Wbrew wcześniejszym słowom Nakoniecznego, Jurek nie miał powodów do obaw. Owszem, wypili wspólnie piwo, atmosfera rozluźniła się, wypili drugie piwo i zrobiło się naprawdę miło, ale przez cały czas dzieliła ich niewidoczna granica, bariera, której Łukasz ani na chwilę nie przekroczył. Jurek przyglądał mu się uważnie, rejestrując jak relaksuje się od alkoholu i zapada głębiej w miękkim materacu sofy i to było wszystko. Łukasz nie podpuszczał go więcej, nie zgrywał się. Wyglądał na zmęczonego po całym tygodniu. Jego ciepłe oczy z chwili na chwilę robiły się coraz bardziej ociężałe, powieki przymykały się na troszkę dłużej...
Jurek nie patrzył wcześniej na zegarek, czas leciał mu w mgnieniu oka, więc nie czuł takiej potrzeby, ale w końcu zerknął na wskazówki.
Było przed dwunastą.
Mimo to siedzieli dalej, racząc się ciemnym browarem w kuflach. Jurek nigdy by się nie spodziewał, że będzie potrafił rozmawiać z Nakoniecznym tak otwarcie, o tematach niezwiązanych z pracą, czy o nich samych – bo to zazwyczaj tak właśnie było. Dogryzali sobie, że jeden jest taki, a drugi taki, a im dłużej z nim przebywał, im lepiej go poznawał, miał wrażenie, że nie różnili się od siebie za bardzo. Może nawet byli do siebie odrobinę podobni.
Zdystansowani, poważni, na pierwszy rzut oka raczej nieprzyjemni i mało przyjaźni, ze stanowczymi poglądami... Uparci.
Możliwie więc, że faktycznie coś mogło ich łączyć. Nie zmieniało to oczywiście faktu, że dzieliło jeszcze więcej! Na ten moment Jurek jednak darował sobie podziały i po prostu rozmawiali. Przeszli już przez różne etapy, od samochodu Łukasza, po spekulacje na temat jego awarii, do sposobu jazy Jurka, jego bentleya, aż po kolekcjonerów zabytkowych aut...
Koniec końców pogadali nawet o Elliocie i tym jego, pożal się Boże, partnerze. Ponoć wszystko im się układało tak, jak zaplanowali. Jurek nie czuł z tego powodu zbyt wielkiej radości, ale rozgoryczenia również. Przypomniało mu się za to zachowanie i rozmowa Łukasza z Marcina w łazience. Na temat Słowińskiego jednak nie wchodzili.
Jurek zauważył, że Łukasz rzadko wspominał o swoim partnerze z własnej woli. Kiedyś to Gos cały czas kpił sobie z jego „żoneczki", a ten śmiał się z jego nadmiernego zainteresowania, teraz od jakiegoś czasu temat Marcina w ogóle się nie pojawiał.
I chwała Bogu.
Wraz z trzecim piwem, Łukasz stał się zauważalnie cichszy i spokojniejszy, a Jurek dopasował się do niego. Płomienie lizały ścianki kominka, a drwa pękały i trzaskały w środku paleniska po tym, jak Łukasz dołożył do ognia. Górne światło było wyłączone, jedynie mała lampka na szafce w rogu pomieszczenia i kominek były źródłem światła, sprzyjając takiej spokojnej, sennej atmosferze.
Jurek nie dziwił się, że Łukasz od kilku minut znieruchomiał z przymkniętymi oczami. Wyglądał na wymęczonego. W rzeczywistości pewnie był mniej wymęczony niż wyglądał, ale jego aparycja sprzyjała takiemu myśleniu.
To było śmieszne, jak bardzo różnił się od swojej młodszej wersji.
Jurek westchnął cicho, odkładając niedopite piwo na stół. Nie chciał go, właściwie to gdyby to była jakakolwiek inna sytuacja odmówiłby alkoholu, szczególnie ze względu na swój ostatni problem, ale w Nakoniecznym było coś takiego, że mu się nie odmawiało. Coś takiego, co przyciągało do niego uwagę Jurka.
Gos spojrzał na porzuconą wcześniej kartkę, potem zerknął na mężczyznę i znowu na kartkę. Nie był śpiący ani zmęczony. Wstał, spoglądając na twarz Łukasza, ale ten nawet nie uchylił oczu. Albo spał, albo był temu bliski. Jurek poszedł do łazienki, a kiedy wrócił, zastał Nakoniecznego w takiej samej pozycji. Rozejrzał się po salonie, po czym podszedł do szafli na książki i wyjął z niej potężny atlas. Miał mu on posłużyć za podkładkę, by było mu wygodniej rysować. Pochylanie się zbyt długo na stołem po całym dniu, mogło trochę za bardzo obciążyć jego kręgosłup i nie było zbyt wygodne.
![](https://img.wattpad.com/cover/169829264-288-k261580.jpg)
CZYTASZ
Zostań o poranku | bxb |
RomanceJerzy nie spodziewał się, że w wieku trzydziestu siedmiu lat jego życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, a jednak tak się stało. Nie był w stanie tego przewidzieć, ani tym bardziej temu zapobiec. Nie potrafił uchronić się przed skutkami własne...