23 .

87 6 0
                                    

* James.

Nie mogłem spać, ciągle myślałem gdzie podziała się Bella, gdzie pojechała. Martwiłem się. Zachowałem się jak kompletny idiota. W słuchawce ciągle to samo ' Nie mogę aktualnie odebrać, zostaw wiadomość skontaktuję się na pewno Isabella Pena. '  Dlaczego?  Zaczęło się robić widno, postanowiłem pójść na dół. 

- Carlos, chciałem przeprosić. - wyciągnąłem dłoń do chłopaka. 

- Mnie? - parsknął śmiechem. - Mnie nie musisz przepraszać, lepiej zachowaj to dla Belli. Ode mnie powinieneś dostać porządnie w twarz. 

- Wiem. Dobra, proszę bij.

- Z miłą chęcią, ale nie tym razem. Nie ulży mi, a jedyne co to narażę się Belli. A tego nie chcę. Powiem Ci coś.. - zaczął, ale ja musiałem oczywiście się wtrącić. 

- Co? 

- Jesteśmy przyjaciółmi, znamy się od dziecka. Nie myślałem, że kiedyś coś takiego zrobisz. Żal mi Ciebie. Naprawdę mi Ciebie żal. Zawiodłem się na Tobie. - dodał ze smutkiem w oczach. 

Zawiodłem się na Tobie.. To odbijało się jak echo w mojej głowie. On nie jest jedyną osobą która się na mnie zawiodła, w swoim życiu będzie ich więcej.. Ale póki co to jedyna osoba, która jest blisko mi to powiedziała. 

* Bella. 

Ja go zdradzam? No serio. Nie spodziewałam się tego po Nim. Moje życie to ciągłe wzloty i upadki.. Ja naprawdę mam pecha w stosunku do chłopaków. Przyciągam ich do Siebie, ale szybko ode mnie uciekają. Z rozmyśleń wyrwał mnie telefon. Artur? Pewnie się dowiedział, że nie ma mnie w domu.. 

- Cześć Bella! Mogłabyś wpaść do studia? - zapytał, jak tylko odebrałam. 

- Chętnie, ale aktualnie jestem w drodze do Rodziców. 

- Spróbuj się jakoś wyrwać, czekamy w studio. 

- No dobra, postaram się przyjechać. 

Świetnie. Właśnie taki miałam plan! Zaparkowałam samochód i poszłam do studia, gdzie czekali już na mnie Artur i Pablo. Ten pierwszy, szukał coś w laptopie a asystent zapisywał coś w swoim notatniku. Nie chcąc im przerywać, usiadłam i poczekałam cierpliwie aż dowiem się po co mnie tutaj ściągnęli. 

- O cześć. - powiedział Artur. - Nawet nie zauważyłem kiedy przyszłaś, ale dobra. 

- Więc.. Dowiem się o co chodzi? - poprawiłam trochę włosy i czekałam. 

- Gdyby to nie było nic ważnego, to bym Cię nie wzywał. Prawda? Tak, prawda. - odpowiedział sam Sobie. - Więc, pewna stacja chcę przeprowadzić z Tobą wywiad. Oczywiście wstępnie już się zgodziłem, ale czekam jeszcze na Twoje potwierdzenie. 

- Cieszę się! Oczywiście, że się zgadzam. A kiedy?

- Dokładnego terminu jeszcze nie znam, ale będzie informowana na bieżąco. 

- Dzięki. To już wszystko? Bo trochę się śpieszę, nie ukrywając.

- No jasne. Cześć. 

W końcu pojadę odpocząć, przygotować się psychicznie do tego wywiadu. I co ważne, ogarnąć sprawy z Jamesem. Zadzwoniłam dzwonkiem i zaraz otworzyła mi moja Rodzicielka. 

- Isabella? - zdziwiła się. - Co tutaj robisz? 

- Stoję przed drzwiami. - uśmiechnęłam się. - Mogę wejść? 

- Tak, tak! Och, co za niespodzianka. - ucieszyła się. - Kochanie, zobacz kto Nas odwiedził. 

- Isabella! - Tata się lekko zdziwił, i mocno mnie przytulił. - Sama przyjechałaś? 

- Nie, z walizką. - odpowiedziałam. 

- Te Twoje ironiczne żarty.. - uśmiechnęła się Mama. 

- No sama, przecież nie mam za Sobą ogonka, w postaci starszego brata i reszty. 

- Co się stało, że przyjechałaś? - zapytał Tata. 

- U Was jest taka cisza i spokój, chciałam trochę odpocząć. Mała sprzeczka z Jamesem. 

- Pokłóciłaś się z Nim? O co? 

- Taka tam, związkowa wymiana zdań.

- Jesteście razem? - zdziwił się Ojciec. 

- Tak. Nie wiedziałeś? - zapytałam.

- A Jack? 

- To już zamknięty rozdział, nie rozmawiamy ze Sobą, nie jestem z Nim i nie będę. 

- Dobra, nie wtrącam się. - uśmiechnął się. 

- No to fajnie. - odpowiedziałam. - A co tam u Was? 

- Dużo się działo..

* Tymczasem w domu. 

James chodził struty, albo przesiadywał cały dzień w pokoju lub w salonie. Nie miał ochoty na nic, bo wiedział, że Bella jest na Niego zła. Miał zły humor, nie interesowało go zupełnie nic. Chłopaki chcieli żeby poszedł z Nimi do klubu, niechętnie ale się zgodził. Ponieważ został poproszony o to Logana, który chciał spędzić ten dzień w domu z Alice. Gdyż była ich to kolejna rocznica związku. 

- No dobra, to gdzie idziemy? - zapytał Kendall. 

- Tam gdzie będziemy mogli się dobrze bawić. Muzyka, drinki i dziewczyny. 

- Chodźmy do Stars, tam jest nawet dobrze. 

- Idziemy na imprezę! - krzyknęli. 

Gdy chłopaki już wyszli, Logan upewnił się, że nie ma nikogo w domu i mogą spędzić ten wieczór samotnie i w ciszy. Chłopak przyniósł z lodówki szampana i nalał Sobie i Alice. 

- Cieszę się, że możemy być razem. Tak długo, czekałem aż Oni pójdą. Naprawdę, mówię Ci, to był koszmar, żeby ich wygonić z domu. 

- Csii.. - Alice położyła palec, na ustach Logana. - Nic nie mów, tylko mnie pocałuj.

Logan spełnił prośbę Alice, i zaraz zatracili się w namiętnym pocałunku. Nie trwało to jednak długo, gdyż do Logana zadzwonił telefon.

- No bez żartów. - zdenerwował się chłopak. 

- Odbierz, może to coś ważnego. - Alice upiła szampana. 

* Chwilę później.

Alkohol lał się litrami, chłopaki złapali bakcyla i impreza dalej się rozkręcała. James wlał w Siebie o jeden kieliszek za dużo. Bo zaczął zwierzać się chłopakom, a Oni w końcu mieli go powoli dosyć.. Alice czekając na Logana zeszła na dół, aby włączyć TV , była zmęczona więc zasnęła na kanapie. Chłopaki wrócili do domu, a tam męczył ich nie tylko kac, ale i wiele innych niespodzianek. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz