94.

34 3 0
                                    

Czas wylotu Belli i Jamesa na ślub Elizy minął szybko. Przyjaciele byli już na lotnisku i czekali na dalszą część dnia. 

- Jak się czujesz? - zapytał.

- Dobrze. - kiwnęła głową. - Martwię się o to spotkanie, nie wiem co Nas może tam spotkać.. - zamyśliła się.

- Wszystko będzie dobrze, na pewno. - posłał jej ciepły uśmiech.

- Pasażerowie lotu 45 z Los Angeles do Nowego Jorku, proszeni są do wyjścia numer 3. Pasażerowie lotu..

- W końcu. - powiedział James.

Bella z Jamesem udali się do wyjścia, zajęli wybrane przez Siebie miejsca i czekali na odlot samolotu.. James usiadł wygodnie zamknął oczy i odprężył się. Bella nie lubiła startu samolotu zawsze się bała, jak również przy lądowaniu.. Odruchowo chwyciła Jamesa za dłoń. Gdy samolot wybił się w powietrze rozluźniła się i podziwiała widoki.

*** 

- Myślisz, że jest szansa aby wrócili do Siebie? - Scarlett spojrzała na Carlosa. 

- Wszystko jest możliwe. - pokiwał głową. - On ciągle coś do Siebie czują. 

- Byli fajną parą?

- Na początku nie byłem do tego przekonany, ale potem z czasem się przyzwyczaiłem. Krótko mówiąc, jak się wprowadziliśmy tutaj, nie mogliśmy się dogadać.

- Ale między rodzeństwami, czasami dochodzi do kłótni..

- Może i tak, ale u Nas to była inna sytuacja.

- Jaka? - zapytała z zaciekawieniem.

- Opowiadała mi, że śpiewała w jakimś podrzędnym klubie. Zastępowała tam koleżankę kilka razy, ale potem się tam zatrudniła. Wszystko było w porządku, ale potem się to zmieniło. W odrębnej części tego klubu była sala w której dziewczyny tańczyły w bikini aby więcej zarobić. Ona też tam była. Jak się tylko o tym dowiedziałem to byłem na Nią okropnie zły nie odzywałem się do Niej. Ubliżałem jej na każdym kroku, dzień w dzień zawsze miałem jakieś uwagi. Raz nawet ją uderzyłem, nie żałowałem tego na początku, ale jak potem wyjechała to źle się z tym czułem. To był pierwszy i ostatni raz jak ode mnie dostała. Nigdy więcej tego nie zrobię. 

- Niemożliwe. - Scarlett otworzyła usta ze zdziwienia.

- A jednak. Możesz o to zapytać chłopaków, powiedzą Ci to samo. 

***

Po długim locie w końcu dotarli. Na lotnisku miała odebrać ich siostra Elizy. Ponieważ Ona nie miała czasu. Gdy odebrali swoje bagaże rozglądali się po lotnisku. W oddali ujrzeli średniego wzrostu szatynkę w krótkich szortach i żółtej koszuli mgiełce, która miała ze Sobą kartkę z imionami Przyjaciół. Machała w stronę Jamesa i Belli. Przyjaciele od razu ruszyli w kierunku dziewczyny.

- Cześć! - przywitała ich szerokim uśmiechem. - Jestem Julia. - wyciągnęła dłoń do Jamesa. 

- James Maslow. Cześć. Miło Ciebie poznać. To moja przyjaciółka Bella. 

- Cześć. - Bella uśmiechnęła się do dziewczyny.

- Zapraszam do samochodu. - szła obok Jamesa. - Schowajcie bagaże do bagażnika. - ciągle uśmiechała się do chłopaka. - Zapraszam Ciebie James do przodu.

Przez całą drogę Julia rozmawiała i uśmiechała się do Jamesa. Wydawało się, że Belli tam w ogóle nie ma. Jak coś tylko powiedziała to graniczyło to z cudem. Gdy dojechali na miejsce byli pod wrażeniem posiadłości w jakiej mieszkają. Po przekroczeniu progu domu, nie mogli przestać podziwiać wnętrza domu. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz