Rozdział 11: Pęknięcia

2.1K 195 71
                                    

Obudził się w nieswoim łóżku, co w gruncie rzeczy nie było zaskakujące, bo coś takiego w życiu przytrafiło mu się nieraz. Obce zapachy, które go otaczały i inne natężenie światła, miękkość pościeli, a w tym wypadku raczej jej szorstkość, od razu przypomniały mu, jak potoczyła się wczorajsza noc.

Nawet nie musiał otwierać oczu... A jednak to zrobił, chociaż czuł, że powieki ma ciężkie i sklejone, a głowa pulsuje mu od nadmiaru alkoholu, którego wczoraj sobie nie żałował. Pokój, w którym się znajdował był raczej mały – większą jego część zajmowało dwuosobowe łóżko, którego materac był wygnieciony, a sprężyny nierówno rozłożone, tuż przy nim stał stolik z małą lampką, a po drugiej stronie szafa; ot, to wszystko. Wczoraj jednak Jerzy nie miał czasu się przyjrzeć otoczeniu, dzisiaj za to odkrył, że wcale nie miał na to ochoty. Przerzucenie spojrzenia w bok wydawało się ciekawsze od lustrowania obskurnego, hotelowego pokoju.

Po jego boku bowiem znajdowała się ta kobieta... Jak jej tam było? Wiktoria? Czy może Barbara? Skąd on miał te imiona w głowie? Czy któreś w ogóle należało do kobiety, która spała tuż obok, oddychając ciężko?

Patrzenie na nią nie wywołało w Jurku żadnej emocji. Pamiętał smak alkoholu, seks i to, że Wiktoria – zakładając, że tak się nazywała – była naprawdę głośna. Być może i to przyczyniło się do dzisiejszego bólu głowy, który frustrował i pogarszał jego samopoczucie z minuty na minutę.

Nie było najlepiej, uświadomił sobie, chcąc wstać z łóżka. Nogi niemal od razu odmówiły mu posłuszeństwa. Były ciężkie niczym z ołowiu i poruszenie nimi zajęło mężczyźnie dobrą chwilę, ale kiedy już mu się udało, podszedł do miejsca, w którym zrzucił wczoraj z siebie ubrania. Nakładał je z grymasem na twarzy, a jego wewnętrzne poczucie estetyki płakało razem z pękającą głową.

Boże, ale był wczoraj napruty. Sam już nie wiedział, jak dostał się do tego hotelu, czy zaproponował to on, czy ona...?

Odkręcając się, poczuł na siebie złość. Musiał tyle pić? Niemalże słaniał się na nogach, spoglądając na nagie pośladki kobiety. Nie mógł sobie przypomnieć, jak wyglądała jej twarz... Teraz zauważył, że miała kilka nadprogramowych kilogramów, których wczoraj, zdaje się, nie dostrzegł. Nie, żeby nadprogramowe kilogramy mu wadziły, właściwie nie miało to najmniejszego znaczenia. Jerzy nie lubił perfekcyjnych ludzi.

Ta jednonocna przygoda nie przyniosła mu ani trochę ulgi. Obudzenie się w hotelowym, obrzydliwym pokoiku i zakładanie na siebie wymiętych, znoszonych ubrań tylko pogarszało jego i tak nienajlepsze samopoczucie.

Marzył o prysznicu, ale nie miał zamiaru zostawać tu dłużej niż to było konieczne.

Wyszedł, starając się stąpać tak cicho, jak tylko potrafił. Nie chciał obudzić swojej jednonocnej kochanki... To zawsze było niezręczne i kompletnie niepotrzebne. Jerzy nie wiązał z nią żadnych uczuć, nie poczuł nic, kiedy teraz na nią patrzył... Czasami zdarzało mu się poczuć sympatię do kogoś, ale wtedy najczęściej pamiętał imię owej partnerki. To, że w tym przypadku było inaczej już wiele mówiło.

W domu znalazł się godzinę później, a ból głowy tylko się nasilił. Prysznic nie pomógł, śniadania nawet nie tknął, wypalona fajka ani na chwilę nie przyniosła ulgi... Za to podratowało go łóżko, które pachniało jego ulubionymi perfumami od Toma Forda i było zaścielone, czyste. Miło się było się w nim położyć.

Sen jednak nie potrwał na tyle długo, na ile Jerzy by tego sobie życzył. Wstał, bo w końcu wstać musiał, ale jego nastrój wciąż pozostawiał wiele do życzenia. Znowu to wszystko do niego wróciło; ta cisza, pustka... Zazwyczaj takie noce, jak wczorajsza, pozwalały mu na chwilę zapomnieć. Poczuć się lepiej przynajmniej na jakiś czas, a teraz chyba było jeszcze gorzej.

Zostań o poranku | bxb |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz