32 .

71 8 0
                                    

* Salon - Śniadanie - Kendall.

Postanowiliśmy, że śniadanie zjemy w salonie, w końcu Bella zaraz wyjeżdża w trasę, i musi jeszcze pojechać na zakupy. Nikt nie chciał się z Nią rozstawać. A szczególnie James. Ale nie rozmawiała z Nim.

- No to jedziesz? - zapytałem. 

- Tak, jadę. - Widzieliście Jamesa? - zapytała. 

- Mijałem się z Nim rano mówił, że idzie pobiegać.

- Aha, dobra. Ok. 

Śniadanie przebiegło w krótkiej i dość drętwej atmosferze. Tak jak i reszta dnia, jakoś nikomu nie było do śmiechu, ani żartów. Jamesa nie było prawie cały dzień.. Widać było że Bella się o Niego martwiła, lecz nie mówiła o tym. Co chwilę zerkała na telefon, lub siedziała na balkonie.

- Mała, On zaraz wróci. 

- Serio? - uniosła brew. - Zegarka nie masz? - spiorunowała mnie wzrokiem.

- Mam, ale zaraz pewnie wróci. 

- Całe Los Angeles obiega? A jak wybrał się do Davida? Albo się nie będzie chciał do mnie odzywać. 

- Nie będzie aż tak źle.

- Po wypadku na pewno by ktoś zadzwonił. - wtrącił Logan. 

- No ale nie wziął telefonu.. - dodałem. 

Usłyszeliśmy cichą melodie dochodzącą z kuchni, wszyscy tam pobiegliśmy. Nie było nikogo, światła zgasły.. I powoli zapalały się małe świeczki które prowadziły Nas do ogrodu. Tam było naprawdę przepięknie, wszędzie świeciły się lampiony i inne unoszące się ozdoby. 

- Idź tam! - Alice popchnęła Bellę do przodu. 

- Gdzie mam iść? - spojrzała na mnie. 

- Przed Siebie. - mrugnąłem i uśmiechnąłem się.

Bella szła przed Siebie a z każdym krokiem mała lampka oświetlała jej drogę.. My z całą resztą pobiegliśmy zając odpowiednie miejsca. Szczerze powinienem być szczęśliwy, że im się udało ale Maslow wykorzystał mój pomysł. No cóż. 

- Bella. - podszedł do Niej James i chwycił ją za dłonie. - Wiem że może nie jestem idealny, nie zawsze się ze Sobą zgadzamy. Ale jedno mogę Ci obiecać. Będę Cię zawsze kochał, bez względu na wszystko. Nieważne czy wyjedziesz w trasę, czy ja też to zrobię ale zawsze będziemy razem. 

- Kocham Cię. - Bella mocno przytuliła Jamesa. 

Bella z Jamesem zostali sami, wyszliśmy chociaż ja chciałem jeszcze raz na Nią spojrzeć, na te piękne oczy. 

- Chłopaki! - Alice Nas zauważyła. - Dajcie im spokój! Do salonu!

- Dobra. 

Gdy wszyscy usiedliśmy w salonie, no prawie wszyscy.. Dołączyli do Nas Bella i James. Nie mogę powiedzieć, cieszę się ale niech ich miłość trzyma się ode mnie z daleka. 

- Co się tak cieszycie? - zapytałem.

- Doszliśmy do porozumienia. - powiedziała Bella. - James nie będzie stawał na drodze do mojej kariery, ale będzie mi pomagał na miarę swoich możliwości. Mam nadzieję, że na Was też będę mogła liczyć. 

Wierzę w uczucia, nie słowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz