Rozdział 31: Zdradzony

3.1K 183 321
                                    

Rozdział 31: Zdradzony

Obudził się zaniepokojony. Śniło mu się coś nieprzyjemnego, chociaż nie potrafił sobie tego przypomnieć. Rzadko miewał sny, a przynajmniej prawie nigdy ich nie pamiętał. Teraz jakieś obrazy przewijały mu się pod powiekami, ale szybko stały się mgliste, aż w końcu zniknęły w niepamięci. Przez chwilę trwał w bezruchu, pozwalając, by niepokój coraz mocniej się rozprzestrzeniał, aż poczuł promieniujące z boku ciepło. Charakterystyczne, kojące ciepło drugiego ciała. Niepokój zniknął. Wciąż zaspany Jurek uśmiechnął się lekko i otworzył oczy. Łukasz nie spał już od dłuższego czasu, widział to po jego trzeźwym spojrzeniu.

– Już się martwiłem, że się nie obudzisz – przywitał go takimi słowami. Jurek zmarszczył brwi i znosząc ciągnięcie w mięśniach, usiadł.

– Hm? – mruknął sennie.

– Petardy. Strzelają od rana.

Gos zamrugał. Przetarł twarz dłonią i dopiero wtedy poczuł się odrobinę bardziej przytomnie. Zerknął na godzinę. Było chwilę po ósmej. Biorąc pod uwagę, o której się położyli przespał wiele godzin.

– Długo już nie śpisz?

– Kilka godzin – odparł. Jurek uniósł brew, przyglądając się ułożonym włosom i narzuconej na tors jasnej koszulce Łukasza.

– Dlaczego mnie nie obudziłeś? – spytał niezadowolony. Łukasz najprawdopodobniej nudził się od długiego czasu.

– Wątpię, żebym był w stanie, skoro nie obudził cię huk petard. Plus, chyba byłem ci to winny po tym, jak cię wymęczyłem – dodał zadowolony, pochylając się nad Jurkiem. – Jak się czujesz? – zapytał, po czym pocałował go lekko w policzek. Gosowi serce zabiło mocniej, zrobiło mu się cieplej.

– Będę udawał, że jestem w szczycie formy – odszepnął poważnie, wywołując tym samym ciche parskniecie. Uśmiechnął się, widząc dobry humor kochanka i wsunął palce w jego puchate włosy.

– Pierwsze noce bywają trudne.

Jurek zmarszczył brwi, przypominając sobie, że już to kiedyś słyszał.

– Powtarzasz się. – Spojrzał na niego miękko. Przesunął palcami po zmierzwionych włosach i zerknął w czekoladowe tęczówki.

Łukasz był tu. Został. I nic nie zapowiadało tego, by miał wychodzić. Czekał ich wspólny Sylwester i Nowy Rok, a może nawet znacznie, znacznie więcej...

Jurek nie wybiegał jednak w przyszłość. Cieszył się tą chwilą, wspólnym lichym śniadaniem, które przyszło z cateringu i którym się podzielili, zjedzonym w salonie na kanapie.

– Myślałeś o tym, o czym wczoraj rozmawialiśmy? – zapytał ostrożnie, chcąc wybadać temat. Obawiał się, że ta rozmowa może zepsuć im humory, ale chciał wiedzieć na czym stoi.

– Mhm – Łukasz mruknął cicho, spoglądając na niego rozbawiony. – Miałem cały poranek na przemyślenia.

– Mogłeś mnie obudzić. – Oburzony ton Jurka wprawił Łukasza w jeszcze lepszy nastrój.

– Przyjemnie mi się na ciebie patrzyło – przyznał, opierając się na jego ramieniu. Policzki Jurka pokryły się lekkim rumieńcem. – Mm, tak jak teraz – szepnął i wychylił się, żeby pocałować Gosa w usta. – Taki zawstydzony, jak nie ty... – kontynuował, czerpiąc z tego niesamowitą satysfakcję.

Jerzy odsunął go od siebie stanowczo, chwytając go za ramiona.

– Wcale nie jestem zawstydzony – odpowiedział, unosząc wysoko brodę. To nic, że zaczerwienione policzki go zdradzały, nie miał zamiaru dawać kochankowi więcej satysfakcji.

Zostań o poranku | bxb |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz