Rozdział 32: Niepewności

2K 166 94
                                    

Rozdział 32: Niepewności

Obudził się czując ciepłą dłoń na policzku, która gładziła delikatnie jego skórę. Było mu błogo. Trwał w stanie zawieszenia między jawą a snem i żeby zatrzymać to uczucie, otoczył się szczelnie miękką pościelą, zatopił w nią głębiej i odetchnął sennie, czując lekkie muśnięcia opuszek palców na całym policzku, brodzie, ustach, na łuku brwiowym i skroni. Mógłby się zatrzymać w tej chwili na zawsze. Chciałby tego. Brak myśli w głowie, całkowita beztroska, ciepło i czułość...

Ile on by oddał, żeby mieć to przez cały czas.

Palce powoli powędrowały wyżej aż zatopiły się w kasztanowych włosach i zaczęły przeczesywać je wolno, tak że Jurek już prawie znowu pogrążył się we śnie. Przypominało mu to jak we wczesnym dzieciństwie rodzice wybudzali go powoli, by rozpoczął kolejny, wielki dzień.

Ten dzień nie będzie wielki, tak jak i ostatnie nie były.

Senny stan odchodził. Błogość ustawała. Serce zatrzepotało szybciej i głośniej, przypominając sobie o czymś, co do głowy Jurka dotarło dopiero po sekundzie. Otworzył oczy, zaciągając się powietrzem i gdy tylko to zrobił, wychylił się przez brzeg łóżka. Zaczął wymiotować. Ostry zapach wymiocin uderzył go w nozdrza, a gorzki, cierpki smak osiadł mu na ustach. Trząsł się, kiedy żołądek wyrzucał z siebie porcje niestrawionego jedzenia i alkoholu. Torsje trwały chwilę. Żałość trwała znacznie dłużej.

Jerzy uchylił zmęczone, zaszklone oczy i uniósł je na Łukasza. Nawet nie pamiętał, skąd on się tu wziął. Nie miał siły się do niego odezwać. Nie miał siły być zażenowanym. Opadł z powrotem na łózko i wbił wzrok w sufit. Kręciło mu się w głowie, zresztą ćmiło mu w niej okropnie, jakby ktoś odciął mu dopływ tlenu.

Łukasz nie widział sensu, by pytać o samopoczucie Gosa. Sytuacja taka jak ta, musiała się zresztą powtarzać, bo na szafce stały ręczniki papierowe, woda, miska i nawilżona gąbka. Mężczyzna z zaniepokojeniem posprzątał wszystko i z powrotem przysiadł na łóżku. Zdawał sobie sprawę, jak bardzo Jerzy musiał cierpieć, dlatego wznowił delikatne głaskanie po głowie i włosach, i robił to do czasu aż mężczyzna nie spojrzał na niego przytomniej.

– Co ty tu robisz? – zapytał wypranym z emocji głosem. Nakonieczny się temu nie dziwił. Znał doskonale stan, w którym człowiek był kompletnie bezsilny.

– Po prostu jestem – odpowiedział po chwili zawieszenia.

– Zmaterializowałeś się w moim mieszkaniu? – parsknął, podnosząc się na łokciu. Łukasz skinął poważnie głową.

– Dwa dni temu – sprecyzował, kiedy doszło do niego, że Jerzy niczego nie pamięta.

Gos przełknął ślinę. W ustach czuł kwaśny smak, więc sięgnął po wodę a ręce drżały mu tak, że bał się, że nie złapie za szklankę. Łukasz podał mu ją dużo szybciej, by kochanek nie tracił energii.

Zapadła cisza. Jurek z przymkniętymi oczami najwolniej jak potrafił pił mineralną, zimną wodę. Dopiero teraz poczuł na twarzy mroźny wiatr, który wpadał zza okna i koił jego rozgorączkowaną głowę. Pozbył się kwaśności w ustach. Ból głowy za to zwiększył się, teraz oprócz ćmienia czuł również łupanie i uciska na skroniach. Znowu chciało mu się wymiotować, więc zwymiotował. Tym razem bardziej świadomie, podtrzymywał miskę i zaciskał na niej pięści. Do oczu naleciały mu łzy, ale były spowodowane uderzającymi go torsjami, na pewno, przecież nie przez to, co wydarzyło się ostatnio...

Kiedy unosił głowę, otarł usta wierzchem dłoni. Spojrzał na swoją sypialnie i w tym na rozwalone, połamane drzwi do garderoby. Mdłości znowu podeszły mu do gardła i ponownie zwrócił zawartość żołądka. Tym razem rzygał już tylko żółcią.

Zostań o poranku | bxb |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz