25 .

105 6 0
                                    

* Alice. 

Wstałam rano i czekałam na Bellę, miała przyjechać żebyśmy mogły pojechać po chłopaków. Cieszę się, że w końcu wróci do domu.. No mam taką nadzieję, i obym się nie myliła. 

- Cześć! - Bella, weszła jak na zawołanie do kuchni. 

- oo.. - uśmiechnęłam się. - Masz  świetne wyczucie, właśnie będę robiła kawę. 

- Bardzo chętnie się napiję. - usiadła obok. 

Opowiedziałam Belli w skrócie, co się wydarzyło z chłopakami. Była zła i zarazem smutna, że nie mogła być wtedy przy Nich. Gdy Logan zszedł z góry, posiedział z Nami i porozmawiał. Posprzątaliśmy w domu, aby potem móc wrócić i odpocząć w spokoju. Bella chciała jechać sama, żeby móc porozmawiać i wszystko Sobie wyjaśnić z Jamesem. Ja postanowiłam jechać z Loganem. Gdy tylko dojechaliśmy do szpitala, od razu odnaleźliśmy doktora prowadzącego, chłopaki byli w szoku, jak zobaczyli, że Bella przyjechała z Nami.

- Proszę aby chłopaki, przestrzegali diety. - powiedział Doktor. 

- Dobrze, zajmę się tym. - uśmiechnęła się. 

Chłopaki ze spuszczonymi głowami, zabrali swoje rzeczy i ruszyli w stronę wyjścia, zaczepiła ich jeszcze pielęgniarka która się nimi opiekowała, a Bella tylko się przypatrywała i znając ją.. Wykorzysta tą sytuację. 

- Już Nas opuszczacie? - zapytała z uśmiechem. 

- mhm.. - mruknęli, ze spuszczonymi głowami. 

- No to bardzo szkoda. - posmutniała. - Ale jeżeli chcecie, to możemy się umówić. - spojrzała na Jamesa, i przejechała dłonią po jego klatce piersiowej. 

- Nie dziękuję. - odpowiedział. 

- Jaka szkoda. - spojrzała na Bellę. - Siostra powinna zrozumieć, że ma takiego przystojnego brata. 

- No tak, rozumiem. Ale widocznie James się wstydzi.

- To ja mu pomogę przejść, przez ten wstyd. 

- Nie, nie trzeba. - zaczął odmawiać. 

- No James spróbuj. - Bella chciała nakłonić Jamesa, do dalszej zabawy. 

- No cóż mówi się trudno. - wyciągnęła swoją wizytówkę, i podała ją chłopakowi. 

- Dziękuję. 

- No to może mój brat, się skusi. - spojrzała na Carlosa. - No braciszku, może Tobie się uda. - uśmiechnęła się zawadiacko. 

- Dziękuję. - Carlos również odmówił.

- No cóż. - wzruszyłam ramionami. - Brat nie chciał, ale mój chłopak też nie. - zaśmiała się. 

- Chłopak? - dziewczyna była w szoku. 

- Tak. - pokiwałam głową. - James to mój chłopak. - westchnęła. 

Miny chłopaków i pielęgniarki były bezcenne. A Bella triumfalnie wyszła ze szpitala, udając się w stronę samochodu.

* James. 

Bella całą drogę milczała, obawiam się najgorszego. Boje się, że to jest cisza przed burzą. Znam ją jakiś czas, ale dopiero od teraz poznaję ją bliżej. Gdy tylko wrzuciłem swoje rzeczy do pralki, wskoczyłem pod prysznic, żeby móc się przygotować przed burzą..

- Bella, możemy porozmawiać? 

- Jasne, mów. - odpowiedziała pijąc sok wraz z Alice. 

- Ale na osobności. 

- No, ok. 

- Chciałem porozmawiać i wszystko wytłumaczyć tą całą historię z imprezą i w ogóle.

- Dobra, ja wszystko wiem. Jakoś powoli i rozwiążę tą sprawę. 

- Ale.. 

- Żadnego ale, może nie jest u Nas kolorowo, ale bądźmy dobrej myśli. 

  - Bądźmy dobrej myśli? - spojrzałem na dziewczynę nie dowierzając co do mnie mówi. - Bądźmy dobrej myśli? Co to ma znaczyć? - zapytałem. 

- Kocham Cię. Wiem, że Ty czujesz do mnie to samo, ale pamiętaj mam Cię na oku. 

- Przepraszam, naprawdę źle się z tym czuję.. Jeszcze raz przepraszam wybaczysz? 

- Słodki James Maslow.. - uśmiechnęła się zawadiacko. Kocham Cię.

- Nie rozumiem. 

- Wybaczyłam Ci już. 

* Bella.

Mogę się tylko domyślać, kto zrobił chłopakom takie świństwo. Ale poczekam, aż akcja dalej się potoczy lub rozwiąże. W każdym bądź razie cieszę się, że James i ja Sobie wszystko wytłumaczyliśmy, ale wiadomo mam go cały czas na oku.

  

krótko. ale nic na to nie poradzę. brak weny.

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz