Jadąc z powrotem musiał się zatrzymać na poboczu, żeby uspokoić oddech i zawroty głowy. Nie czuł się na siłach prowadzić. Nerwy sięgały zenitu. Ledwo wyszedł z tego domku, w którym mieli spędzić spokojny, odprężający weekend, a atak paniki niemalże zwalił go z nóg. Wciąż był zły, był wciekły, ale też przerażony i zdruzgotany myślą o tym, co zrobił.
Odszedł. Odszedł, ale musiał odejść. Jak mógłby zostać z człowiekiem, który nie chciał go takim, jakim był? Dla którego był ciężarem?
Łukasz mógł mówić, że mu na nim zależało i że chciał tej relacji, ale żeby tak mogło być Jerzy miałby pójść na leczenie? Nigdy tego nie zrobi! Nie był chory. Już raz mu wmawiano, że był chory i musiał się z tego wyleczyć, po czym okazało się, że jednak nie. Jego orientacja nagle nie była problemem. Nagle było okej, tak? Jurek mógł cierpieć, upokarzany i leczony ze swojej miłości do mężczyzny, a inni, chociażby taki Łukasz, mógł sobie normalnie żyć, otwarcie, bez tajemnic w szczęśliwym związku i teraz on też mógł, bo nagle to było normalne?
W dupie miał takie leczenie. Zniszczyło go to. Zniszczyło w nim wszystko, co było w nim dobre. I teraz niby znowu mieliby go leczyć? Z czego? Z lęku? Z tego, że nie ufał ludziom po tym, jakie miał przeżycia? Tak, nie ufał im! I Łukaszowi też nie będzie już potrafił zaufać.
Oddech Jerzego stał się płytki. Oparł się na kierownicy. W głowie wciąż mu huczało, a dłonie miał spocone. Łzy, które kłębiły mu się pod powiekami zaschły. Nie potoczyły się po jego policzkach, ale serce, mimo że i tak strzaskane w drobny mak, bolało.
To on podjął decyzje, żeby odejść. Nie mógł teraz zawrócić.
Skoro już i tak palił wszystkie mosty, to gdy spali ostatni będzie mógł zacząć od nowa.
Czysta karta. Nowe życie.
Mógłby spróbować ostatni raz.
Jego nowe życie rozpoczęło się od skrętu żołądka z nerwów w obcym hotelu za Warszawą, gdzie leżał zwinięty w pozycji płodu i starał się przekonać siebie, że decyzja, którą podjął była słuszna.
Teraz już nie był tego taki pewien. Coś z dawnego życia w nim przetrwało – była to duma, która nie pozwalała mu odebrać telefonu, kiedy Łukasz do niego dzwonił. Nie odbierał również, kiedy dzwonił Stanisław.
Zamierzał spędzić tu kilka dni. Ułożyć jakiś plan... Mieć spokój.
Mógłby... Znaleźć pracę. Może w jakimś biurze, a może mógłby otworzyć coś swojego. Mógłby nawiązać kontakt z jakaś galerią sztuki i może zacząć z kimś współpracę, mógłby rysować na zamówienie...
Opcji miał mnóstwo. Wystarczyło, żeby po jakąś sięgnął.
Jeżeli chodziło o jego życie prywatne to był to odpowiedni czas, żeby poukładał sobie wszystko w głowie. Miał chwilę spokoju na przemyślenie całej sytuacji. Oswojenie się ze swoją orientacją, którą przez większość życia wypierał, było dobrym pomysłem, zwłaszcza że Łukasz stał się tak szybko, że Jurek nawet nie miał czasu się nad tym zastanowić.
Mógł być wolnym człowiekiem, który w końcu sam poprowadzi swoje życie tak, jak chciał.
Na razie jednak leżał w łóżku z potwornym bólem brzucha i dziurą w sercu. Nie chciał wracać do kamienicy, gdzie wszyscy mogli go znaleźć. Stanisław miał przecież własne klucze, wiec bez problemu mógłby dostać się do środka. Może dobrym pomysłem byłoby ją sprzedać? Kupić coś nowego? Mniejszego? Po co mu była taka przestrzeń? Zwłaszcza taka, która przypominała mu o osobie, o której bardzo chciał zapomnieć.
CZYTASZ
Zostań o poranku | bxb |
RomanceJerzy nie spodziewał się, że w wieku trzydziestu siedmiu lat jego życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, a jednak tak się stało. Nie był w stanie tego przewidzieć, ani tym bardziej temu zapobiec. Nie potrafił uchronić się przed skutkami własne...