90.

33 3 0
                                    

Colton się nie odzywał Bella również nie kontaktowała się z chłopakiem, zaczynała pracę nad swoim albumem. Carlos nie chciał zawracać głowy siostrze, sam miał dużo problemów. Musiał rano jechać do szpitala, dostał nagły telefon.

- Dziękuję, że tak szybko przyjechałeś. - powiedział Lekarz prowadzący.

- Postarałem się być jak najszybciej. Mogę się dowiedzieć, czemu miałem się zjawić? - zapytał. 

- Musimy przeprowadzić operację. Dlatego wezwani zostali najlepsi chirurdzy. Musiałem poinformować kogoś z Rodziny.

- Dorze, rozumiem. Tak bardzo bym chciał zostać ale nie mogę. Mam ważne sprawy do załatwienia, ale postaram się przyjechać jak najszybciej.

Carlos porozmawiał jeszcze chwilę z lekarzem i zaraz szybko wsiadł do samochodu, żeby pojechać do Belli i zabrać ją ze studia aby pojechać z powrotem do szpitala.

- Idzie Ci naprawdę dobrze, masz już jakieś pomysły na teledyski?

- Mam coś. Zapisałam Sobie w zeszycie. Przejrzyj. - Blondynka podała mu zeszyt.

- Cześć! - do studia wbiegł Carlos. - Siostra, muszę Cię porwać! - powiedział.

- Hola, hola! - Martin wstał z wygodnego fotela. - Co się dzieje, dlaczego tak nagle wpadasz?

- Rodzice mają dzisiaj operację, i Bella musi jechać ze mną. Postaram się ją odwieźć jak najszybciej.. - odpowiedział.

- Dobra, w takim wypadku jedźcie. Życzę powodzenia. Cześć.

- Operacja dzisiaj?! - zdenerwowała się Bella. - Jak to?

- Powstały jakieś komplikacje, i teraz trzeba operować. Przyjeżdżają jacyś inni lekarze, jeżeli chcesz zobaczyć Rodziców przed operacją to musimy teraz jechać.

- Dobra, jedźmy.

Bella wraz z Carlosem szybko pojechali do szpitala. Przed zabiegiem porozmawiali jeszcze z Rodzicami, a potem czekali zniecierpliwienie na przebieg zdarzeń. Rozmowę rodzeństwa przerwał dzwonek telefonu Belli, zadzwonił do Niej jakiś nieznajomy numer..

- Tak, słucham. - odebrała. 

- Isabella Pena to Ty? 

- Tak. - spojrzała kątem oka na Carlosa. - A z kim mam przyjemność? 

- Mam na imię Oliver.. Ale to teraz nie jest ważne. Dzwonię w sprawie Coltona Warrena. 

- Aha. - uśmiechnęła się do Carlos. - Colton wyjechał dzisiaj rano, miał lot do Nowego Jorku. 

- Ale ja dzwonię ze szpitala.. Colton miał wypadek. 

- Słucham?! - zdziwiła się. - Co się stało? - spojrzała na brata. 

- Co jest? - kiwnął głową. 

- Colton miał wypadek. - odsunęła telefon od twarzy.

- Chłopak został potrącony przez samochód, jest w poważnym stanie.. - opowiadał.

- Gdzie jesteście?! - zapytała.

- Aktualnie przebywa w San Francisco, podeślę zaraz adres.

- Dziękuję. - rozłączyła się. - Carlos, ja przepraszam. Ja muszę jechać. - miała łzy w oczach. - Ja nie wiem co robić. Tutaj są Rodzice, a On jest tam sam. Ja muszę jechać. - głos zaczął jej drżeć a do oczu napływały łzy.

- Jedź! - Nie będę Ciebie zatrzymywał. 

Bella wzięła pieniądze od brata. Pojechała do studia zabrała samochód i zaraz była w domu. Przebrała się w nieco luźniejsze ciuchy zabrała dokumenty i pieniądze aby zaraz jechać do San Francisco. Bardzo zmartwiła się wypadkiem przyjaciela. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz