacją; miał czerwonego irokeza i brwi opadające pod ciężarem metalowych kolczyków. Jakiś inny facet, zdecydowanie młodszy, wyglądał jakby był żywcem wyjęty z „8 Mili". Gruba bluza z kapturem chroniła jego ciało od zimna, a masywne złote łańcuchy zwisały dumnie z szyi, tak jakby chłopak zapomniał, że nie żyli już w latach dziewięćdziesiątych.

Oczywiście był też on. Jerzy również się wyróżniał na tle takich osobowości. Miał przecież dobrze ułożone włosy i drogie ubrania, które całkowicie nie pasowały do tutejszego klimatu.

Komu to zresztą było oceniać?

Zanim Jerzy się dłużej nad tym zastanowił, dołączyło do nich jeszcze więcej ludzi, a on stracił Alicję z oczu. Klnąc pod nosem, starał się ją wypatrzeć, ale Janek jeszcze bardziej utrudnił mu zadanie, zaciągając go w stronę ciężarówki.

Zostań o poranku | bxb |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz